5°   dziś 10°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

Straż miejska kontroluje, burmistrz koresponduje z weterynarzem. Uśpienie psów nie wchodzi w grę

Opublikowano 25.05.2016 11:37:56 Zaktualizowano 04.09.2018 18:53:52 pan

Limanowa. Burmistrz koresponduje z powiatowym lekarzem weterynarii, a straż miejska prowadzi kontrole, by ustalić właścicieli psów, które wałęsają się po osiedlu przy ul. Batorego w Limanowej. Jerzy Joniec zapewnia, że uśmiercenie czworonogów nie wchodzi w grę.

Wciąż nierozwiązana pozostaje sprawa psów wałęsających się po osiedlu przy ulicach Sikorskiego i Batorego w Limanowej. Przypomnijmy, że kwietniu jedno ze zwierząt pogryzło kobietę, gdy szła ulicą z dzieckiem. Mieszkanka osiedla nie była w stanie jednoznacznie wskazać, który z czworonogów ją pogryzł, dlatego weterynarze nie mogli przeprowadzić przewidzianej w procedurach obserwacji wykluczającej wściekliznę, co dla pogryzionej oznaczało konieczność przyjęcia szczepionek.
Wkrótce po incydencie powiatowy lekarz weterynarii Jerzy Joniec wystąpił do burmistrza Limanowej z wnioskiem o tymczasowe odebranie zwierząt właścicielowi. Władze miasta poinformowane o „dużym zagrożeniu dla zdrowia i życia ludzi” zwróciły się do inspekcji weterynaryjnej o wydanie decyzji, która umożliwi uśpienie wałęsających się psów. Spotkały się jednak z odpowiedzią odmowną, bo jak wskazał Jerzy Joniec, uśmiercenie jest ostatecznością i może być zastosowane jedynie wtedy, gdy nie ma innych możliwości rozwiązania problemu.
Sprawę komplikuje ustalenie faktycznego właściciela czworonogów. Na przełomie 2014 i 2015 roku, po śmierci właściciela działki, udało się doprowadzić do zmniejszenia liczebności zwierząt i z przeszło dwudziestu psów na terenie nieruchomości pozostały cztery. Podczas rozmowy z władzami miasta, z której spisano urzędową notatkę, krewna zmarłego mężczyzny zobowiązała się do opieki nad psami. Z czasem, szukając towarzystwa, bezdomne zwierzęta z okolicy szybko zadomowiły się na nieogrodzonej działce. Teraz zaniedbane psy znów rozmnażają się w sposób niekontrolowany i rozbiegają się po całej okolicy, żerując na resztkach wyrzucanych z odpadami przez mieszkańców. Władze miasta dotąd nie reagowały, powtarzając że psy nie są bezpańskie. Tymczasem krewna zmarłego właściciela zwierząt od dawna przyznaje, że nie jest w stanie nad nimi zapanować. Podobnie jak pozostali sąsiedzi, z dobroci serca chciała je tylko dokarmiać. Teraz opieka nad bezpańskimi czworonogami które zbiegają się z okolicy, jest jej przypisywana, choć prawie wszystkie zwierzęta są traktują ją jak obcą – są płochliwe i nie chcą do niej podchodzić, tak jak i do innych osób.
- Burmistrz nie ma racji, jego podejście i pomysł żeby uśpić zdrowe psy jest nieludzki. Tutaj winny jest człowiek, nie zwierzęta. Dla mnie cała sytuacja jest niewiarygodna - mówi Beata Porębska z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. KTOZ wielokrotnie interweniowało w tej sprawie, zwracając uwagę na fakt że zwierzęta żyją dziko, w fatalnych warunkach, stwarzając w dodatku zagrożenie dla ludzi. Zdaniem Beaty Porębskiej, w większości zwierzęta które można spotkać dzisiaj na osiedlu nigdy nie należały do zamarłego właściciela nieruchomości przy ul. Batorego. - O zagrożeniu dla ludzi i samych zwierząt burmistrz był wielokrotnie informowany i nie zrobił nic. Po naszych interwencjach zostały tam tylko cztery psy, kolejne albo podrzucali ludzie, ale same schodziły się z całej okolicy, bo tam były karmione. Przecież wiele z tych czworonogów wcale nie żyje na tej posesji, tylko biegają po okolicy. Nie można ich przypisywać rodzinie zmarłego - mówi.
Władysław Bieda poinformował nas, że samorząd podjął już działania w sprawie psów. Zaangażowano w nie m.in. straż miejską. - Skierowaliśmy pismo do Powiatowego Lekarza Weterynarii, czekamy teraz na odpowiedź, a z drugiej strony straż miejska przeprowadzała na miejscu kontrole, żeby jednoznacznie ustalić właściciela tych psów. Gdy otrzymamy odpowiedź i będziemy mieć w stu procentach potwierdzoną tożsamość właściciela, będziemy podejmować stosowne działania - zapowiada burmistrz. - Psy biegały wokół tej osoby, która została pogryziona, pytamy więc dlaczego nie zabrano na kwarantannę i obserwację tych zwierząt, tylko zostały tam pozostawione. Teraz nie dość, że tą osobę boli noga od pogryzienia, to jeszcze cierpi z powodu szczepionki. Dla mnie jest to niezrozumiałe - komentuje Władysław Bieda.
Jak dodaje, władze miasta działają zgodnie z procedurami, które przewiduje ustawa. Burmistrz tłumaczy, że w przypadku bezpańskich psów miasto mogłoby zareagować od razu, umieszczając je w schronisku. Jeśli jednak czworonogi rzeczywiście mają właściciela, to samorząd musi mu je czasowo odebrać i zaszczepić, a później obciążyć go kosztami.
- Lekarz weterynarii najpierw napisał opinię, że jest to wielkie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi i należy w trybie pilnym podjąć działania bo panuje wścieklizna, a na takie dictum należy zastosować zapis ustawy, który przytoczyliśmy w piśmie, że lekarz weterynarii powinien wydać decyzję o uśpieniu psów. Ale wtedy lekarz weterynarii wycofał się z tego, więc zapytaliśmy ponownie, czy mamy poważnie traktować to co napisał w pierwszym piśmie, czy w tym drugim. Skoro według lekarza weterynarii jednak nie ma bezpośredniego zagrożenia, to nie działamy w nadzwyczajnym trybie - mówi Władysław Bieda.
Jerzy Joniec, powiatowy lekarz weterynarii w Limanowej, w rozmowie z nami powiedział że sprawa jest w toku i w ciągu kilku najbliższych dni władze miasta otrzymają odpowiedź. Zapewnił jednak że decyzja o uśmierceniu zwierząt nie wchodzi w grę, gdyż nie pozwalają na to przepisy.
Zobacz również:

Komentarze (3)

wikijuda
2016-05-25 11:50:00
0 0
Po co zostawiono te cztery psy?
Trzeba było zabrać wszystkie, a teren opryskać preparatem odstraszającym psy i byłoby po problemie.
Kolejny raz okazuje się, że półśrodki są najgorsze.
Odpowiedz
kasik
2016-05-25 13:42:46
0 0
Prezes NIK o obowiązku samorządów
https://www.youtube.com/watch?v=9KkGzHKN3Tc
Odpowiedz
konto usunięte
2016-05-25 22:11:01
2 1
Na miejscu pogryzionej kobiety wziął bym sprawy w swoje ręce. Burmistrz ma związane ręce,a J.Joniec niech sobie przygarnie pieski. Psy niczemu winne ale powinno się je uśpić i od tego jest weterynarz.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Straż miejska kontroluje, burmistrz koresponduje z weterynarzem. Uśpienie psów nie wchodzi w grę"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]