Sprawa skargi i spięcie na sesji

Limanowa. Starosta Jan Puchała skierował do burmistrza Limanowej skargę na jego zastępcę, Wacława Zonia. Powodem jest pismo, jakie wiceburmistrz przesłał do starosty w sprawie przewoźników. Odczytania pisma i skargi żądał radny Mieczysław Sukiennik, ale to nie nastąpiło. Doszło za to do spięcia między radnym a wiceburmistrzem – poszło o „inwigilację”.

Po raz kolejny podczas sesji Rady Miasta doszło do spięcia pomiędzy wiceburmistrzem Wacławem Zoniem, a jednym z radnych, Mieczysławem Sukiennikiem. Tym razem poszło o pismo, które wystosował zastępca burmistrza Limanowej do starosty Jana Puchały.

W punkcie poświęconym zapytaniom radnych do burmistrza Mieczysław Sukiennik chciał się uzyskać informacje, czy Władysław Bieda wiedział o piśmie w sprawie przewoźników, które jego zastępca przesłał do starosty i czy popiera „takie zachowanie”.

- Mam nadzieję, iż po powyższym kolejnym wystąpieniu w tej sprawie zacznie pan wreszcie wykonywać swoje obowiązki wynikające z ustawy i zajmie się w końcu przywołaniem do porządku przewoźników, którzy łamią porządek prawny obowiązujący w naszym kraju. Inaczej przyjdzie mi przyjąć, iż w tym procederze łamania prawa jest pan nie tylko obserwatorem, ale wręcz uczestnikiem - pisał w kwietniu Wacław Zoń do Jana Puchały.

- Jaki cel miało skierowanie tego pisma do starosty? Czy intencją autora było zaostrzenie konfliktu? - pytał radny. - Zwłaszcza że pismo tej bulwersującej treści nic nowego do sprawy nie wniosło i sprowadziło się tylko do obrażenia starostwa. A przecież chyba nie o to chodzi, bo porozumienie między samorządami jest potrzebne dla mieszkańców całego powiatu - mówił Mieczysław Sukiennik.

W sprawie pisma burmistrz miasta Władysław Bieda otrzymał skargę na swojego zastępcę, którą skierował Jan Puchała.

- Mogę tylko tyle powiedzieć, że postępowanie w tej sprawie trwa. Dziwie się temu, że pan w swojej interpelacji nie tylko przeprowadził dochodzenie, ale również ogłosił wyrok. Proszę poczekać na skutki postępowania wyjaśniającego - powiedział Zoń.

Radny nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią wiceburmistrza. Z kolei Władysław Bieda powiedział, że sprawa skargi na podległego mu pracownika Urzędu Miasta nie może być rozpatrywania publicznie.

- Kodeks Pracy nie przewiduje publicznego rozpatrywania skarg na pracowników przez pracodawcę i dlatego też nie będę się na ten temat publicznie wypowiadał - tłumaczył burmistrz.

- Nie rozumiem, o co w ogóle chodzi. Pisma wpływające do Biura Rady, podpisane imieniem i nazwiskiem, dokonuje się selekcji które powinny być odczytane na sesji? Czy zawartość treści pisma jest niewygodna dla naszych włodarzy? - pytał Sukiennik, składając formalny wniosek o odczytanie skargi podczas obrad. Ostatecznie nie doszło do tego, bo w głosowaniu tylko jeden z radnych poparł jego pomysł.

- Zostałem poddany krytyce, że węszę, śledztwa prowadzę. Ostatni raz pod moim adresem jakieś insynuacje! - oburzał się. - Jest pan osobą publiczną i powinien się pan poddać krytyce. A to, że zadaję pytania trudne dla władz, to ja ich z sufitu nie wymyśliłem. Mieszkańcy są zaniepokojeni niektórymi sprawami, zgłaszają je mi i jako radny mam prawo zadać pytania, czy się to panu podoba, czy nie. Dopóki jestem radnym będę zadawał pytania. I ostatni raz insynuacje pod moim adresem że śledztwa, inwigilację i dochodzenia prowadzę, koniec i kropka - nie krył emocji Mieczysław Sukiennik.

- Panie radny, nie użyłem słowa inwigilacja, proszę sobie przesłuchać nagranie z sesji. Proszę nie wkładać w moje usta słów, które nie padają z tych ust - odpowiedział Wacław Zoń.

Z kolei burmistrz Bieda chciał, by radny wskazał które tematy uznaje za trudne i niewygodne dla władz. - Proszę wskazać, które pytania uważa pan za trudne? To może sugerować, że nie została w pełni udzielona odpowiedź na któreś pytanie bądź że zawarte są w nich sprawy, które chcielibyśmy ukryć. Bardzo proszę podać które pytania pan Sukiennik uważa za trudne - mówił.

Jak się okazało, dla radnego Sukiennika było nim ostatnie pytanie, właśnie o sprawę pisma wiceburmistrza do starosty, na które nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi. Władysław Bieda tłumaczył, że prowadząc w sprawie skargi publiczne postępowanie, naraziłby się na możliwość wytoczenia procesu o zniesławienie.

Do tematu wkrótce powrócimy.

Pleksi w domu i firmie – praktyczne zastosowania Rocznica wprowadzenia stanu wojennego - archiwalne zdjęcia i historie internowanych