7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

To był człowiek niezwykłej charyzmy, pasji, elegancji i kultury

Opublikowano 30.01.2016 14:15:51 Zaktualizowano 04.09.2018 19:21:44

Rozmowa z Janem Golbą - burmistrzem Muszyny, w latach 1990 - 2002 burmistrzem Krynicy-Zdrój

- Jak przyjął Pan wiadomość o śmierci Bogusława Kaczyńskiego?

- Z wielkim żalem i smutkiem, ale też zaskoczeniem. Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, wiedziałem, że snuje dalsze plany, chciał wrócić do telewizji, do prowadzenia koncertów noworocznych, bo był to człowiek niezwykle aktywny.

- Pamięta Pan pierwsze spotkanie, okoliczności, w jakich poznał Bogusława Kaczyńskiego?

- To było spotkanie związane z organizacją festiwalu. Uczestniczyłem w nim jako zastępca naczelnika miasta w 1988 r. W związku z odejściem naczelnika Tadeusza Wołowca przyszło mi organizować pierwszy koncert z Panem Kaczyńskim. Wtedy, w czasie pierwszego spotkania, bez problemów uzgodniliśmy szczegóły festiwalu.

- Jakim człowiekiem był Bogusław Kaczyński? Jaki był w relacjach międzyludzkich, bo bardziej go znamy jako twarz telewizji.

- Wspominam go ciepło. Mieliśmy bardzo dobre relacje koleżeńskie. Dogadywaliśmy się we wszystkich sprawach. Ale był wyjątkowo wymagający. Miał swój pomysł na festiwal, był bardzo o jego losy zatroskany, zawsze chciał jeszcze więcej… Z dużo większym rozmachem organizować, na większą skalę, z większymi gwiazdami, z transmisją telewizyjną. Stąd stale wyrażał żal, że gdyby było więcej pieniędzy, można by zorganizować festiwal na wyższym poziomie.

- To z tym związane było odejście w pewnym momencie Bogusława Kaczyńskiego od organizacji festiwali?

- Trudno mi określić przyczyny. Ostatni raz pracowałem z Panem Kaczyńskim w 2002 r., wtedy też otrzymał honorowe obywatelstwo. W czasie naszej współpracy miał taki moment, że chciał odejść, bo wydawało mu się, że to co robi, zasługuje na lepszą oprawę. Zawsze były problemy finansowe. Owszem, mieliśmy taki okres, kiedy wicepremierem był Grzegorz Kołodko, że festiwal dwukrotnie dostał od rządu milionowe dotacje, ale zazwyczaj to było żebranie o pieniądze, próby przekonania innych do tego typu widowisk. W Polsce nie było zapotrzebowania na taką sztukę, która jest na bardzo wysokim poziomie, ale jednak niszowa. Ja osobiście lubię operę, operetkę, ale wiele osób patrzyło na nas jak na Don Kichotów. Kaczyński chciał zrezygnować, ale wtedy przekonaliśmy go, że ta działalność ma sens. W 2002 r. festiwal został przemianowany na Europejski Festiwal im. Jana Kiepury i przybrał zdecydowanie większy rozmach. Zawsze do tego co robił, podchodził z niesamowitą pasją, którą zarażał. Gdyby nie jego charyzma, kultura osobista i wielki format człowieka kultury i elegancji, nie sądzę, żeby się udało coś takiego organizować.

- Mimo wszystko udawało się, i to w Krynicy! Małe miasto, a europejski festiwal.

- Festiwal Jana Kiepury był wcześniej organizowany przez Stefana Półchłopka, ale na mniejszą skalę. Taki rozmach nadał festiwalowi dopiero Kaczyński. I niekoniecznie chodzi tu o występujące gwiazdy, ale o osobowość dyrektora. Nieraz melomanii przychodzili nie tyle na koncerty co „na Kaczyńskiego”, żeby go posłuchać, bo on sam w sobie był fenomenem i przyciągał ludzi. On kochał to co robił.

- Ale podobno był też bardzo wymagający?

- Był bezwzględny jeśli chodzi o poziom festiwalu. Zdarzyła się kiedyś sytuacja, gdy jeden ze śpiewaków na próbie wykazał się nieznajomością tekstu. Skończyło się tak, że Kaczyński powiedział, że skoro przyjeżdża nieprzygotowany do niego, to nie ma już wejścia na żadną scenę. Kaczyńskiego było też trudno przekonać do czegoś, czego nie widział, nie słyszał. Był moment, gdy zaczęliśmy dyskutować o zmianie formuły festiwalu. Zgodził się, że trzeba wprowadzić trochę lżejszej muzyki, operetki, musicali. Zaproponowałem mu, żeby zaprosić Grupę MoCarta, która zaczynała karierę muzyczną. Opór był bardzo duży, absolutnie nie zgadzał się, żeby jakiś nieznany mu zespół obniżył poziom festiwalu. W końcu zaakceptował propozycję, ale stwierdził, że ich nie zapowie, musi to zrobić inna prezenterka, a on ewentualnie przyjdzie ich posłuchać i to z drugiego, trzeciego rzędu. I tak zrobił. Ale jak weszli, zaczęli grać, rozbawiać publiczność, podszedł do mnie jeszcze w trakcie ich występu z pytaniem, czemu mu nie powiedziałem, że oni są tacy dobrzy. Natychmiast w czasie przerwy udał się do grupy za kulisy, po czym po przerwie przeprosił i ich zapowiedział. Jak widać, dawał się przekonywać. Zawsze brał odpowiedzialność za poziom festiwalu, ale nieprawdą jest, że nie przyznawał się do błędów.

- Bogusław Kaczyński kochał muzykę, ale też chyba kochał Krynicę, a na pewno Krynica musiała kochać jego, skoro otrzymał honorowe obywatelstwo.

- Bezwzględnie tak. To wynikało chyba również z zamiłowania Pana Kaczyńskiego do Kiepury, jak i Patrii, którą Kiepura w Krynicy wbudował. Autentycznie kochał wszystko co z Kiepurą związane i rozpropagowywał to. Nie ma wątpliwości, że festiwal był znakomitą reklamą wizerunku Krynicy. Transmisje w telewizji Polonia, TVP 2 i TVP 1 wypromowały miasto. Bogusław Kaczyński włożył naprawdę dużo wysiłku, żeby o Krynicy mówiono dobrze i żeby tu przyjeżdżano.

Rozmawiała Jolanta Bugajska

Fot. Z arch. DTS

Partnerem zimowego cyklu wydań DTS jest Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"To był człowiek niezwykłej charyzmy, pasji, elegancji i kultury"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]