6°   dziś 5°   jutro
Niedziela, 17 listopada Salomea, Grzegorz, Elżbieta, Waleria

Ty szczawiu!

Opublikowano 13.05.2018 13:43:00 Zaktualizowano 04.09.2018 15:43:37 top

W naszej młodości było to powszechnie używane hasło w stosunku do ludzi jeszcze nie dorosłych, ale cechujących się żywą postawą, energicznym zachowaniem i brakiem… doświadczenia.

Tak, więc zdarzało się, że jakiś młokos nagrodzony został takim właśnie epitetem i nie było mu wcale z tym źle. Był młody, tryskający energią, trochę natrętny, bo wszędzie było go pełno, ale miał też ten urok młodości, który od samego obserwowania sprawia, że i starszym robiło się milej.
W przyrodzie jest zupełnie podobnie. Zanim inne rośliny obudzą się po zimie, szczaw jest już na pół metra ponad ziemią i mocno pręży się do słońca.
Wydłużone liście ma kwaśne, tak kwaśne, że pogryzienie kilku surowych dodaje człowiekowi nowego zastrzyku do życia. Szczaw to określenie właśnie takiego smaku. Mówiąc szczawa mamy zazwyczaj na myśli kwaśne źródła wody, czasem „doprawione” siarką. Tak też źródła te zapisały się w nazwach miejscowości, w których występują. Wszyscy znamy Szczawnicę, Szczawę, Szczawno-Zdrój. A zatem wszystko jasne i jeszcze raz potwierdza się niepisana zasada, że kwaśne znaczy…zdrowe. Kwaśne w pożywieniu oznacza również witaminę C!
Miło i przyjemnie jest nazbierać świeżych liści szczawiu podczas spaceru a potem ugotować taką zupę. Można dodać jeszcze pokrzywę i krwawnik Sam zapach takiego posiłku wywołuje wzmożone wydzielanie śliny i innych soków. Tak właśnie reagujemy na smaki, kiedy organizm czuje, co dla niego jest dobre i potrzebne!
Wielu z nas z powodu niewłaściwej diety ma kłopoty z trawieniem. Problem częściowo tkwi w tym, że jemy zbyt mało kwaśnych potraw i nie dokwaszamy żołądka wspierając go w swojej funkcji. Kiedy wiec brakuje nam „kwasu” sięgnijmy nie tylko po kwaśne stare odmiany jabłek, wodę z cytryną, kwaśnicę z kapusty ale również po wspomniany szczaw. Wiele kłopotów przewodu pokarmowego bierze się stąd, iż dieta obfita w wysoko przetworzone i oczyszczone pożywienie oraz ogromne ilości słodyczy i napojów słodzonych zmienia miejscowo pH przewodu pokarmowego i tym samym otwiera nowe pole do rozprzestrzeniania się bakterii poza właściwe dla nich obszary.
Zupa szczawiowa pomoże przywrócić proporcje a poza tym znakomicie odświeża organizm po zimie. Jest właśnie takim zastrzykiem świeżości, koniecznej w czasie długiego przesilenia. Teraz, kiedy mamy już odgórne pozwolenie na spożywanie kurzych jaj, bo do końca nie wiadomo, z jakich powodów były zakazane! Teraz, kiedy są już nie tylko dobre, ale również wskazane a nawet lecznicze, możemy takie jajko bez obawy dodać do zupy i cieszyć się smakiem. Będąc przy kurzych jajach – jest to znakomity dowód na to, jak jesteśmy medialnie manipulowani. Od kilku lat, może nawet od dziesięciu słyszymy o tym, że należy być ostrożnym z jajami /co jest powszechnie znanym faktem nie tylko w żywieniu/. Nagonka dotyczyła oczywiście cholesterolu, ale nie tylko. Sami „amerykańscy uczeni” przestrzegali, że norma - to jedno jajko na tydzień dla osoby dorosłej. Teraz, już można - nawet codziennie!!! W jajkach nic się nie zmieniło, wygląda na to, że „amerykańscy uczeni” dostali inne zadanie do wykonania i pewnie zaczną straszyć nie tylko słońcem, ale też wspomną, aby pod żadnym pozorem nie zjadać pestek z owoców, bo oprócz witaminy B 17 są tam zabójcze związki samego cyjanku /w ilościach, które mogą powalić…mrówkę/.
Kurze jaja pomimo tych zawirowań mają się dobrze pod warunkiem, że pochodzą od szczęśliwych kur. Jeszcze takie są, co to same sobie coś tam wygrzebią, dzióbną, dostaną w młodości posiekanej pokrzywy i krwawnika, a na deser trochę piasku…niezbędnego w kurzej diecie.
Na fermie tego nie ma, a to, co jest - znajduje się w paszy, włącznie z barwnikami, które sprawiają żeby żółtko było pomarańczowe. I takie to już jaja z tymi jajkami!
Wracając do szczawiu należy przypomnieć, że jest rośliną, która doczekała się omówienia z sejmowej mównicy. Szczaw, zawdzięcza ten przywilej posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu. To właśnie on, w charakterystyczny dla siebie sposób przypomniał, że jego dieta w dzieciństwie opierała się na szczawiu i mirabelkach….
Kiedyś, jeszcze nie tak dawno, można było na targu kupić świeżo zebrane zioła tak samo jak inne płody ziemi. Teraz widok taki należy do rzadkości. Grosz z tego marny, pracy dużo a jak coś jest ”na fali” to od razu pojawia się w marketach po niskiej cenie i takiej samej jakości. Zazwyczaj jako importowany materiał z mniej lub bardziej egzotycznych krajów.
Ale nasz szczaw jest inny, chciałoby się rzec bardziej honorowy. Rośnie dumnie na łące i w naturze występuje pod szesnastoma odmianami /w Polsce/. Cztery główne używane są w ziołolecznictwie: szczaw lancetowaty, tępolistny, kędzierzawy oraz skupiony. Zewnętrznie odmiany te różnią się kształtem liścia i wysokością. W smaku podobne – kwaśne, że …hej!
Korzeń szczawiu, niezależnie od tego, jakiego jest gatunku ma działanie ściągające, przeciwbakteryjne, żółciopędne i przeciwbiegunkowe. Wykopuje się go ze stanu naturalnego wczesną wiosną lub w połowie jesieni, kiedy substancje czynne „schodzą” do korzenia przygotowując roślinę do zimy – wtedy ich zawartość w korzeniu jest największa. Wykopane korzenie czyści się, a obmyte kroi wzdłuż, po to, aby je wysuszyć.
Nadmiar szczawiu w organizmie szkodzi, ponieważ wypłukuje wapń. Szczawiany zawarte w roślinie, jeśli trafiają w zbyt dużej ilości do naszego organizmu to mogą odkładać się w nerkach i w pęcherzu. Dlatego umiar i rozsądek jest jak zawsze wskazany. Matka Natura dostarcza nam tyle różnych propozycji, że trudno mówić o monotonii.
W kosmetyce szczaw używany jest również do blokowania przebarwień skóry, dzieje się to za sprawą tyrozynazy, która działa również wybielająco na naszą cerę.
W świecie ludzi do pewnego wieku jako tak zwane szczawie i szczawiki dodajemy sobie lat. Lepiej nam z tym, mężniejemy, dorastamy z minuty na minutę. Dekady później marzymy, aby ktoś w rozpędzie swoich emocji powiedział do nas: ty szczawiu! Przez chwilę byłoby nam lżej, może nawet miło i pewnie w duszy kolorowo! Warto, więc wyjść z domu pochodzić po łąkach, pooddychać czystym powietrzem, nacieszyć się krajobrazem. Z pewnością zarumienią się nasze policzki a umysł odpocznie.
A uzbierane zielone skarby… zdecydowanie na talerz….
Smacznego!
Zobacz również:

Komentarze (3)

CUDNA
2018-05-13 15:40:41
0 2
Oj Boże to już nawet ziołolecznictwo nie może oprzeć się PO-lityce. hi,hi

O bohaterze sławiącym szczaw.
https://www.youtube.com/watch?v=3IP2mfcOpcs
Odpowiedz
wasylis
2018-05-13 20:31:46
0 0
Sympatyczny artykuł, ale pierwsze zdjęcie to nie zdjęcie szczawiu :-)
Odpowiedz
wasylis
2018-05-13 20:45:47
0 0
To znaczy szczawiu, ale nie tego kwaśnego, na zupę. To kobylak, zwany szczawiem końskim, u nas znany pod nazwą zwyczajową 'szczekaj'. Roślina lecznicza, ale zupa z niej raczej nie będzie smakowała :-)
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ty szczawiu!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]