Szaman kontra ksiądz
Na własnej skórze przekonał się, że czarna magia istnieje. Otarł się o śmierć z rąk członków kartelu narkotykowego. W ciągu kilku dni ochrzcił liczącą 130 mieszkańców wioskę indiańską. O pracy na misji w Peru opowiada pochodzący z Kamienicy ks. Henryk Chlipała.
Święcenia kapłańskie otrzymał w 1995 r. Przez dwa lata pracował jako wikariusz w kościele pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Muszynie, by ostatecznie stwierdzić, że jego powołaniem są misje. Pół roku przygotowywał się w Centrum Formacji Misyjnych w Warszawie do wyjazdu do Peru. Dziś stwierdza, że wiedza tam mu przekazana nie oddaje tego, z czym tak naprawdę zetknął się na misji. Już jego przyjazd w 1999 r. do Peru był dla niego szokiem.
– Nie tylko termicznym – bo wyjeżdżałem z Polski w styczniu – ale również szokiem było to, co tam zobaczyłem. Czytać o wybuchach bomb pułapek na ulicy, to jedno, a przeżyć taki wybuch – to drugie – opowiada ks. Henryk.
Początki nie były dla niego łatwe. Posługę miał pełnić na obrzeżach Limy, na tzw. slumsach. – Oceniając sytuację z perspektywy czasu, nie zdawałem sobie sprawy, jakie to było niebezpieczne pojawić się tam bez zapowiedzi i zakładać parafię – wspomina misjonarz. Przez kilka tygodni, zanim nie wybudował prowizorycznego mieszkania, spał w przedszkolu. Do południa przebywały tam dzieci, więc rano ksiądz musiał pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki, by zrobić im miejsce do zabawy.
***
Z czasem ludzie przekonali się do niego. Zaczęli przychodzić na msze, przyjmować sakramenty.
– Wielu było już ochrzczonych, ale później żaden z nich przez 10-15 lat nie widział księdza. Na początku więc mszę świętą odprawiałem dla jednej czy dwóch osób – opowiada misjonarz.
Miejscem jego kolejnej posługi było Puerto Bermudez. Odwiedzał wioski w samym środku dżungli.
- Misja w Peru to nie tylko ewangelizacja, ale i praca socjalna – przyznaje ks. Henryk.
By mieć poważanie wśród Indian, musiał niejednokrotnie udowadniać, że nie ma złych intencji. Przywoził na przykład lekarstwa. – Państwo nie dba, by mieli choćby surowicę. Starałem się więc tłumaczyć, że te dary są od ludzi kochających Boga, którzy okazują w ten sposób miłosierdzie wobec innych – mówi misjonarz.
***
Indianie, nawet ochrzczeni, nie odcinają się jednak od swoich wierzeń. Uczestniczą w procesjach, mszach świętych, ale jednocześnie zaraz po nich idą złożyć ofiarę duchom gór czy skał.
- Praca misjonarzy wśród Indian polega więc na ochrzczeniu ich boga – wyjaśnia ks. Henryk.
Nie wszyscy mieszkańcy wiosek są mu przychylni. Jeśli osada ma mocnego szamana, trudno misjonarzowi przebić się ze swoimi naukami. – Im głębiej zapuszczam się w dżunglę, tym opór staje się większy. W wioskach rządzą tak naprawdę szamani. Wyczuwają, że stoi za mną, jak mówią, silny duch – twierdzi misjonarz.
Zdarzyło się, że osoba, która chciała pomóc księdzu, zapłaciła za to życiem.
- Wystarczy, że coś złego stanie się w wiosce, na przykład umrze dziecko, szaman rzuca kością i wskazuje winną osobę – właśnie tę, która chciała mi pomóc. Wyrok jest bezlitosny …
Mieszkańcy wielu wiosek boją się o swoje życie, dlatego unikają księdza. Raz jeden z szamanów przekonał wodza wioski, by ten wygnał misjonarza.
- Straszył, że rzuci na mnie czary. Sceptycznie podchodziłem do takich praktyk, ale widziałem na własne oczy i teraz mogę powiedzieć, że czarna magia, kontakt z szatanem istnieją. Szaman nie wiedział, że mam medalik na szyi, a był przekonany, że jeśli się mnie go pozbawi, duch przestanie mnie chronić – opowiada ks. Henryk.
***
W dżungli na księdza czeka też wiele innych niebezpieczeństw. Jadąc motorem do jednej z wiosek, pomylił ścieżki i wjechał wprost do prowizorycznego laboratorium kartelu narkotykowego. Na szczęście była pora obiadowa i nikt go tam nie zobaczył. W przeciwnym razie nie uszedłby z życiem. Od członków kartelu dostał też ostrzeżenie, by nie wtrącał się w ich sprawy, gdy poskarżył się dyrektorce szkoły, że dzieci są wykorzystywane do zbierania liści koki.
- Tam każdy wie, kto produkuje i handluje narkotykami, nawet policja. Sam mógłbym wskazać nie płotki, a grube ryby, ale wszyscy nabierają wody w usta – twierdzi misjonarz.
Po kilku tygodniach w jednej z wiosek, gdy wrócił do siedziby misji, przywitała go grupa z karabinami, mówiąc: „Ksiądz idzie z nami”. Poprosił, czy może się umyć i przebrać. Dali mu godzinę. – Wtedy odetchnąłem z ulgą. Jeśli mieliby mnie zabić, zrobiliby to bez dyskusji – mówi. Zawieźli go na miejsce, gdzie rozegrała się strzelanina między członkami grup narkotykowych. Chcieli, by… odprawił mszę za tych, którzy zginęli.
***
Życie misyjne księdza Henryka nie jest usłane różami, ale czerpie z niego wiele radości.
- Przyjechałem kiedyś do wioski liczącej ok. 130 osób. Po kilku dniach przebywania z jej mieszkańcami, uczestniczenia w ich codziennych zajęciach i opowiadania o Bogu, wszyscy przyjęli chrzest – opowiada ksiądz i przytacza zmiany w zachowaniu Indian, po jego naukach.
- Panował tam obyczaj mówiący, że kobiecie po zmroku nie wolno wyjść z domu, w przeciwnym razie może być zgwałcona. Po przyjęciu chrztu ten element ich - nazwijmy to kultury – zniknął…
Fot.: Archiwum ks. Henryka Chlipały
Może Cię zaciekawić
Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomiło śledczych małopolskie kuratorium oświaty. „Podkreślam, to jest podejrzenie, a nie stwier...
Czytaj więcejWniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
W całym kraju do 26 listopada wpłynęło blisko 900 tys. wniosków o wakacje składkowe.Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorcy mogą raz w roku...
Czytaj więcejPiłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
W UEFA Champions League - elitarnych rozgrywkach, które wyłaniają najlepszą klubową jedenastkę Starego Kontynentu - Lewandowski po raz pierwszy ...
Czytaj więcejTransmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
Poniżej prezentujemy harmonogram obrad: Plan obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r. ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejDwa wzmocnienia Limanovii
Z Sandecji Nowy Sącz do limanowskiej drużyny przeszedł Michał Palacz (19 lat, pomocnik lub obrońca). Młodszy brat Kamila Palacza, który jest kl...
Czytaj więcejCudzoziemcy spoza Unii Europejskiej w piłkarskich rozgrywkach lig regionalnych
Dopuszcza się równoczesny udział jednego dodatkowego zawodnika (z kontraktem profesjonalnym) spoza obszaru Unii Europejskiej po regulamin...
Czytaj więcejPozostałe
Zmarł ks. prałat Józef Leśniak - emerytowany proboszcz parafii Tymbark
28 marca 2024 roku, w wieku 91 lat życia, w 68 roku kapłaństwa, zmarł śp. Ks. prałat Józef Leśniak – rezydent w Domu Księży Diecezji Tarno...
Czytaj więcejZmarł ks. prałat Ryszard Stasik - długoletni proboszcz
Informację o śmierci kapłana potwierdziliśmy dziś rano w Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Ks. Ryszard Stasik zmagał się od dłuższego cza...
Czytaj więcejZmarł ks. Bogusław Załucki, były wikariusz parafii Limanowa-Sowliny
Bogusław Załucki urodził się 27 maja 1970 roku w Mielcu jako syn Tadeusza i Władysławy z domu Jamrozy. Pochodził z parafii Gawłuszowice. Egzam...
Czytaj więcejNie żyje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjac...
Czytaj więcej- Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
- Wniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
- Piłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
- Transmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
- Kolejne osoby pozywają Skarb Państwa za smog