10°   dziś 7°   jutro
Poniedziałek, 25 listopada Erazm, Katarzyna, Elżbieta, Klemens

Filmoteka sądecka (24):Kroniki z burmistrzem Gostwickim

Opublikowano 08.10.2015 08:25:58 Zaktualizowano 04.09.2018 16:31:21 TISS

W latach sześćdziesiątych Sądecczyzna dość często gościła w salach kinowych w – poprzedzających projekcję filmów – przekazach Polskiej Kroniki Filmowej, swojego rodzaju fenomenu reporterskiego PRL, który rejestrując najważniejsze wydarzenia w kraju trafiał do widzów przez okrągłe 50 lat (1944–1994).

Niezależnie od jej oczywistego propagandowego wydźwięku, PKF pozostaje do dziś świadectwem wysokiego profesjonalizmu operatorskiego i dziennikarskiego, redagowana przez pierwsze pióra ówczesnej Rzeczpospolitej (np. Karol Małcużyński czy Wiesław Górnicki), wykorzystująca głosy znakomitych lektorów jak Andrzej Łapicki, Władysław Hańcza czy Tadeusz Sznuk. Sygnał Kroniki, skomponowany przez Władysława Szpilmana (bohatera z filmu „Pianista” Romana Polańskiego), jest natychmiast rozpoznawalny przez kilka pokoleń Polaków.

Dzięki władzom Grybowa możemy zapoznać się z drobną cząstką sandecjanów w PKF. Z okazji 670-lecia miasta Wytwórnia Filmów Dokumentalnych udostępniła na krążku DVD fragmenty kronik: „Dobrzy gospodarze” z 1961 r., „Wizja lokalna” z 1966 r. i „Przykład gospodarności” z 1969 r. Było co pokazać, bo w tym okresie Grybów kilkakrotnie zdobywał tytuł Mistrza i Wicemistrza Gospodarności (podobnie jak Stary Sącz i Limanowa).

Kronika pokazuje ówczesnego przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, czyli burmistrza Jerzego Gostwickiego, „troszczącego się o własne miasto na każdym kroku”. Odnotowuje kamienie milowe w rozwoju Grybowa; budowę nowoczesnego na owe czasy dworca kolejowego, „zachęcającego do postoju niejednego turystę”, oddanie do użytku szkoły podstawowej „tysiąclatki” w dwóch pawilonach i przedszkola w adaptowanej willi. Burmistrz Gostwicki chodzi po rozkopanym spadzistym rynku i dogląda instalacji „jarzeniówek” (lektor odczytuje słowa: „ciemności przestały kryć grybowską ziemię…”), rozmawia z najstarszym grybowianinem kowalem Michalikiem (kto go pamięta?), prowadzi do fabryki stolarki budowlanej „Stolbud” – „przedmiotu szczególnej dumy”, zatrudniającej 400 pracowników. Po ulicach krąży samochód zmywarka, w ruch idą miotły i szczotki zapewniając Grybowowi miano jednego z trzech najczyściejszych miast w Polsce.

Jerzy Gostwicki (1920–2008), z zawodu lekarz stomatolog, rządzący Grybowem w latach 1957–1970, należy do zapomnianych już nieco dzisiaj najważniejszych współtwórców eksperymentu sądeckiego. Dla Grybowa i okolic Gostwicki był tym, kim Janusz Pieczkowski i Kazimierz Węglarski dla Nowego Sącza i Sądecczyzny. Z żoną Anną, niestrudzoną działaczką pomocy społecznej i utalentowaną aktorką, założył Amatorski Teatr Społeczny Miasta Grybowa. Zbudował stadion, zgazyfikował miasto. W 2000 r., odrodzony samorząd III RP, obdarzył go tytułem Honorowego Obywatela Miasta Grybowa.

Na głośne obchody 600-lecia Grybowa w 1966 r. (świętowanie faktycznego jubileuszu uniemożliwiła II wojna światowa) sprowadził premiera rządu PRL Józefa Cyrankiewicza, z którym łączyła go przyjacielska komitywa.

Wspominał po latach: „Pamiętam, w tym samym dniu, gdy wychodziłem od «Cyrana» wraz ze swoim zastępcą, księgowym Włodzimierzem Olszewskim, na przyjęcie oczekiwał jakiś stropiony minister, który od pół roku nie mógł doprosić się o audiencję u szefa rządu. Mieliśmy drzwi zawsze otwarte, z uwagi na podgrybowski rodowód premiera, którego ojciec był inżynierem melioracji w Binczarowej. «Łysy» częstował zwykle carmenami, w opakowaniu z flagą amerykańską. «Palcie, bo jak zaczniemy je produkować w Polsce, to się na pewno popsują» – powiedział i podyktował nam poufny numer swego osobistego telefonu rządowego”.

Cyrankiewicz lubił wpadać do Grybowa incognito, nie żałował złotówek na rozwój miasta. „Wam warto dawać pieniądze, bo tu nic nie ginie” – mówił do Gostwickiego.

„Na uroczystości 600-lecia Grybowa, gdy z Krakowa przyjechała cała świta dygnitarzy, z Motyką, Skolickim i Nagórzańskim, Cyrankiewicz wziął ich na spacer komentując: Takich ulic w Krakowie nie macie. Nazajutrz zadzwonił do mnie Skolicki, że zmusiliśmy go do renowacji ul. Floriańskiej...”

Rekonesans Polskiej Kroniki Filmowej (nr 22b/66) wieńczy wizja lokalna na miejscu kaźni z II wojny światowej, na podgrybowskiej Matelance (wcześniej m.in. w siedzibie gestapo przy ul. Czarnieckiego w Nowym Sączu) sądu krajowego z Bochum z Niemieckiej Republiki Federalnej, przed którym toczył się proces 14 zbrodniarzy hitlerowskich na czele z szefem sądeckiego gestapo Heinrichem Hamannem.

Na zdjęciach widzimy m.in. przewodniczącego sądu dr. Wilhelma Aufderheide i Rudolfa Abla, co ciekawe, Żyda, obrońcę głównego sprawcy likwidacji sądeckiego getta. W tym miejscu skojarzenia narodowościowe i historyczne muszą budzić co najmniej mieszane odczucia. Dalej kamera przybliża postacie świadków hitlerowskich okrucieństw „Skrzętną Pszczołę” Bronisławę Szczepańcowną i Jerzego Gostwickiego, który – rodem z Tarnobrzega – do Grybowa przywędrował podczas okupacji w 1942 r. i pierwszego wojennego Sylwestra – podejrzany o pomoc udzielaną żołnierzom AK – spędził w kajdankach w areszcie policji granatowej wraz z kierownikiem szkoły Adamaszkiem i weterynarzem Kwiatkiem.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Filmoteka sądecka (24):Kroniki z burmistrzem Gostwickim"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]