2°   dziś 1°   jutro
Czwartek, 21 listopada Janusz, Konrad, Albert, Maria, Regina

Wychodzimy naprzeciw potrzebom ludzi chorych

Opublikowano 10.06.2016 14:23:34 Zaktualizowano 04.09.2018 18:51:00

Rozmowa z Zygmuntem Fryczkiem - dyrektorem Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjnego im. Ojca Pio w Stróżach

- Jak Pan ocenia sytuację osób niepełnosprawnych?

- Bardzo dużo o osobach niepełnosprawnych się mówi, ale tak naprawdę, jeżeli ktoś spotyka się na co dzień z niepełnosprawnością, to wie, że przeszkód jest niemało. A z drugiej strony, patrząc z perspektywy lat, widzę jak dużo pozytywnych rzeczy pojawiło się zarówno w przepisach prawnych jak i rozwiązaniach modelowych. Staramy się je prezentować, bo realizujemy szereg własnych, indywidualnych rozwiązań. Natomiast to wszystko to jeszcze za mało, ta socjalizacja jest niepełna. Zawsze tak jest, że jeśli kogoś dotyka nieszczęście, to musi być wsparcie. Jeśli trafia się na dobrego człowieka, czy dobrą instytucję, która rzeczywiście jest zainteresowana i chce pomóc, to jest dużo łatwiej. Natomiast jeśli jest to czyste „urzędolenie” to pojawiają się problemy. Bariery w postępowaniu administracyjnym są dosyć dziwne i pewnie trzeba będzie jeszcze sporo czasu, żeby również i ta świadomość ulegała zmianie. Chociaż powoli tak się dzieje. Obserwuję to chociażby na przykładzie współpracy z ZUS. Jeszcze 10 lat temu kultura komunikacyjna pozostawiała wiele do życzenia. Dziś jest normalnie, przejrzyście. Urzędnik inaczej podchodzi do osoby, która jest w potrzebie, czy to w zakresie leczenia rehabilitacyjnego czy choćby świadczenia rentowego, i stara się w sposób globalny prezentować te rozwiązania, które są możliwe do zastosowania.

- Ma Pan wrażenie, że to działa też w drugą stronę, że osoby niepełnosprawne bardziej śmiało wychodzą na zewnątrz?

- To jest tak jak z ludźmi zdrowymi, jeden jest wyrozumiały, tolerancyjny i umie się odnaleźć w rzeczywistości. Podobnie jest w środowisku osób niepełnosprawnych. Te osoby muszą walczyć nieco inaczej, a rozwiązania siłowe są trochę bardziej pazerne. Ale to jest i też prawo tej osoby. Mam kontakt także dydaktyczny z tym tematem, bo prowadzę zajęcia na dwóch uczelniach, kształcę przyszłych oligofrenopedagogów i pedagogów specjalnych. Gdy prowadzimy rozmowy, to czasem nauczyciele narzekają, że jest to ciężka praca. Ale to nie jest ciężka praca. To nasz podstawowy obowiązek, żeby do takiej osoby podejść trochę inaczej.

- Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne powstało w 2001 r. Chyba przed 15 laty nikt nie przypuszczał, że tego typu działalność tak się w Stróżach rozwinie?

- Sam nie wierzę, w ten sukces, który następuje. Przemian reorganizacyjnych w zakresie świadczenia usług było bardzo wiele. Rozpoczynaliśmy od szkoleń specjalistycznych, poprzez turnusy z dofinansowania PEFRON. Mając doświadczenie, bo byłem dyrektorem szpitala w Gorlicach, zauważyłem potrzebę leczenia rehabilitacyjnego, widziałem też możliwości finansowe w tym zakresie. To spowodowało kolejną zmianę, przeprofilowaliśmy nie tylko Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne, ale także następne obiekty, które powstawały. Dziś okazuje się, że tych usług jest ciągle za mało i dobrze by było, żeby powstawały kolejne.

- Takim niedawnym „dzieckiem” jest Ośrodek dla osób ze stwardnieniem rozsianym, który został otwarty w ubiegłym roku.

- Mnie osobiście niepokoi tylko jeden fakt, że nie udało się nam dojść do skutecznego dialogu z NFZ w Krakowie, żeby podpisać kontrakt na stwardnienie rozsiane. Dlatego pracujemy dalej na starych zasadach, mając kontrakt na rehabilitację ogólno usprawniającą. Oczywiście przyjmujemy też osoby ze stwardnieniem rozsianym, wręcz traktujemy je priorytetowo. Mamy nadzieję, że ta „nadprodukcja”, która jest realizowana i która sięga prawie 50 proc. nadwykonań, będzie jednak kiedyś uznana i NFZ zrozumie, że jest to działanie konieczne dla ludzi, zwłaszcza w wieku produkcyjnym, bo, co jest przerażające, ten rodzaj schorzenia dotyka ludzi młodych.

- Sam ośrodek powstał bardzo szybko.

- Powstał rzeczywiście bardzo szybko. Będzie on spełniał dwie funkcje – jedną, którą już realizuje, czyli leczenia rehabilitacyjnego. Drugą funkcją będzie wypoczynek i działania sportowe dla dzieci, młodzieży i osób niepełnosprawnych.

- Oprócz ośrodka dla osób z SM w Stróżach jest też hospicjum.

- Hospicjum też pięknie się rozwija. Przybywa nam pacjentów w ramach hospicjum domowego i to zarówno dla dzieci jak i osób dorosłych. Nasze możliwości są poniekąd ograniczone, bo są pewne standardy, wymagania, które trzeba spełnić. Ale zainteresowanie pokazuje, że te potrzeby na naszym terenie są coraz większe. Zresztą ostatnio też zauważyliśmy duże zainteresowanie przedszkolem integracyjnym - otwieramy kolejny oddział. To następne działanie pozytywne dla środowiska i fundacji. Stwarza to dalsze możliwości rozwoju, także możliwości kadrowe. To dobra perspektywa i korzystna dla tej miejscowości.

- Pacjentami są głównie osoby z Małopolski?

- Niekoniecznie, choć większość pacjentów to pacjenci z Polski południowej. Jeśli ktoś chce się u nas leczyć, to tego nie utrudniamy. Natomiast generalnie skupiamy się na zapewnieniu opieki osobom z okolicznych miejscowości – z gminy Grybów, Bobowa, Korzenna i Gorlice. Coraz więcej pacjentów mamy też z gminy Ciężkowice.

- Ile w tej chwili jest pacjentów?

- W hospicjum mamy 24 pacjentów, a na oddziale dla osób ze stwardnieniem rozsianym – 39 osób. Jesteśmy oczywiście elastyczni, czasem są sytuacje skrajne, gdy tej pomocy po prostu trzeba udzielić, a jeden czy drugi szpital się przed tym broni. My podchodzimy nieco inaczej, mamy te możliwości, także finansowe, trochę inne, więc czasem wychodzimy naprzeciw potrzebom. Natomiast jeśli chodzi o Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne to podpisaliśmy ostatnio kolejny kontrakt z ZUS i realizujemy prewencję rentową ZUS. To kolejne „dziecko”, które piastujemy od 2005 r. i w tym temacie się doskonalimy i specjalizujemy.

- Senator Kogut wspomina też o planach stworzenia ośrodka dla osób z autyzmem. Jakie są szanse, że taki ośrodek powstanie?

- Szanse są bardzo duże, bo pan senator zadbał już o to, żeby zakupić grunt pod domki dla rodzin autystycznych. To będzie nowatorskie rozwiązanie. W państwach wysoko uprzemysłowionych, w państwach skandynawskich, takie rozwiązania już występują, u nas w Polsce jeszcze nie. Myślę, że to będzie kolejna perełka. A potrzeby rzeczywiście są. Wszystko jest dobrze, jeśli osoba autystyczna jest w domu i są rodzice, którzy o dziecko dbają. Ale jeśli ich zabraknie, a to naturalna kolej rzeczy, to wtedy zaczyna się gehenna. Zostaje dom pomocy społecznej, a osoba z autyzmem żyje w swoim świecie i potrzebuje wsparcia w tzw. lukach fazowych, gdy koordynacja i świadomość jest taka jak u normalnego człowieka.

- Pójdzie tak szybko jak z ośrodkiem dla chorych na SM?

- Znając zapęd i możliwości pana senatora, to tak. Nie chcę mówić, że będzie to za rok, czy dwa, ale na pewno nie będzie to perspektywa dłuższa jak 3-4 lata. Teren już jest, a plany domków – ich przygotowania, rozstawienia, są mocno zaawansowane.

Rozmawiała Jolanta Bugajska

Czytaj w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/dts_23_2016

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wychodzimy naprzeciw potrzebom ludzi chorych"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]