7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Za tych, co historię własną pisali krwią ...

Opublikowano 16.08.2011 14:30:20 Zaktualizowano 05.09.2018 11:45:23 top

Glisne. Od dwudziestu lat nieprzerwanie, 15 sierpnia w dzień poświęcony Matce Bożej Wniebowziętej, do małego kościółka u stóp Lubonia Wielkiego na Glisnem przybywają żołnierze AK Oddziału Partyzanckiego por. Jana Stachury 'Adama'.

Z roku na rok coraz ich mniej. Na  wczorajszą (15 sierpnia) uroczystość dotarł ostatni żyjący żołnierz- partyzant,  najmłodszy z Oddziału por. "Adama", kpt. Stanisław Pankowski "Żbik" - dziś Wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy AK w Bielsku Białej. 

Dlaczego, choć od wojny minęło już tyle lat, partyzanci spod znaku AK spotykają się na Glisnem dopiero od lat dwudziestu?  Choć " historię swą własną pisali krwią ..."   mówić o niej w PRL-u nie było im wolno.

Porucznik Jan Stachura "Adam" tuż po wojnie, w roku 1945 zostaje uwięziony przez UB i osadzony w więzieniu w Wadowicach. Po brawurowej ucieczce w noc Bożego Narodzenia tegoż roku,  przedostaje się do Francji i tam, na wygnaniu umiera w czerwcu 1985 roku. Jego podkomendni represjonowani przez ludową władzę, traktowani jak wróg ludu aż do roku 1989 czekali na prawdziwą Polskę - Ojczyznę za którą przelewali krew. Tego właśnie roku w Rabce, w domu Kazimierza Romańskiego "Romka" spotkali się Mieczysław Daszkiewicz "Ali", Adam Trembecki "Miś" i ks. Tadeusz Michalski "Śmiały" i uradzili wspólnie, że czas najwyższy opowiedzieć o tym, co przeżyli podczas okupacji.

Jeśli nie teraz, to kiedy? Pytali samych siebie i po niecałych dwóch latach 15 sierpnia roku 1991 partyzanci z Oddziału "Adama" wrócili pod Luboń, ale zamiast w lesie, spotkali się przy ołtarzu - od tamtego sierpnia, rok w rok wracają pod Luboń, zawsze serdecznie przyjmowani przez Gospodarzy - wtedy był nim ks. Józef Karpierz, później Jego następcy, a od kilku lat do dziś z wielkim sercem czyni to ks. Andrzej Sawulski.

Jubileuszowej Eucharystii za żołnierzy AK, nie tylko tych z Oddziału "Adama", przewodniczył ksiądz Infułat Jakub Gil, do niedawna proboszcz papieskiej parafii w Wadowicach. Mszę św. współkoncelebrował pochodzący również z Glisnego ksiądz Prałat Jan Franczak - proboszcz krakowskiej parafii w Bronowicach.  Barwna i pełna kolorów była również oprawa liturgii - gliśniańskie gaździny przyniosły do kościółka zioła i trawy, owoce i kwiaty. Pachnące bukiet poświęcił na koniec nabożeństwa ksiądz Jan Franczak.

Nie mogło zabraknąć na partyzanckiej mszy mszańskich chórzystów - pod batutą Piotra Wójcika zadbali, by drewnianą kaplicę wypełnił piękny śpiew panów z Chóru Męskiego im. ks. Józefa Hajduka. Nie zmieścili się w świątyni górale-muzykanci z Orkiestry Dętej "Echo Gór" z Kasinki Małej - donośny głos trąb, puzonów, klarnetów i kornetów dotarł nie tylko do wnętrza świątyni, ale niósł się hen daleko, aż po majestatyczny Luboń.
 
Nie zabrakło również na gliśniańskich uroczystościach pocztów sztandarowych niesionych przez sędziwych dziś kombatantów - dla nich wyznaczono miejsca tuż przy ołtarzu. Trudno było uciec od refleksji i zadumy, że mamy okazję, niepowtarzalną okazję i pewnie jedną z ostatnich, by spotkać świadków i uczestników tamtych chwil. Szczególnie dla młodych, ale i dla wszystkich innych, była to żywa lekcja historii.

Po mszy św. przyszedł czas na Apel Poległych - tym razem imiona i partyzanckie pseudonimy poległych wywołał Piotr Romański, syn żołnierza AK Kazimierza Romańskiego "Romka". Wzruszającą inscenizację o tamtych czasach przygotowali uczniowie szkoły podstawowej w Glisnem.

W uroczystościach wzięli również udział posłowie RP - Wiesław Janczyk i Tadeusz Patalita. Limanowskie Starostwo reprezentował wicestarosta Franciszek Dziedzina, zaś mszańskie gminy wójt Bolesław Żaba i burmistrz Tadeusz Filipiak.

Nie zabrakło także wspomnienia o żołnierzu AK, który każdego roku uczestniczył w partyzanckim święcie na Glisnem. Tego roku wybierał się również. Niestety nie dożył, gdyż w sobotę spoczął na rabczańskim cmentarzu, natomiast na Glisnem towarzyszył Jego portret i żołnierski, góralski kapelusz przepasany kirem. Przeżył 101 lat.

Urodzonego w Mszanie Dolnej por. Jana Stachurę "Adama" upamiętnili w roku ubiegłym radni Rady Miasta - na wniosek ówczesnego Przewodniczącego Rady Eugeniusza Sieii jednej z ulic miejskich w dniu 12 lipca 2010 r nadano imię Jana Stachury "Adama".

(Źródło: UM Mszana Dolna)

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Za tych, co historię własną pisali krwią ..."
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]