7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

SM jest moją... koleżanką

Opublikowano 12.06.2015 07:34:51 Zaktualizowano 05.09.2018 07:21:24 TISS

- Nie można siedzieć i płakać. Trzeba walczyć. Rehabilitacja może zdziałać cuda tylko z naszą pomocą - mówi 55-letnia Alicja Popiela, jedna z 30 osób chorych na stwardnienie rozsiane (SM), które korzystają już ze specjalistycznego ośrodka w Stróżach.

Uroczyste otwarcie Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnego na Stwardnienie Rozsiane im. Jana Pawła II odbędzie się podczas XVIII Letniej Zintegrowanej Spartakiady Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej, 13 czerwca.

Ośrodek to obok m.in. Hospicjum im. Chrystusa Króla, Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjnego im. Ojca Pio czy Niepublicznego Przedszkola Integracyjnego kolejne przedsięwzięcie Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach, założonej przez senatora PiS Stanisława Koguta. Takich placówek w Polsce jest zaledwie kilka, nie dziwi więc duże nim zainteresowanie. Turnus trwa trzy tygodnie. Z zabiegów korzysta już między innymi 55-letnia Alicja Opiela z Gorlic, u której schorzenie wykryto cztery lata temu.

- Mam niesprawną lewą nogę. Podczas chodzenia lekko się wykręca, co znacznie utrudnia poruszanie się – opowiada o swoich dolegliwościach kobieta. Wspomina, że o chorobie dowiedziała się podczas operacji kręgosłupa.

- Podobno SM drzemało we mnie prawie 20 lat – mówi. Najpierw przeżyła szok - trudno było jej się pogodzić z diagnozą. Małymi kroczkami przyzwyczajała się do nowej dla siebie sytuacji, by teraz stwierdzić: - Musiałam polubić tę chorobę, dziś traktuję ją jak... koleżankę. Nie można siedzieć i płakać, trzeba walczyć. I, co najważniejsze, trzeba nauczyć się cieszyć z dnia dzisiejszego, a nie martwić się, co przyniesie jutro. Rehabilitacja może zdziałać cuda tylko z naszą pomocą. Wtedy jest nadzieja, że choroba się zatrzyma.

Podczas rehabilitacji specjaliści z ośrodka skupiają się przede wszystkim na doskonaleniu chodu.

- Nasi pacjenci mają głównie problem z chodzeniem, dlatego staramy się poprawić ich funkcje motoryczne. Mamy na przykład w tym celu bieżnię, czy tor do nauki chodzenia – wyjaśnia fizjoterapeutka Monika Janik.

Ćwiczenia są dostosowane do indywidualnych potrzeb, a pierwsze efekty, co przyznają sami pacjenci, widoczne są już po kilku dniach.

48-letnia Irena Majka z Kamionki Wielkiej zmaga się z SM od 15 lat.

- Kiedyś bardzo szybko się męczyłam, ale dzięki Bogu chodzę. Bywa, że mam słabsze dni, wówczas rozkładam swoje siły. Obiad gotuję na przykład etapami, zaczynam rano, a kończę po południu – opowiada o trudach dnia codziennego.

Przyznaje, że przy tej chorobie trzeba mieć w sobie wiele motywacji do działania, by się nie poddać, nie zamknąć z problemem w czterech ścianach.

- Przełamałam w sobie wstyd i przyzwyczaiłam do sytuacji, gdy inni dziwnie się mi przyglądają. Zaakceptowałam chorobę i teraz potrafię się cieszyć z drobnych rzeczy. Dzięki takim miejscom jak to w Stróżach wiem, że nie jestem sama z chorobą...

Obecnie do Centrum przyjmowane są osoby z rozpoznanym SM. Ośrodek w ramach kontraktu z NFZ może im zapewnić rehabilitację ogólną, bo tylko na to podpisany jest kontrakt. Cały czas trwają rozmowy z NFZ, by powiększyć pakiet usług.

- Do ośrodka przenieśliśmy oddział rehabilitacji ogólnoustrojowej i w ramach tego oddziału przyjmujemy pacjentów. Mamy pełną świadomość, że rehabilitacja neurologiczna ma określoną kolejność czy procedurę, niemniej jednak staramy się zabezpieczyć tym osobom pakiet podstawowy z tego zakresu – wyjaśnia Zygmunt Fryczek, dyrektor Centrum Szkoleniowo–Rehabilitacyjnego im. Ojca Pio w Stróżach.- Nasi pacjenci mają głównie problem z chodzeniem, dlatego staramy się poprawić ich funkcje motoryczne – wyjaśnia fizjoterapeutka Monika Janik.

SM aktywuje się najczęściej między 20. a 40. rokiem życia.

Od 1 maja w Stróżach działa również Zakłada Aktywności Zawodowej, który zatrudnia 32 osoby niepełnosprawne w stopniu znacznym i umiarkowanym, a większość z zatrudnionych wywodzi się z Warsztatów Terapii Zajęciowej (m.in. WTZ Stróże, WTZ Siołkowa, WTZ Rodzina z Gorlic). - ZAZ stał się dla tych osób kolejnym krokiem w wychodzeniu na otwarty rynek pracy – mówi senator Stanisław Kogut.

Zatrudnieni pracują w czterech pracowniach: hodowlanej (8 osób), marketingowej (7 osób), ogrodniczej (9 osób) i pralni (8 osób). W każdej pracowni dodatkowo zatrudniony jest trener-nauczyciel oraz opiekun.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"SM jest moją... koleżanką"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]