Uwolniony ksiądz Mateusz Dziedzic mówi o porwaniu i sile modlitwy
- Wszystko dzieje się po coś. Pan Bóg w tym był, wyreżyserował każdy moment - tak o swoim porwaniu mówił na antenie RDN uwolniony już z rąk rebeliantów ks. Mateusz Dziedzic - tarnowski misjonarz pracujący w Republice Środkowej Afryki.
Ks. Mateusz Dziedzic, który kilka dni temu został uwolniony z rąk rebeliantów był gościem specjalnym 'Pulsu Regionu'. Ze słuchaczami RDN Małopolska i RDN Sącz podzielił się swoimi wspomnieniami, wiarą w trudach codzienności i jej świadectwem. Rozmawiał z nim Łukasz Pelc.
Zapis fragmentu rozmowy:
ŁP: Jeszcze kilka dni temu przebywał ksiądz w zupełnie innym miejscu, w innej rzeczywistości. Teraz jest ksiądz w kraju, spotkał się z rodziną – jak się ksiądz czuje?
MD: Od środy uwielbiam Pana Boga – za to, co dla mnie uczynił. Niesamowita radość i pokój serca, którą Pan daje. Jestem szczęśliwy, że jestem na ziemi sądeckiej, ziemi tarnowskiej – jestem u siebie.
ŁP: Zacznijmy od początku. Jak wyglądało porwanie?
MD: Przyszli rebelianci nocą, mocno uderzyli w drzwi, obudziłem się, i już wtedy Pan był ze mną. On to wszystko wyreżyserował.
ŁP: Co ksiądz ma na myśli, mówiąc o tej reżyserii?
MD: Było to z niedzieli na poniedziałek - wtedy nasz stróż nie pracuje. Przez całą resztę tygodnia mamy stróża, który pilnuje misji przed złodziejami, żeby nie przyszli i czegoś nie ukradli. Rebelianci w lesie zapytali mnie: gdzie był twój stróż? Odpowiedziałem, że dzisiaj nie pracuje. Zaczęli się śmiać, bo powiedzieli, że byli przygotowani na spotkanie ze stróżem. Nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby był u nas. Na pewno broniłby nas, a rebeliantów było trzynastu, bardzo dobrze uzbrojonych. Ja zacząłem dzwonić w momencie, kiedy usłyszałem uderzenie w drzwi. Mieszkaliśmy w miejscowości, gdzie normalnie był zasięg telefoniczny. Chciałem zadzwonić do szefa żandarmerii, który jeśli tylko zobaczyłby, że daję jakiś sygnał, to na pewno szybko by zareagował, bo wiedziałby, że coś się u nas dzieje. Akurat w tym czasie nie było przez parę dni zasięgu, więc wziąłem telefon komórkowy do kieszeni i musiałem wyjść na spotkanie z rebeliantami.
ŁP: Ten moment wyjścia to był strach, panika?
MD: Nie, nie było paniki. Myślałem, szczerze mówiąc, że to złodzieje. Zdążyłem zamknąć drzwi na klucz.
ŁP: Spotkał ksiądz tych rebeliantów. Co następnie się dzieje?
MD: Oczywiście dyskusja, że jesteśmy misjonarzami, że będą mieć problemy, jeśli zdecydują się porwać Europejczyka.
ŁP: Czy to coś pomogło?
MD: Nic to nie pomogło, żadnych dyskusji nie podejmowali.
ŁP: Cały czas docierały do nas informacje, że ksiądz jest bardzo dobrze traktowany.
MD: Tak, byłem dobrze traktowany.
ŁP: Czyli rebelianci potrafili odnosić się z szacunkiem do kapłana i do człowieka z Europy?
MD: Trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego rebelianci przyszli po mnie. Miesiąc wcześniej zatrzymali dziesięć osób z Republiki Środkowej Afryki, a tydzień później tyle samo z Kamerunu. Nie było żadnych reakcji władz państwa i rebelianci uznali, że muszą porwać Europejczyka. W promieniu setek kilometrów było nas dwóch.
ŁP: Czyli chcieli po prostu rozgłosu medialnego.
MD: Dokładnie tak, chcieli rozgłosu medialnego i przede wszystkim międzynarodowego. Bardzo się ucieszyli pierwszego dnia, kiedy okazało się, że informacja poszła w świat. Przez trzy dni wielka radość, że porwali Europejczyka i że zrobił się szum medialny wokół tej sprawy.
ŁP: Ale nie został ksiądz nigdy uderzony?
MD: Nie, nie było takiej sytuacji – nie byłem uderzony.
ŁP: Trzeba powiedzieć, że ksiądz miał wielki przywilej odprawiania w niewoli Mszy świętej.
MD: Był to bardzo ważny przywilej. Poprosiliśmy, żeby móc odprawiać mszę, on poszedł do swojej bandy, porozmawiał z nimi i wrócił mówiąc, że mogę odprawiać Mszę w szałasie. W tych ubogich warunkach przychodził Jezus – jak w stajence betlejemskiej.
ŁP: Która z tych chwil w okresie porwania, była dla księdza najgorsza?
MD: Najtrudniej było, kiedy miałem malarię. Mój „Anioł Stróż' powiedział, że nie będziemy odprawiać Mszy, bo jestem zbyt słaby. Ja powiedziałem: nie ma mowy. Mszę świętą dam radę odprawić. To była ofiara. Bałem się, że wpadnę w ten kielich ze zmęczenia, ale dałem radę. Mówiłem w myślach „Boże, składam Ci ofiarę'... Chcę opowiedzieć o moim „Aniele Stróżu', który mnie pilnował. Pan Bóg był w tym, żeby mi przydzielić takiego chłopca – rebelianta. Był najlepszy, najmniej zepsuty z nich wszystkich. Miał 25 lat, był wykształcony – po szkole podstawowej i liceum. Dbał o mnie. To on przygotowywał mi posiłki, podgrzewał mi wodę do mycia, towarzyszył mi w każdej chwili – oczywiście z karabinem, ale dyskretnie. I to on był zawsze przy mnie na Mszy świętej. Siedział i słuchał nic nie mówiąc. Po trzech tygodniach mi mówi: „to wszystko, co mówisz, to ja to wiem'. Przyznał mi się, że jest katolikiem, że przyjął chrzest i bierzmowanie. [...] I powiedział mi, że kiedyś, jak to wszystko się skończy, jak przestanie być rebeliantem, to się wyspowiada i będę mógł mu dać Komunię świętą.
ŁP: Czy jako więźniowie modliliście się wspólnie?
MD: Tak, więźniowie mieszkali w osobnym namiocie. W jednym było 20 osób, w drugim 5. Ja byłem z boku i nie mogłem się z nimi kontaktować. Tylko miałem pozwolenie na Mszę święta i wieczorne modlitwy. Mogliśmy zawsze potem chwilę usiąść i porozmawiać, a zawsze ze mną był mój „Anioł Stróż', który słuchał o czym rozmawiamy. Nie porwali mnie dlatego, że nas nie szanują. Jeden zwracał się do mnie „mój ojcze'.
ŁP: Rebeliantom ksiądz też dawał świadectwo?
MD: Działało na nich to wszystko co robiliśmy. Modlitwa, msza święta. Mówiłem to co mi Pan Bóg podpowiadał. Głosiłem słowo boże.
ŁP: Ksiądz czuł, że wśród tych porwanych to właśnie na księdzu spoczywa rola bycia tym mocnym, który daje świadectwo?
MD: Czułem to, ale był taki moment, kiedy się rozchorowałem, wtedy oni mnie wspierali. Później ja byłem dla nich wsparciem, bo codziennie podczas Mszy świętej było głoszone Słowo Boże i krótkie kazanie.
ŁP: Czy przez te wszystkie dni, kiedy ksiądz był w niewoli, przyszło choć raz zwątpienie?
MD: Z mojej strony nie było zwątpienia – nawet przez moment. Była taka pokusa szatańska, a właściwie taki głos, który mówił mi: widzisz, piekło jest mocniejsze. Pomyślałem, że akurat jest Wszystkich Świętych, czyli święci się radują, a zło triumfuje. Ale ta myśl była bardzo krótka. Wiedziałem, że święci są ze mną i dobro zwycięży.
ŁP: Wszyscy tutaj modlili się w księdza intencji.
MD: Ja to czułem. Siłę modlitwy da się odczuć i wiedziałem, że nikt o mnie nie zapomniał.
ŁP: Wiemy, że dostarczone były księdzu najpotrzebniejsze rzeczy. Kto się kontaktował i kto to przekazywał?
MD: To Ks. Mirosław Gucwa, mój kolega i przyjaciel. Zdobył numer do rebeliantów już na drugi dzień. Pamiętam, że widziałem szefa bandy, który rozmawiał z ks. Gucwą. Zapytał, jak się czuję, co u mnie, i powiedział od razu, że chce dostarczyć dla mnie najpotrzebniejsze rzeczy. Rebelianci się zgodzili, umówili się z nim w jakimś miejscu i przekazał im rzeczy. Ks. Mirosław bardzo ryzykował, bo przecież nie wiedział co się wydarzy.
ŁP: Jak doszło do uwolnienia?
MD: Nie wiem, nie dociekam. Wiem tylko, że wiele stron było w te pertraktacje zaangażowanych. Mediatorem był na pewno prezydent Konga.
ŁP: Często się mówi, że wszystkie doświadczenia są po coś...
MD: To doświadczenie było mi potrzebne. Jestem innym człowiekiem. Na pewno to doświadczenie było potrzebne Kościołowi – wiele osób się modliło za misjonarzy.
ŁP: Czy ksiądz czuje, że to, co mówi, jest świadectwem wiary?
Wiem, Pan Bóg wysłał mnie na rekolekcje do lasu. Sześciotygodniowe rekolekcje.
ŁP: Dość trudne rekolekcje, niecodzienne rekolekcje w rękach rebeliantów...
MD: Bardzo trudne. Taki scenariusz nakreślił Pan Bóg.
ŁP: W tym scenariuszu jest powrót do Afryki?
MD: Nie wiem, gdzie ta droga mnie zaprowadzi.
ŁP: Gdyby się okazało, że tak, ks. Dziedzic wraca do Afryki?
MD: Tak, jeśli będzie takie natchnienie, to oczywiście. Mamy również misje w Czadzie, Kongo.
ŁP: Dlaczego po księdza porwaniu w ogólnopolskich mediach mówiło się, że misjonarze są szaleńcami, zalecano powrót do kraju, opuszczenie niebezpiecznych rejonów?
MD: Nie jesteśmy samobójcami, nie było zagrożenia życia. Tak jak mówiłem wcześniej: przyszli po nas, bo mieli w tym swój konkretny cel – osiągnięcie zamieszania medialnego.
ŁP: Jak to jest, misjonarzem jest się z powołania, czy można się nim stać?
MD: To jest powołanie, może nawet już od urodzenia.
ŁP: Gdyby ksiądz wiedział, że taka sytuacja będzie miała miejsce, to zdecydowałby się na wyjazd?
MD: Modliłbym się, żeby do takiej sytuacji nie doszło.
ŁP: Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę z ks. Mateuszem Dziedzicem będziecie mogli usłyszeć ponownie na antenie RDN w najbliższą niedzielę o godz. 11. O 16.30 zapraszamy na audycję ks. Piotra Boracy z udziałem ks. Dziedzica 'Na misyjnym szlaku'.
(Źródło: RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz)
Może Cię zaciekawić
Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomiło śledczych małopolskie kuratorium oświaty. „Podkreślam, to jest podejrzenie, a nie stwier...
Czytaj więcejWniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
W całym kraju do 26 listopada wpłynęło blisko 900 tys. wniosków o wakacje składkowe.Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorcy mogą raz w roku...
Czytaj więcejPiłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
W UEFA Champions League - elitarnych rozgrywkach, które wyłaniają najlepszą klubową jedenastkę Starego Kontynentu - Lewandowski po raz pierwszy ...
Czytaj więcejTransmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
Poniżej prezentujemy harmonogram obrad: Plan obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r. ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejSławomir Jasica medalistą Mistrzostw Europy
- Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku najważniejsza impreza sportowa, do której się przygotowywałem, ale oczywiście nie obyło się bez prz...
Czytaj więcejDwa wzmocnienia Limanovii
Z Sandecji Nowy Sącz do limanowskiej drużyny przeszedł Michał Palacz (19 lat, pomocnik lub obrońca). Młodszy brat Kamila Palacza, który jest kl...
Czytaj więcejCudzoziemcy spoza Unii Europejskiej w piłkarskich rozgrywkach lig regionalnych
Dopuszcza się równoczesny udział jednego dodatkowego zawodnika (z kontraktem profesjonalnym) spoza obszaru Unii Europejskiej po regulamin...
Czytaj więcejPozostałe
Zmarł ks. prałat Józef Leśniak - emerytowany proboszcz parafii Tymbark
28 marca 2024 roku, w wieku 91 lat życia, w 68 roku kapłaństwa, zmarł śp. Ks. prałat Józef Leśniak – rezydent w Domu Księży Diecezji Tarno...
Czytaj więcejZmarł ks. prałat Ryszard Stasik - długoletni proboszcz
Informację o śmierci kapłana potwierdziliśmy dziś rano w Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Ks. Ryszard Stasik zmagał się od dłuższego cza...
Czytaj więcejZmarł ks. Bogusław Załucki, były wikariusz parafii Limanowa-Sowliny
Bogusław Załucki urodził się 27 maja 1970 roku w Mielcu jako syn Tadeusza i Władysławy z domu Jamrozy. Pochodził z parafii Gawłuszowice. Egzam...
Czytaj więcejNie żyje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjac...
Czytaj więcej- Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
- Wniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
- Piłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
- Transmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
- Kolejne osoby pozywają Skarb Państwa za smog
Komentarze (0)