7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

W kickboxingu 90% sukcesu to psychika

Opublikowano 19.09.2016 13:32:15 Zaktualizowano 04.09.2018 18:32:10

Choć ma zaledwie 21 lat, stoczył już kilkadziesiąt walk zarówno amatorskich, jak i zawodowych. Mistrz Polski Polski Juniorów w K1, zdobywca Pucharu Świata K1 Juniorów oraz brązowy medalista mistrzostw Europy Bartosz Zając, to nowosądecki kickboxer trenujący na codzień w klubie 'Halny'. Z Bartoszem Zającem rozmawia Tatiana Biela

Na początek sprecyzujmy może jaką dyscyplinę sportu Pan uprawia, bo kickboxing ma jak wiadomo różne odmiany.

Zazwyczaj walczę w formule K1, ale uprawiam także muay thai czyli tajski boks. Na przełomie lipca i sierpnia przebywałem w Tajlandii, w trzech najlepszych klubach muay thai. Była to dla mnie fajna przygoda, ale także i szkoła charakteru.

Wróćmy na chwilę do początków pańskiej kariery. Jak długo uprawia Pan kickboxing i skąd się w ogóle wziął pomysł na taki sport w Pana życiu?

Trenuję kickboxing już dziewiąty rok. Sam pomysł właściwie podsunęła mi mama. Razem z moim starszym bratem lubiliśmy takie rodzinne, braterskie zaczepki i moja mama zaproponowała mi, żebym sprawdzał się gdzie indziej. Wtedy zdecydowałem się na trenowanie kickboxingu w klubie 'Halny' pod okiem Łukasza Pławeckiego, który do dzisiaj jest moim trenerem.

A jak wyglądały pierwsze treningi?

Na początku wiadomo, byłem trochę wystraszony, ale bardzo szybko się wkręciłem. Pierwsze treningi były przed lustrem, trzeba ćwiczyć technikę, a po sześciu miesiącach trener rzucił mnie na głęboka wodę, czyli mistrzostwa Polski. Pierwszą walkę wprawdzie przegrałem, ale w kolejnej odniosłem już zwycięstwo. No i tak to się dalej potoczyło.

Ile Pan dotychczas stoczył walk?

Amatorsko stoczyłem 39 walk, a zawodowo 12. Ale amatorsko już chyba nie będę walczył.

Miał Pan jakieś poważniejsze kontuzje?

Na szczęście na razie nie. Oczywiście są różne rozcięcia czy otarcia, raz złamałem rękę. Po zawodowych walkach człowiek musi dojść do siebie, bo mięśnie są okopane, ale daję radę.

A jak się Pan przygotowuje do walki, poza oczywiście treningami?

Cztery tygodnie przed walką muszę przejść na dietę, żeby zrzucić parę kilogramów. Na przykład w tym momencie też jestem przed walką i muszę zrzucić osiem kilogramów. Po raz pierwszy zrzucam tak dużo. Startuję w kategorii wagowej 75 kg, a obecnie ważę 83. Dzień przed walką jest ceremonia ważenia.

A alkohol ?

Kickboxing i alkohol nie idą ze sobą w parze. Mogę się napić na przykład w czasie świat, ale to wszystko.

Czy zdarzyło sie Panu kiedyś, że wychodząc na ring przestraszył się Pan swojego przeciwnika?

Nie, nie zdarzyło mi się. Pamiętam swoje pierwsze walki, miałem przeciwników większych od siebie, ale to wcale nie oznaczało, że byli lepsi. W kickboxigu liczą się nie tylko mięśnie czy siła, ale także charakter. Dla mnie w 90 procentach walkę wygrywa się charakterem.

No właśnie, charakter. Co Panu dało uprawianie kickboxingu?

Przede wszystkim nauczyło mnie mega pokory. Wcześniej byłem o wiele odważniejszy, ale teraz jeśli wiem, ile mogę stracić, i ile pracy w to wszystko wkładam, to już zupełnie inna bajka. No i oczywiście wytrzymałości i dyscypliny.

A gdyby ktoś chciał Pana zaatakować na ulicy?

Na szczęście nigdy mi się to nie przydarzyło, ale na pewno nie uderzyłbym pierwszy. Raczej starałbym się uspokoić sytuację. Ale gdybym już został uderzony, to na pewno nie stałbym i nie czekał na kolejny cios.

Jak Pana rodzina reaguje na Pana karierę?

Na początku, po pierwszej walce, mama miała problem, powiedziała, że to pierwszy i ostatni raz. Ale teraz jeślingdzieś walczę zawodowo i jest to w miarę blisko, to mama jest. Natomiast tato towarzyszy mi w każdym meczu, razem z trenerem są zawsze w narożniku. Bardzo pomaga mi ich obecność i wsparcie. Wychodzę wtedy jak na trening.

A obecność kibiców?

Oczywiście pomaga, chociaż zdarzają się takie sytuacje, kiedy sala kibicuje mojemu przeciwnikowi. Tak było na przykład podczas walki na Litwie. To była dobra walka i ostatecznie udało mi się do siebie przekonać kibiców. A zresztą bez względu na to czy są za mną czy nie, na mnie stres przed walką działa dopingująco.

Co Pan sądzi o kobietach uprawiających kickboxing?

Nie lubię kiedy kobiety walczą, i rzadko oglądam takie starcia. Nie wyobrażam sobie, żeby moja kobieta uprawiała kickboxing. To jest sport dla nas, a kobieta powinna być kobietą.

Jak długo planuje Pan walczyć zawodowo?

Chciałbym jak najdłużej, nawet do czterdziestki. Ale z tego sportu, póki co, trudno się utrzymać, więc muszę także dodatkowo pracować. Mój plan jest taki, że o końcu kariery będę myślał wtedy, kiedy zdobędę tytuł mistrza świata. Oczywiście w kategorii zawodowej. Przede mną jeszcze długa droga. Na szczęście ten sport coraz bardziej się rozwija, dużo jeździmy z trenerem min. na Słowację. Dążę do tego, aby w przyszłości całkowicie utrzymywać się z kickboxingu.

A jakie ma Pan marzenia czy może raczej zamierzenia w dalszej Pana karierze?

Chciałbym zdobyć Zawodowe Mistrzostwo Świata K1, Zawodowe Mistrzostwo Polski K1 oraz tytuł Międzynarodowego Mistrza Polski K1. Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy i dyscyplinie uda mi się osiągnąć te cele.

Czego Panu życzę i dziękuje za rozmowę

rozmawiała: Tatiana Biela

fot:www. http://www.bartosz-zajac.pl

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"W kickboxingu 90% sukcesu to psychika"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]