4°   dziś 4°   jutro
Sobota, 30 listopada Maura, Andrzej, Justyna, Justyn, Konstanty, Ondraszek, Maura

Zachwyciłem się projektem Miasteczka Multimedialnego

Opublikowano  Zaktualizowano 

Rozmowa z Henrykiem Olesiem, prezesem spółki Edelmet S.A.

- Kto dzisiaj jest właścicielem Miasteczka Multimedialnego, które zarządza Parkiem Technologicznym?

- Większościowym udziałowcem jest firma Edelmet, która ma 1010 udziałów. Firma Erbet z Nowego Sącza ma 200 udziałów, szkoła WSTE z Warszawy 749 udziałów, i WSB-NLU, która posiada jeden udział.

- Kto zarządza tym majątkiem?

- Zgodnie z Krajowym Rejestrem Sądowym zarządza firma Edelmet, która jest do niego wpisana i ma prawo powoływać prezesa. W związku z tym ponownie została wybrana prezesem pani Małgorzata Szostkiewicz. To jest decyzja z 20 lipca.

- Skąd zatem zastrzeżenia drugiej strony, dające jej prawo do powoływania własnego prezesa?

- Proszę pytać tamtej strony, nie wiem jaki był zapis, nie wiem, na co oni się powołują.

- Czy nadal jest tak, że w siedzibie Miasteczka Multimedialnego funkcjonuje grupa ludzi, którzy twierdzą, że to oni są legalnym zarządem Miasteczka Multimedialnego?

- Już nie. Nie znam takiej sprawy. Z przeszłości wiemy, że jaka by nie była umowa spółki z poprzednimi wspólnikami, to pan Robet Gmaj podważał każdą umowę, to była jego specjalność.

- Skąd wzięło się pana zainteresowanie tym obiektem i tym rodzajem działalności?

- Firma Edelmet to zakład przetwarzający zużyty sprzęt elektroniczny. To działalność w kierunku ochrony środowiska, robimy coś dla naszych przyszłych pokoleń. Dobrze nam to wychodzi, o czym dobrze wiedziała pani Teresa Kuc (księgowa spółki i biegły rewident, przyp. Red.), która robiła dla nas audyt - znała nasza sytuację finansową. Widząc sytuację w Miasteczku Multimedialnym, iż nie można było pozyskać żadnych środków, zwróciła się do mnie. Termin rozliczenia mijał 31 grudnia, był to termin bardzo krótki. Ja się o tej inwestycji dowiedziałem 16 grudnia od pani Teresy, która pytała, czy bym tej spółki nie uratował.

Powiedziałem, że najpierw pojedziemy to zobaczyć. Widząc ten obiekt i pracujących tu ludzi, pomyślałem, że szkoda, żeby to upadło. W naszym przekonaniu ważne jest, by zostawić coś dla przyszłych pokoleń. Nie mamy w tym interesu, nam się wiedzie dobrze. Ludzie przekonali mnie do tego, by się zająć Miasteczkiem. Gdyby ktoś tutaj poprosił mnie o pożyczkę, nie zgodziłbym się na to. Jednak zachwyciłem się prowadzoną tu działalnością. Pana Roberta Gmaja poznałem dopiero tutaj, w Nowym Sączu, 16 grudnia.

- Jakie wsparcie było potrzebne dla Miasteczka?

- Przede wszystkim zapłacenie najpilniejszych faktur, rozliczenia z PARP-em, które musiały być zrobione natychmiast. Jeszcze przed kupieniem udziałów, ja już udzieliłem pożyczki. Od uratowania tego projektu dzieliły nas godziny. Akurat wszyscy wspólnicy byli na miejscu.
W tym samym dniu zrobiliśmy spotkanie. Pan Gmaj mówił, ze studenci opuszają uczelnię a wysoko wykwalifikowani specjaliści muszą wyjeżdżać. A czemu mają wyjeżdżać, jak mogą pracować tutaj, na tym wspaniałym obiekcie, dumie Nowego Sącza i szkoły? Tu mnie przekonali. Zapytałem, dobrze, ale jaką ja mam gwarancję zwrotu moich pieniędzy? Bo są to obiekty dotowane z Unii Europejskiej. Są co prawda zabezpieczenia hipoteczne, ale co dalej? Zaproponowałem, czy udziałowcy zgodzą się sprzedać swoje udziały, ale tylko wtedy, gdy ja zachowam większość. Wspólnicy się zgodzili i przystąpiliśmy do rozmów. Oświadczyli, ile pieniędzy jest potrzebne do zakończenia projektu, by do 31 grudnia można było to uratować.

Wtedy pan Górski i Erbet sprzedali swoje udziały. Przedstawiono mi listę udziałów. To było 16 grudnia. Zaczęliśmy negocjacje co do ceny, sprawdzałem jaki jest stan zadłużenia. Termin notarialny ustaliliśmy na 21 grudnia. Jeszcze dzień wcześniej wyliczyłem, że zadłużenie Miasteczka jest dużo większe, niż mi powiedziano, wyszły mi niezgodności. Zatem 21 grudnia nie doszło do podpisania aktu notarialnego, powiedziałem, że w to nie wchodzę, obniżam cenę za udziały. Tymczasem pierwsza transza pożyczki była już wpłacona.

- Co stało się później?

- Dałem im termin dwóch dni i poinformowałem, że moja oferta jest nieodwołalna, proszę się zastanowić. Drugiego dnia otrzymałem informację od pana Górskiego, żebym jeszcze dołożył. Powiedziałem „nie”, to jest moje ostateczne słowo. Za pół godziny zadzwonił pan Gmaj z informacją, że Erbet, z uwagi na to, że włożył ileś tam pieniędzy i że wycofuje się ze swojej sprzedaży. Chodziło o sumę pół miliona. Było tak: albo się to uratuje albo nie. Ja też byłem już do tyłu, udzielając pierwszej pożyczki. Pan Gmaj powiedział, że Erbet nie sprzeda udziałów, ale on tak, czyli że WSTE z Warszawy, która ma 949 udziałów, zamiast Erbetu sprzeda udziały po złotówce.

- Jak Pan ocenia to, co się stało potem: kwestię powołania nowego zarządu? Czy nie ma pan poczucia, że ktoś próbował pana oszukać?

- Uważam, że tak. Podpisaliśmy stosowną deklarację, w której była mowa o zmianie umowy spółki.

- Pani Małgorzata Szostkiewicz była tu przez lata przedstawicielką pana Roberta Gmaja. Ma Pan do niej zaufanie?

- O uratowaniu projektu decydowały godziny. Byłem naiwny, że im wszystkim uwierzyłem. W innej sytuacji każdy by się poważnie zastanowił, zbadał sytuację spółki. Tu nie było czasu na wyjaśnienia.

- Jaki jest plan na teraz? Nie stracił pan serca do tej spółki?

- Jestem na pograniczu. Co było to było, ale wspólnicy są dalej. Też muszę się z nimi liczyć. Trzeba jakoś współpracować. Krok należy do nich. 30 czerwca miały być omawiane sprawy spółki. Nikt się nie stawił, nie chciał podjąć jakiegokolwiek tematu. W styczniu szkoły deklarowały, że ich stać na wypłatę zobowiązań. Potem mówili, że ich nie stać. Ostatnio deklarowali, że się wywiążą na 30 czerwca. Teraz kończy się lipiec. Edelment nie osiągnął na razie żadnego zysku co do umowy zawartej 28 grudnia. Mu tylko walczymy o wykonanie zobowiązań.

Fot. Z arch. H. Olesia.

(Wywiad nieautoryzowany, powstał z wypowiedzi udzielonych dziennikarzom podczas konferencji prasowej w dniu 26 lipca).

***

Radca prawny, Małgorzata Wyszyńska, pełnomocnik spółki Edelmet: - 28 grudnia tuż przed podpisaniem umowy kupna - sprzedaży udziałów od pana Górskiego i od Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej z Warszawy, wszyscy udziałowcy podpisali oświadczenie, że spółka Edelmet kupuje udziały ale pod pewnymi warunkami. Jednym z nich była zmiana umowy spółki, zgodnie z którą WSB miało się zrzec swoich uprawnień osobistych, natomiast zarząd miałby być powoływany tak, jak we wszystkich innych spółkach, w drodze uchwały. Z racji tego, że czas naglił, trzeba było szybko podjąć decyzję i dofinansować, aby móc zakończyć projekt i żeby można było do 31 grudnia skończyć projekt. Wszyscy wspólnicy taką deklarację podpisali. Udziały zostały zakupione. My ze swojej strony warunki umowy dotrzymaliśmy w postaci wypłaty pożyczek. 29 grudnia stosowane kwoty zostały przelane, projekt tym samym sposobem został zakończony.

Czytaj w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/29_2016

***

Pod poniższmi linkami znajduje się treść komunikatu wystosowanego przez WSB-NLU, 'Zmiana Zarządu w spółce Miasteczko Multimedialne. Park Technologiczny MMC Brainville stawia na synergię nauki i biznesu'. Komunikat został także w dniu 27 lipca (środa) rozesłany do sądeckich mediów

Część 1

Część 2

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Zachwyciłem się projektem Miasteczka Multimedialnego"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]