10°   dziś 7°   jutro
Poniedziałek, 25 listopada Erazm, Katarzyna, Elżbieta, Klemens

W Rzymie "czerwony alarm". Najwyższy stan zagrożenia na Słowacji. Przyciski i klamki nie takie straszne?

Opublikowano 06.02.2021 09:02:00 Zaktualizowano 06.02.2021 12:05:49 top

Sytuacja epidemiologiczna związana z COVID-19 dnia 5 lutego 2020 roku w Limanowej, Małopolsce, Polsce i na świecie.


12:03

POWIAT LIMANOWSKI
Liczba zakażonych: 4
Liczba zakażonych na 10 tys. mieszkańców: 0,300000
Liczba przypadków śmiertelnych: 0
Liczba osób objętych kwarantanną 203
Liczba wykonanych testów: 68
Liczba testów z wynikiem pozytywnym: 5 

12:01

MAŁOPOLSKA
Liczba nowych zakażeń: 267
Liczba przypadków śmiertelnych: 9:
- choroby współistniejące wraz z COVID-19: 5
- wyłącznie z powodu COVID: 4 
Liczba osób na kwarantannie: 7527
Liczba wykonanych testów: 2364
- w tym z wynikiem pozytywnym: 292


12:00

POLSKA
Badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 5965 osób, najwięcej w woj. mazowieckim – 986. Zmarło 283 chorych – podało w sobotę Ministerstwo Zdrowia. Od marca, gdy zanotowano pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce, wykryto go u 1 545 530 osób, z których 38 994 zmarło.
Nowe przypadki zachorowań pochodzą z województw:
- mazowieckiego (986),
- pomorskiego (601),
- śląskiego (485),
- kujawsko-pomorskiego (466),
- wielkopolskiego (451),
- warmińsko-mazurskiego (439),
- dolnośląskiego (329),
- lubelskiego (320),
- łódzkiego (319),
- małopolskiego (293),
- zachodniopomorskiego (278),
- podlaskiego (217),
- podkarpackiego (205),
- lubuskiego (180),
- świętokrzyskiego (162),
- opolskiego (102).

Resort podał, że w informacji o 132 zakażeniach nie podano miejsca ich wystąpienia. Dane te uzupełni inspekcja sanitarna. Na COVID-19 zmarły 72 osoby, a z powodu współistnienia tej choroby z innymi schorzeniami – 211 chorych. Łącznie to 283 zgony. 

Resort zdrowia przypomina, że w związku z korektami wprowadzanymi na bieżąco przez laboratoria w systemie EWP globalna liczba zakażeń i zgonów od początku pandemii może nie być sumą kolejnych dziennych zakażeń lub zgonów

09:08

Premier Słowacji Igor Matovicz powiedział w piątek, że w zrobionych w środę testach PCR, w tych z pozytywnym wynikiem aż w 74 proc. obecny był brytyjski wariant koronawirusa. Rząd zatwierdził system wprowadzania restrykcji, zgodnie z którym w całym kraju obowiązuje najwyższy poziom zagrożenia.

Premier Igor Matovicz powiedział, że żaden inny kraj na świecie nie ma tak wysokiego udziału bardziej zaraźliwego wariantu koronawirusa.  Łącznie przebadano 1962 próbki pobrane w środę. Okazało się, że w prawie trzech czwartych obecny był wariant brytyjski wirusa. 

W Słowacji najbardziej dotknięte są regiony położone na zachodzie kraju.  Zdaniem ministra zdrowia Marka Krajcziego ani zakaz wychodzenia, ani inne ograniczenia nie przynoszą skutku właśnie z uwagi na obecność szybciej szerzącego się wariantu. Zwrócił on uwagę, że odejście od restrykcji mogłoby spowodować eksplozję zakażeń, a i tak z tygodnia na tydzień rośnie liczba pacjentów w szpitalach.

Rząd na posiedzeniu w piątek zdecydował, że ponownie o 40 dni przedłuża stan wyjątkowy. Będzie to jeszcze musiał potwierdzić parlament, w którym gabinet ma większość konstytucyjną. Zdecydowano także o przedłużeniu zakazu poruszania się poza miejscem zamieszkania. Tylko posiadanie negatywnego wyniku testu pozwoli od środy na pójście do pracy, odbiór korespondencji na poczcie, paczki z zakupionym w sklepie internetowym towarem lub załatwienie sprawy w banku.  

Bez testu można zrobić najbardziej potrzebne zakupy oraz spędzić czas na świeżym powietrzu. W powiatach mniej dotkniętych koronawirusem będą wystarczały testy robione raz na dwa tygodnie. W pozostałych powiatach testy będą musiały być robione częściej. 

Koalicja tworząca gabinet Igora Matovicza w kwestii ograniczeń związanych z przepływem osób nie była jednolita. Dwie mniejsze partie o profilu liberalnym: Wolność i Solidarność (SaS) oraz Za Ludzi (Za Ludi ) sprzeciwiały się uchwalonemu przez rząd rozporządzeniu. Zdecydowano także, że od przyszłego tygodnia do szkół mogą wrócić klasy od 1 do 4 szkół podstawowych oraz ostatnie klasy szkół średnich. W dziewięciu powiatach taką możliwość wykluczył minister zdrowia z uwagi na rozpowszechniony tam koronawirus.  Niektóre władze samorządowe uznały, że ponieważ gabinet podjął definitywną decyzję dotyczącą szkół dopiero w piątek, w przyszłym tygodniu podległe im placówki pozostaną zamknięte. Na Słowacji wciąż nie mogą działać m.in. ośrodki narciarskie, centra handlowe, kina, teatry oraz, z pewnymi wyjątkami hotele i obiekty noclegowe. 

09:04

Dotykanie klamek, poręczy czy przycisków na przejściu dla pieszych stwarza stosunkowo niskie zagrożenie przeniesienia SARS-CoV2, choć trzeba uważać np. w restauracjach. Naukowcy nadal twierdzą też, że mycie rąk to podstawa ochrony.

Dwa badania przeprowadzone m.in. przez szwajcarski zespół z Swiss Federal Institute of Aquatic Science and Technology (Eawag) wskazują poziom zagrożenia, jakie w dobie pandemii niesie z sobą codzienny kontakt z różnego typu publicznymi powierzchniami.

W jednym z nich, zorganizowanym między kwietniem a czerwcem 2020, naukowcy pobrali próbki z niemal 350 różnych powierzchni - klamek, uchwytów koszy na śmieci, klawiatur bankomatów, pomp na stacjach paliw czy przycisków przy światłach na skrzyżowaniach w zamieszkanej przez 80 tys. osób okolicy Bostonu.

RNA wirusa znaleziono tylko na 8 procentach powierzchni. W sumie ryzyko zakażenia naukowcy oszacowali na mniejsze, niż 5 na 10 tysięcy. 

Mimo tego doradzają oni, by regularnie sprawdzać obecność wirusa na tego typu powierzchniach z dwóch powodów. Po pierwsze dotyka je wiele różnych osób; po drugie - zaobserwowali oni istnienie związku między obecnością wirusa a liczbą nowych zakażeń.

„Podobnie jak w przypadku badania wody, testowanie często dotykanych powierzchni pod kątem obecności RNA SARS-CoV-2 może być użytecznym narzędziem. Obok testów klinicznych może ono zapewnić odpowiednio wczesne ostrzeżenie dotyczące trendów zachorowań na COVID-19” - mówi Timothy Julian, współautor pracy opublikowanej w piśmie „Environmental Science & Technology Letters”.

Drugie badanie, opisane na łamach tego samego magazynu, wskazuje na potrzebę regularnego mycia rąk. Tym razem naukowcy sprawdzili, na ile dezynfekcja różnych powierzchni oraz rąk jest skuteczna, jeśli chodzi o zmniejszanie ryzyka zakażenia. 

Wnioski określili jako jednoznaczne. Dezynfekcja powierzchni działa różnie, zależnie od wielu czynników, natomiast odkażanie rąk wyraźnie zmniejsza zagrożenie.

Badanie pokazało jednocześnie, że w pewnych warunkach ryzyko zakażenia za pośrednictwem przycisków, klawiatur czy uchwytów może nie być pomijalne. 

„Biorąc pod uwagę dziesiątki obiektów, z jakimi można mieć kontakt w ciągu jednej godziny, ryzyko infekcji naturalnie się zwiększy, jeśli wiele osób będzie nosicielami wirusa. Jednak zagrożenie ze strony innych dróg zakażeń także wtedy wzrośnie, szczególnie jeśli nie będzie przestrzegany dystans społeczny, lub ktoś znajdzie się w zatłoczonym miejscu” - tłumaczy Timothy Julian.

Badania nie objęły takich obiektów, jak talerze czy stoły w restauracjach, które teoretycznie mogą stwarzać większe ryzyko.

„Prawdopodobieństwo, że ktoś będzie kaszlał lub kichał nad stołem i krople śliny z wirusem znajdą się na nim, jest dużo wyższe, niż w przypadku przycisku czy klamki. Ważne jest więc, aby stoły były odpowiednio odkażane, a naczynia właściwie myte” - podkreśla badacz.


09:03

To nie poszczególne miejsca rozsiewają wirusa, tylko robią to ludzie - powiedział PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Jak zauważył, jeśli ludzie zachowają rozsądek, to poluzowanie obostrzeń nie przyniesie wzrostu zakażeń.

Od 12 do 26 lutego br. w reżimie sanitarnym dostępne dla wszystkich będą hotele i miejsca noclegowe do 50 proc. pokoi, baseny i stoki narciarskie - poinformowali przedstawiciele rządu. Zamknięte będą restauracje hotelowe i siłownie; gastronomia będzie wydawać posiłki na wynos.

"To nie same instytucje, ani siłownie, ani baseny, ani hotele, ani teatry nie rozsiewają wirusa, tylko rozsiewają go ludzie" – powiedział prof. Gut. Jak dodał, "jeżeli zdjęcie obostrzeń będzie połączone z rozsądkiem, to nie będzie miało wpływu (na wzrost zakażeń - PAP)".

Jak kontynuował, "jeżeli się uruchomi wszystko, to potem nie wiadomo, co zamykać (…). Jeżeli uruchamia się krok po kroku; nie jest ważne nawet, który to krok, to po dwóch tygodniach można ocenić, czy w tej dziedzinie trzeba się cofnąć i wrócić do obostrzeń (…). To jest metoda prób i błędów, ponieważ nie miejsca odpowiadają (za zakażenia - PAP). Odpowiadają za nie ludzie, którzy tam przychodzą" – podkreślił prof. Gut.

Pytany o tempo ograniczania obostrzeń Gut odparł, że oddziaływanie danego zjawiska funkcjonuje mniej więcej do dwóch tygodni, "więc jeśli nic się nie dzieje przez dwa tygodnie, to znaczy, że nie ten element jest wpływający w sposób zdecydowany".

Prof. Gut zwrócił także uwagę na prowadzone szczepienia. "Pojawi się pewien problem, czy jest uzasadnienie ograniczeń dla osób, które zostały uodpornione. Oczywiście nie w stu procentach, bo takiej szczepionki nie ma, ale powiedzmy te 95 proc. uodpornienia daną szczepionką pozwala na wpuszczenie określonej grupy na określone miejsce" – dodał.

Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, od 12 lutego hotele i miejsca noclegowe mają być dostępne dla wszystkich przy zachowaniu reżimu sanitarnego, ale do 50 proc. dostępnych pokoi. Posiłki serwowane będą tylko do pokoi, na życzenie gości. Oznacza to, że restauracje hotelowe nadal będą zamknięte.

Otwarte mają być baseny oraz stoki narciarskie, ale aquaparki nadal będą nieczynne. Zamknięte pozostaną też siłownie, kluby fitness i restauracje, które - tak jak do tej pory – będą mogły wydawać posiłki na wynos i z dowozem. (PAP)


09:03

WŁOCHY
“Czerwony alarm ogłoszono w żółtym Rzymie”- informują włoskie media w pierwszy weekend złagodzonych restrykcji. Stołeczny region Lacjum znalazł się w żółtej strefie mniejszych obostrzeń. Porządku w mieście pilnują liczne patrole policyjne.

W piątek wieczorem na masowo uczęszczanych placach, w tym Campo de Fiori pojawiły się dziesiątki radiowozów. Policja pilnowała, aby nigdzie nie dochodziło do zgromadzeń.

Jeszcze większych tłumów w centrum Wiecznego Miasta siły porządkowe spodziewają się w sobotę i w niedzielę, kiedy można będzie zasiąść przy stoliku w restauracji. Taka obsługa w lokalach gastronomicznych dozwolona jest do godziny 18.00. Potem możliwa jest już tylko sprzedaż na wynos i dostawy do domu. Funkcjonariusze patrolują rejony lokali gotowi nie dopuszczać do tłoku przed nimi.

Władze miejskie opracowały szczegółowy plan reakcji na zgromadzenia. W rejonie centralnego Piazza del Popolo wytyczone zostaną specjalne „korytarze”, którymi ludzie mają poruszać się tak, by się nie tłoczyć.

Ponieważ tłumy mogą być jednak nieuniknione i jest coraz więcej różnych odmian koronawirusa, eksperci radzą, by wybierając się do miasta stosować podwójną maseczkę, czyli na przykład chirurgiczną nałożyć na tę z materiału lub na model Ffp2.

„Taki rodzaj ochrony jest bardziej skuteczny” - podkreślił wirusolog Carlo Federico Perno z watykańskiego szpitala Bambino Gesu. Zastrzegł zarazem, że dwie maseczki redukują ilość wdychanego tlenu, dlatego należy nosić je przez ograniczony czas.

Komentarze (4)

goofy
2021-02-06 09:10:53
0 0
"zaobserwowali oni istnienie związku między obecnością wirusa a liczbą nowych zakażeń."- no kuźwa same Einsteiny!!!!!!!!!!!!!!. Naukowcy normalnie z kosmosu!!!!!!
Odpowiedz
abc58
2021-02-06 12:04:32
0 5
Ludzie już zaczynają normalnie żyć. Co za dużo to nie zdrowo.
Odpowiedz
Jaworina
2021-02-06 12:31:05
0 0
liczba pozytywnych testów - 5, zakażonych - 4, jednemu pewnie robili 2 razy
Odpowiedz
wir
2021-02-06 19:25:46
0 0
po..............ani
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"W Rzymie "czerwony alarm". Najwyższy stan zagrożenia na Słowacji. Przyciski i klamki nie takie straszne?"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]