7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

To był błąd w komunikacji

Opublikowano 08.05.2015 15:38:53 Zaktualizowano 05.09.2018 07:28:43 TISS

Mam pretensje tylko do lekarza, który na telefon zdiagnozował tatę i na tej podstawie wypisał receptę – kwituje incydent Tomasz Król. Doszło do interakcji z innymi lekami a stan pacjenta się raptownie pogorszył.

Czy lekarz ma prawo zdiagnozować pacjenta przez telefon i wypisać mu tej podstawie leki? Czy lekarz ma obowiązek przepisując leki dopytać czy pacjent nie przyjmuje już innych?

Zaczęło się od tego, że tatę złapał potworny ból pleców. Nie mógł się wyprostować – relacjonuje Tomasz Król. Obolały mężczyzna zadzwonił do swojego lekarza rodzinnego z prośbą o wizytę domową. Ten z uwagi na przyjmowanych właśnie pacjentów, odmówił przyjazdu. Wypisał jednak receptę, którą z przychodni odebrał pan Tomasz. Po zażyciu przepisanych leków okazało się, że ból nie ustąpił, a na domiar złego dołączyła do niego bardzo silna biegunka. Syn w zdenerwowaniu zadzwonił po pogotowie. Od dyspozytorki usłyszał, że to takich schorzeń karetka nie przyjeżdża, leków na telefon się nie przepisuje i pacjent powinien stanowczo domagać się przyjazdu lekarza rodzinnego. Pan Tomasz raz jeszcze zadzwonił do przychodni. Nie ukrywa, że jego emocje sięgnęły zenitu i pielęgniarce w rejestracji „nieźle się od niego oberwało”. – Proszę zrozumieć, poniosły mnie nerwy, bo od śmierci mamy tata mieszka sam i nie wyobrażam sobie, żeby został w podobnych sytuacjach bez pomocy – tłumaczy. Po jego interwencji do pacjenta wysłano lekarkę. – Przyjechała w zastępstwie, nie znam nazwiska, ale bardzo jej dziękuję – dodaje Król.
Okazało się, że leków, które zażył pacjent, nie wolno łączyć z tymi, które na co dzień bierze. Obaj panowie byli mocno zdziwieni, bo od początku informowali przychodnię, jakie leki przyjmuje. W konsekwencji, by zaradzić na ból, niezbędne okazały się zastrzyki. – Nie mam pretensji do przychodni, bo wiem, że pacjentów jest tam bardzo dużo. Lekarz ostatecznie przyjechał, pielęgniarka też. Mam pretensje tylko do lekarza, który na telefon zdiagnozował tatę i na tej podstawie wypisał receptę – kwituje incydent Tomasz Król.
W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Muszynie od dyrektor Pauliny Jaskierskiej usłyszeliśmy: – To był błąd w komunikacji.
W placówce nagrywane są wszystkie rozmowy telefoniczne. Bardzo szybko ustalono przebieg zdarzeń. Okazało się, że tata Tomasza Króla podał nazwy przyjmowanych przez siebie leków pielęgniarce, ale ta już tej informacji nie przekazała dalej lekarzowi, z którym pacjent kontynuował rozmowę.
Jaskierska nie ukrywa, że podobne są niedopuszczalne: – Uruchamiamy właśnie procedury, które mają zapobiec takim sytuacjom i wyeliminować wszelkie błędy w komunikacji między lekarzem a pacjentem.

ES

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"To był błąd w komunikacji"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]