7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Uwaga! W Nowym Sączu grasuje naciągaczka!

Opublikowano 08.06.2015 14:27:24 Zaktualizowano 05.09.2018 07:22:18 TISS

Kobieta wyciąga od ofiar ich adresy, potem podaje się za sąsiadkę i „pożycza” pieniądze a to na leki, a to na pampersy dla chorego dziecka leżącego w szpitalu. Poszkodowani to starsze osoby. Policja podobnie działającą oszustkę zatrzymała ostatnio w 2012 roku i teraz też namawia do składania doniesień.

Pani Aleksandra ma 87 lat, ale jest w pełni samodzielną, energiczną osobą. Wiele lat przepracowała społecznie, była ławniczką. Zawsze uważała się za ostrożną, znającą ludzi i świat. Do dziś nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie, jak mogła się dać tak oszukać. Do zdarzenia doszło w południe. Było bardzo ciepło. Pani Aleksandra wracała do domu przy ul. Sucharskiego z Lidla przy Lwowskiej. Niosła ciężkie torby. Nie czuła się zbyt dobrze. Nagle zaczepiła ją kobieta. Zaoferowała, że pomoże jej odnieść zakupy, bo mieszka klatkę obok. Starsza pani nie skojarzyła rzekomej sąsiadki, ale ta z uśmiechem wyjaśniła jej, że musi ją znać, bo przecież ona pracuje w przychodni. - Powiedziała, że pracuje na recepcji. Akurat następnego dnia miałam iść po receptę, więc uznałam, że mogę z nią porozmawiać – relacjonuje poszkodowana. Wymieniły kilka uwag o służbie zdrowia, młodsza narzekała na pensje i zaczęła się skarżyć, że jej rodzinie jest bardzo ciężko, bo jej córeczka jest bardzo poważnie chora, akurat leży w szpitalu, mąż pracuje całymi dniami na wyjazdach, a i tak trudno im związać koniec z końcem. Pani Ola, czuła na dziecięcą krzywdę zaczęła podpytywać o szczegóły. I tak od słowa do słowa, stanęło na tym, że młodsza kobieta wyżaliła się, że musi dziecku kupić pampersy do szpitala, a męża akurat nie ma, a ona została już bez grosza. W pewnej chwili zagadnęła staruszkę, czy ta by jej nie pożyczyła 50 złotych, a ona odda natychmiast jak mąż wróci z pracy, czyli po godzinie 16-ej. - Wyciągnęłam portfel, pomyślałam, że jak trzeba pomóc, to pomogę. W środku miałam dwa banknoty po 50 złotych, jeden jej dałam, a ona jak tylko zauważyła drugi, to natychmiast poprosiła i o ten i sama mi go wyciągnęła. Cały czas zapewniała, że po 16 u mnie będzie i wszystko odda. Zamarłam, nie wiem co mi się stało, zdrętwiałam, machinalnie patrzyłam jak ona odchodzi. Już czułam, że mnie oszukała, ale nie potrafiłam nic zrobić, zauważyłam jeszcze tylko, że skręca w inną stronę niż powinna.

Mimo najgorszych przeczuć starsza pani cały czas czekała aż wybije umówiona godzina. Liczyła, że kobieta przyjdzie i odda pieniądze. Tak się jednak nie stało. Jakiś czas później pani Aleksandra usłyszała do swojej znajomej podobną historię. Panią Elżbietę oszustka zagadnęła na osiedlu niedaleko Trzech Koron. - To musi być bardzo inteligentna kobieta, bo bardzo umiejętnie wyciągnęła ode mnie bardzo dużo informacji, by zaraz je tak przedstawić, jakby rzeczywiście mnie znała – tłumaczy poszkodowana, która na zakończenie usłyszała rzewną historię o dziecku, które czeka na przeszczep. Ją naiwność kosztowała jedynie 10 złotych. Ale na tym nie koniec, w Święto Zmarłych na cmentarzu, pani Elżbieta widziała z mężem, jak naciągaczka rozmawia ze starszym mężczyzną, a ten wręcza oszustce 50 złotych. - To na pewno była ona, zanim podeszłam zdążyła odejść. Machnęłam ręką, bo w końcu w święta nie wypada krzyczeć, a już na pewno nie na cmentarzu – wspomina. Jednak życie pisze najdziwniejsze scenariusze. Kilka tygodniu później, na Rynku Maślanym, oszustka po raz kolejny zaczepiła... panią Elę. - Od razu jej powiedziałam, że jeszcze mi poprzednich dziesięciu złotych nie oddała...

Panie długo się zastawiały co zrobić. Syn pani Aleksandry usiłował nawet skontaktować się bezpośrednio z dzielnicowym, w końcu postanowiły sprawę nagłośnić. Nie liczą na odzyskanie pieniędzy, ale chciałyby ostrzec innych. Oszustka to młoda kobieta w wieku od 30 do 35 lat, niewysoka, dość drobna, ma proste włosy do ramion farbowane na rudawo brązowy kolor. Jej znak szczególny to bardzo zniszczone, nierówne zęby.

I informacji, które podała Anna Walczewska z sądeckiej policja wynika, że Wydział Kryminalny w 2012 r. prowadził kilka postępowań o podobnym charakterze. Udało się ustalić sprawcę, którym okazała się 32 letnia mieszkanka powiatu nowosądeckiego. Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa, a potem sąd. W tym roku zdarzeń o charakterze opisanym przez nasz Czytelniczki nie zgłaszano, ale policja apeluje do osób, które mogły paść ofiarą oszustów o kontakt z Policją.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Uwaga! W Nowym Sączu grasuje naciągaczka!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]