8°   dziś 10°   jutro
Wtorek, 05 listopada Elżbieta, Sławomir, Dominik, Zachariasz, Balladyna

Święto miasta bez 'gwiazdy'

Opublikowano 25.07.2013 07:19:49 Zaktualizowano 05.09.2018 08:42:21 top

Mszana Dolna. W miniony weekend w Mszanie Dolnej odbyły się Dni Mszany Dolnej w tym roku organizatorzy zrezygnowali z 'gwiazdy wieczoru' i przygotowali jednodniową imprezę, a wszystko to z powodu pieniędzy.

- Na scenie gwiazd nie było, ale jeśli ktoś dotrwał do końca święta naszego miasta, to na bezchmurnym niebie w 'towarzystwie' pełnego księżyca, prawdziwych gwiazd pojawiły się miliony. W latach minionych na Dniach Mszany Dolnej koncertowały większe i pomniejsze gwiazdy i gwiazdeczki. Jeśli grały Czerwone Gitary, to malkontenci mówili, że to już 'prehistoria', jeśli Brathanki, to pojawiały się głosy, że przecież można było dołożyć raz tyle i pod Lubogoszczą posłuchalibyśmy np. Budki Suflera. Gustom i smakom wszystkich trudno dogodzić - musimy się pogodzić z tym, że w naszym mieście swoich siedzib nie mają firmy z pierwszej 'setki' magazynu FORBES i niemożliwym jest znalezienie sponsora koncertu za 50 czy 70 tys.zł. Po raz pierwszy też zdecydowaliśmy się na jednodniową formułę imprezy - to eksperyment. Organizatorzy siądą teraz wspólnie przy stole i zastanowią się, czy przy niej pozostać, czy też szukać pomysłów, a przede wszystkim pieniędzy, na dwudniowe świętowanie. Ale póki co, trzeba podsumować tegoroczne święto miasta - od sześciu już lat stałym elementem Dni Mszany Dolnej jest Międzynarodowy Festiwal Orkiestr Dętych. Nie brakuje też atrakcji dla milusińskich - czekają na nich karuzele i dmuchane zamki, cukrowa wata i lody. Dorośli mogą spróbować kiełbaski z grilla lub smacznego karczku - informuje UM Mszana Dolna.

Od dwóch lat gościmy także na naszej imprezie Małopolski Urząd Marszałkowski - jego młodzi pracownicy w sposób prosty i dowcipny, ale co najważniejsze zrozumiały, opowiadają o przemianach, jakich stajemy się świadkiem w ostatnich latach, dzięki unijnym środkom. Takie przemiany dokonały się również w Mszanie Dolnej, stąd obecność urzędników Marszałka Małopolski pod Lubogoszczą. Dorośli i dzieci startując w rozlicznych konkursach i quizach, dysponując nawet niewielką wiedzą na tematy unijne, wracali do domów z naprawdę cennymi nagrodami. Podać nazwę państwa, które 1 lipca przystąpiło do UE, czy odpowiedzieć na pytanie, czy znamy już rok przyjęcia unijnej waluty w Polsce, rodzinnym drużynom większych kłopotów nie nastręczało. Problemy pojawiały się za to, przy układaniu wielkich puzzli pokazujących małopolskie obiekty zbudowane przy udziale środków unijnych. Trzeba było m.in. uporać się z puzzlami z których w efekcie końcowym powstala nasza miejska hala sportowa i rabczańska tężnia.

Niebywałą atrakcją, szczególnie dla dzieci, okazał się .... wielki, zielony balon Krakowskiego Aeroklubu. Ale jeśli ktoś przez wzgląd na cholesterol nie popróbował karczku lub kiełbaski, a inny z lękiem wysokości nie wsiadł do niewielkiego kosza uczepionego pod balonem, lub nie spróbował swoich sił w konkursie wiedzy o UE z bardzo atrakcyjnymi nagrodami, to mógł wygodnie rozsiąść się na trybunach i korzystając z cudownego słońca zrobić sobie 'podkład' pod urlopową opaleniznę i oddać się czarowi muzyki z którą do Mszany Dolnej przyjechało sześć orkiestr dętych, a doliczając gospodarzy i regionalny zespół ze Słowacji, okaże się, że było czego posłuchać i na co popatrzyć.

Od roku 2008 we wszystkich imprezach organizowanych przez mszański samorząd uczestniczą Słowacy z Niżnej - nie inaczej było i w sobotę. Tydzień wcześniej to my gościliśmy u naszych przyjaciół nad Oravą gotując tradycyjny gulasz. Teraz przyszła kolej na rewizytę - niżniacy ze swoim starostą (wójtem gminy) Jaroslavem Rosiną na stadionie w Mszanie Dolnej zameldowali się już o godz. 11 - nikt na naszych gości nie czekał, bo początek imprezy wyznaczono trzy godziny później. Szybko wyjaśnił się powód tak wczesnego przyjazdu Słowaków - otóż kiedy pomagaliśmy naszym gościom się rozpakować, oczom ukazał się widok niespodziewany. Odnieśliśmy wrażenie, że nasi przyjaciele z Niżnej przyjechali pod Lubogoszcz, co najmniej na tydzień - worek ziemniaków, kilka zgrzewek wody i kartonów różnych soków, warzywa chyba wszystkich rodzajów, przyprawy do smaku, boczki i mięsiwo, butle z gazem, wielkie gary i misy, nawet maszynka do mięsa, o serach i bryndzy nie wspominając. Szybko rozwinęli namioty, ustawili stoły, rozgrzali kuchnie i zabrali się do roboty - jedni obierali ziemniaki, inni kroili warzywa, jeszcze inni boczek. Zaglądaliśmy ciekawi, co z tego krojenia i mieszania powstanie? Haluszki z bryndzą - to pierwsza słowacka potrawa tego popołudnia. Małe kluseczki z tartych ziemniaków i mąki gotowane w słonej wodzie. Posypane natką pietruszki i okraszone skwarkami smakowały wszystkim wybornie. Odważni popijali słowacki przysmak..... kwaśnym mlekiem! Ale to nie był jeszcze koniec kulinarnych popisów naszych gości z Niżnej - kto jeszcze znalazł trochę miejsca w brzuszku, mógł popróbować znakomitej zupy fasolowej, w której fasola była w zdecydowanej mniejszości, a królowało wszelkiej maści mięsiwo.

Pomni iście królewskiego przyjęcia sprzed tygodnia na Słowacji, gospodarze stanęli na wysokości zadania - kilkuset muzyków zaprosili na smakowity obiad do Pensjonatu JANDA, a jeśli ktoś jeszcze znalazł 'rezerwy', mógł skorzystać z obfitości 'kuchni polowej' - miejscy rajcowie wsparci urzędnikami magistratu zadbali o każdego. Uwijali się jak w ukropie - przewodniczący Rady Miasta Adam Malec i szefowa USC Danuta Śmieszek, radny Adam Wietrzyk dostał 'w przydziale' obsługę grilla, którego użyczył wójt Niedźwiedzia Janusz Potaczek, inny radny Andrzej Dudzik wespół z 'panią od dowodów' Faustyną Kaletka kroili chleby i ciasta, dokładając na stoły brakujących smakołyków, Agnieszka Lewandowska-Józefiak wszystko fotografowała, a jak trzeba było pomagała przy stołach i na zapleczu. Ręce po łokcie urobiły dziewczyny z MOK-u. Dla Marii Adamczyk, Magdy Mrażek i Barbary Łabuz, słowa wielkiego uznania i jak mówią młodzi; szacun, pełny szacun! Swój czas i ręce do pracy, aż po późny wieczór, ofiarowali także Jan Szynalik i Władysław Broczkowski - miesiąc temu rywale o stołek wiceprzewodniczącego rady, zaś w sobotę, ręka w rękę przy organizacji święta miasta. 'Policzyć' wszystko i rozdzielić sprawiedliwie wśród gości pomogły panie na codzień zajmujące się księgowaniem publicznych pieniędzy - Monika Zapała i Agata Dudzik. Kto, jeśli nie panie z księgowości, zrobiłby to lepiej? Zajmujący się na codzień sytuacjami kryzysowymi w mieście Jakub Witosławski, wspólnie z Ewą Poray-Zbrożek z sekretariatu UM, za zadanie mieli zażegnywać 'kryzys' na stołach naszych gości - gdy czegoś zabrakło, uzupełniali braki.

O godzinie 14. spod dworca autobusowego wyruszył barwny korowód z trąbami - w tym roku zaproszone na Międzynarodowy Festiwal Orkiestr Dętych im. Jerzego Żądło orkiestry przemaszerowały w rytmie marsza po miejskich ulicach już po raz szósty. Organizatorzy, a są nimi od początku Urząd Miasta Mszana Dolna, Starostwo Powiatowe w Limanowej oraz Zarząd i Orkiestra Dęta OSP w Mszanie Dolnej, dbają by każdego roku zaprosić pod Lubogoszcz gości spoza Polski. Publiczność w Mszanie Dolnej miała już okazję podziwiać i posłuchać muzyków z Węgier, Grecji, Niemiec i Chorwacji.

Tym razem do Mszany Dolnej przyjechali Czesi z ołomunieckiego kraju, a dokładniej Dęta Orkiestra Młodych z Němčic nad Hanou, małej bo liczącej niewiele ponad 2,5 tys. mieszkańców miejscowości u naszych południowych sąsiadów. Wyróżniająca się czerwonymi strojami orkiestra powstała w roku 1984. Na barwnych Czechów publiczność zwróciła uwagę jeszcze z jednego powodu - pięknych marżoretek, które poprzedzały muzykantów w defiladzie miejskimi ulicami. Dyrygentem młodej czeskiej orkiestry jest Jindřich Novák. Dla Czechów przyjazd do Mszany nie był pierwszą zagraniczną przygodą - grali już na Litwie, ale również w Jastrzębiu -Zdrój, Rybniku i Lesznie.

Ale to nie bracia Czesi pojawili się, jako pierwsi w bramie stadionu - zaszczyt przyprowadzenia na stadion wszystkich orkiestr przypadł sąsiadom zza miedzy - z przyjezdnych nikt lepiej naszego miasta nie zna od kapelmistrz Franciszka Leżańskiego i jego podkomendnych z Orkiestry Echo Gór z Kasinki Małej. W roku ubiegłym zespół z Kasinki Małej świętował swoje 100 urodziny. Początków tej wspaniałej orkiestry trzeba szukać w roku 1912 przy kasińczańskiej parafii. Muzyków w latach 30-tych XX wieku wzięła pod swoje skrzydła rodząca się do życia jednostka tamtejszej OSP - i tak trwa to do dziś. Muzycy z Kasinki z wielkim szacunkiem wspominają swojego wielkiego sympatyka i mecenasa, nieżyjącego już ks. Stanisława Urygę, proboszcza parafii.

Krok za orkiestrą z Kasinki Małej, na stadion wmaszerował zespół z Rabki - działająca przy tamtejszej OSP orkiestra, jako rok swojego 'urodzenia' podaje 1932. Ale znów, jak wiele innych orkiestr, rozpoczyna 'przy kościele' - przez pierwsze 5 lat działa przy rabczańskim kole KSM. W zespole z Rabki, Mszana ma 'swojego' człowieka - na trąbce gra tam Kazimierz Stożek, kiedyś radny mszańskiego samorządu. Za muzykami z Rabki, publiczności zaprezentowała się orkiestra z Grobli (pow.bocheński) To również zespół o strażackim rodowodzie - powstał z inicjatywy strażaków ochotników z Grobli w roku 1935. Jedną z najmłodszych orkiestr zaproszonych do Mszany była ta z Sobolowa (gm.Łapanów) - piękne stroje i średnia wieku z pewnością nie pozwoliły widzom oderwać wzroku od powstałej w 2001 roku orkiestry. Także na estradzie, jak się później okazało, wiek zespołu nie odegrał żadnej roli - muzycy z Grobli grali 'jak starzy', a swoim kunsztem zasłużyli na rzęsiste brawa.

Z orkiestrą z Choczni koło Wadowic, orkiestranci z Mszany Dolnej poznali się podczas majowych spotkań w rodzinnym mieście bł. Jana Pawła II, kiedy to kilkanaście, a czasem i więcej orkiestr z całej Małopolski, w dzień urodzin naszego papieża, na wadowickim Rynku gra wspólnie 'Barkę' i wiele innych ukochanych przez Jana Pawła II pieśni i oazowych piosenek. Tam zadzierżgnięta przyjaźń zaowocowała zaproszeniem zespołu z Choczni do Mszany Dolnej. W tej orkiestrze gra sam wadowicki starosta Jacek Jończyk. Jeszcze przed koncertem nadarzyła się okazja do spotkania między starostami - Franciszek Dziedzina i Jacek Jończyk wspólnie z wicewojewodą małopolskim Andrzejem Harężlakiem i przewodniczącym Rady Powiatu Tomaszem Krupińskim rozprawiali o samorządowych sprawach na trybunach stadionu.

Przedostatnią orkiestrą, która wmaszerowała na mszański stadion był zespół z Korzkwi w gm. Zielonki koło Krakowa. Prowadzona przez niezwykle sympatycznego i zdolnego dyrygenta młodej genearcji Michała Kwiatkowskiego, pokazała się mszańskiej publiczności ze znakomitej artystycznej strony. Patrząc na muzyków dętej orkiestry z Korzkwi działającej nieprzerwanie od roku 1914 przy parafii Narodzenia św. Jana Chrzciciela, chciałoby się zakrzyczeć, to idzie młodość! Niższej średniej wieku z występujących w sobotę zespołów, chyba nie miał nikt? Jak przystało na gospodarzy, barwny przemarsz zamykała nasza orkiestra - prowadzona przez kapelmistrza Piotra Rataja Dęta Orkiestra OSP w Mszanie Dolnej już na stromym zejściu przywitana została głośnymi oklaskami. Gospodarze również kończyli sobotnie koncertowanie na estradzie - nie obyło się bez 'bisów', a rytmiczną grecką 'zorbą' porwali do tańca nie mogących się rozstać z Mszaną Słowaków z Niżnej.

Niespodziewaną i niezapowiadaną wizytę złożył w Mszanie Dolnej małopolski wicewojewoda Andrzej Harężlak - gościł na urodzinowej fecie u naszych sąsiadów w Kasinie Wielkiej. Ta urokliwa wioska świętowała bowiem 650-lecie swojego istnienia. Wojewoda nie przyjechał do Mszany sam - towarzyszyli mu wicestarosta limanowski Franciszek Dziedzina i przewodniczący Rady Powiatu limanowskiego Tomasz Krupiński. Goście, jak to goście, bardzo się śpieszyli, ale kiedy mszańscy rajcowie wespół z obsługującymi, zaprosili ich za stoły, marynarki zawisły na na stelażach namiotu i nadarzyła się okazja, żeby posmakować to i owo - możemy zdradzić i chyba wojewoda się nie obrazi, że przygotowany na rożnie pieczony prosiak, nadziewany kaszą i warzywami smakował mu wyśmienicie. Podobnego zdania byli i pozostali, którym udało się na prosiaczka załapać - jeśli do tego dania dołożymy znakomitą zasmażaną kapustkę, chrupiący chleb i małosolne ogórki, to cóż więcej można powiedzieć? Tylko zakrzyknąć; palce lizać! Ten przysmak był kulinarnym dziełem łostowiańskiej 'Oberwanki' pp. Bierówków.

Jeśli ktoś w młodej wieprzowince nie gustował, mógł stanąć w kolejce po grillowaną kiełbaskę - o jej smak i chrupiącą skórkę dbał przez całe popołudnie i wieczór radny Adam Wietrzyk. Nie brakowało wyśmienitych wypieków mszańskiej cukierni pp. Kowalczyków - Słowacy, zanim spróbowali smakowitego sernika i szarlotki, wypieki z każdej strony obfotografowali.

Organizatorzy każdej z orkiestr przydzielili na koncert po ok. 20 minut. Różnie z wykorzystaniem tego czasu bywało, ale nad wszystkim czuwał niezastąpiony w takich chwilach Marian Wójtowicz z Limanowej. Na odjezdnym, starosta z Niżnej powiedział, że oni tam na Słowacji, takiego konferansjera nosiliby na rękach - podzielamy zdanie Jaroslava Rosiny. - Równego panu Marianowi trudno znaleźć, dlatego zawsze staramy się, żeby prowadził nasze miejskie imprezy - informuje UM Mszana Dolna. - Mimo zrozumiałego zmęczenia, zawsze pełen kultury i taktu, jeśli mówi to zawsze na temat i z humorem. Jego dowcipy śmieszą, ale nigdy nie obrażają. Mógł w Mszanie mieć 'zawroty głowy', bo ułożony misternie program wielokrotnie się zmieniał - trzeba było gdzieś między jedną, a drugą orkiestrę 'wsadzić' młodych Słowaków i ich nauczycieli z niżniańskiej szkoły muzycznej. Ale było warto - porwali swoją brawurową muzyką na skrzypcach, altówce, akordeonie i basach, chyba wszystkich? Dało się słyszeć w ich muzyce i trochę naszych, góralskich nutek, wspólnych dla nich i dla nas, ale też wytrawne, muzyczne ucho wychwyciło coś na 'madziarską' nutkę.

Wielu się dziwi, że pośród 'dętych' orkiestr organizatorzy dają możliwość zaprezentowania się miejskim grupom śpiewaczym, które są dwie. Jedna to 'Mszanicanki', zaś druga to 'Słomcanki'. W tej pierwszej prym wiedzie i porządku pilnuje Barbara Stożek, zaś drugiej przewodzi Anna Gajewska. Barwne stroje, czasem dowcipne teksty i słynna już piszczałka pani Basi dodają z pewnością kolorytu świętu miasta. Trzeba podziwiać zagórzańskie gospodynie, że chce im się chodzić na próby, układać teksty, za własne pieniądze kupować pięknie zdobione stroje, a przecież mogłyby zasiąść wygodnie przed telewizorem i śledzić z wypiekami na twarzy 5825 odcinek 'Mody na sukces'.

Potężny balon na gorące powietrze Aeroklubu Krakowskiego - 'przyleciał' do Mszany dzięki staraniom radnego Władysława Broczkowskiego, który wiedział jaką frajdą może być jego obecność na stadionowej murawie, bo kilka miesięcy temu udostępnił swoje włości przy ul.Krakowskiej na lądowisko balonowe i wtedy z tej atrakcji skorzystały dzieciaki wypoczywające w YMCE na Lubogoszczy. W sobotę pasażerami były przede wszystkim dzieci, ale skład załogi musiał w każdym locie uzupełniać jeden dorosły. I takim sposobem lot o numerze 001 zaliczył sam Franciszek Dziedzina - pytany o wrażenia z pionowego lotu, nie krył zachwytu, choć całego powiatu nie widział, to jednak warto było na te parę minut wznieść się nad ziemię i pozostawić tam kłopoty i problemy. Ostatni lot odbył się już w całkowitych ciemnościach - tłoczone powietrze, podgrzewane wielkimi jęzorami ognia w ciemnościach robiło jeszcze większe wrażenie.

Ostatnim akordem była 'potańcówka' na górnej płycie stadionu - przy swojskich rytmach 'Nautiliusa' nieliczni mogli do woli potańczyć przy księżycu i pełnym gwiazd lipcowym niebie. Przed północą zgasły światła, a ekipy MOK-u 'pod dowództwem' Piotra Armatysa, gdy budził się poniedziałek, bo była już godz. 3.30, kończyły porządkowanie stadionu. - Dziękujemy wszystkim za pomoc i zaangażowanie, zaś mieszkańcom i naszym gościom, za obecność - informuje UM Mszana Dolna.

(Źródło: UM Mszana Dolna)

Komentarze (6)

subiekt
2013-07-25 08:25:00
0 0
To już jest koniec,nie ma już nic ,jesteśmy wolni,możemy iść.
Odpowiedz
konto usunięte
2013-07-25 08:30:45
0 0
Powstaje nowa mszańska tradycja 'jednodniowy weekend'.
Odpowiedz
dyrygent
2013-07-25 08:59:41
0 0
Na tej imprezie pobito rekord świata:

Więcej występujących niż oglądających.
Odpowiedz
panfan2
2013-07-25 10:11:18
0 0
Organizatorzy wiedzieli ze jest jubileusz Kasiny Wielkiej i normalnie nie rozumiem dlaczego zrobili go w tym samym dniu! Jest to chore!!!
Odpowiedz
Slawek964
2013-07-25 10:58:25
0 0
Mogli zaprosić Highlanders albo Paindrive z Limanowej. Grają naprawdę fajnie, swoją muzykę a Highlandersi to pewnie zagraliby za 'psie' pieniądze z tego co słyszałem. Apropo. Pozdrawiam zespół po niedzielnym koncercie w limanowskim parku. Szkoda, że ich zabraknie na dniach Limanowej;)
Odpowiedz
louis
2013-07-25 22:19:10
0 0
a ja tam wiele gwiazd na niedzielnym niebie widziałem... :)
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Święto miasta bez 'gwiazdy'"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]