10°   dziś 7°   jutro
Poniedziałek, 25 listopada Erazm, Katarzyna, Elżbieta, Klemens

Ważne, żebyśmy w ogóle czytali

Opublikowano 01.08.2011 22:43:28 Zaktualizowano 04.09.2018 16:35:35

Rozmowa z sądeczanką dr Lidią Ippold, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Biblioterapeutycznego we Wrocławiu.

Jest Pani jedną z pierwszych osób, które rozpoczęły promocję idei biblioterapii w Polsce. Skąd w ogóle zainteresowania tą metodą?

Nie chciałabym sobie przypisywać aż tak wielkiej roli. Po prostu promuję biblioterapię, szczególnie w środowisku nauczycieli. A zajęłam się tym, ponieważ zawsze interesowało mnie czytelnictwo osób niepełnosprawnych. Wielu wydaje się, że za niepełnosprawnością musi iść mniejsza aktywność intelektualna, a to przecież nieprawda. Biblioterapię stosowałam więc, pracując z niepełnosprawnymi. Ale nie tylko oni potrzebują książek, które potwierdzą ich hierarchię wartości, wyjaśnią pewne zjawiska zaistniałe w ich życiu. Przyznam szczerze, że trochę przeraża mnie, że biblioterapia staje się coraz modniejszą dziedziną.

Co w tym przerażającego?

Nie wszyscy rozumieją, czym jest biblioterapia, a się tym zajmują. Przede wszystkim przeraża mnie fakt, że osoba, która nie pojmuje dobrze idei biblioterapii, nigdy nie dobierze odpowiedniej lektury. Tymczasem to najważniejsze i jednocześnie najtrudniejsze zadanie dla biblioterapeuty. Inaczej można nawet zaszkodzić osobie, której chcemy pomóc przez książkę.  Wybierając odpowiedni tekst, trzeba nie tylko trafić w gusta czytelnicze, ale i osobowość czytelnika.

Czy to znaczy, że Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczną jest jedyną instytucją, która ma prawo rozpowszechniać ideę i szkolić biblioterapeutów?

Oczywiście, że nie. Są niezrzeszeni w Towarzystwie, a praktykują biblioterapię. PTB stara się właśnie wyszkolić jak największą liczbę osób w tym zakresie. Często ci niezrzeszeni zwracają się do nas o pomoc, poradę.

PTB ma swoje koło w Nowym Sączu, to wynika z Pani zaangażowania jako sądeczanki? 

Przede wszystkim jest to inicjatywa pań z Biblioteki Pedagogicznej, które się tym zajęły i już wcześniej próbowały działać w zakresie biblioterapii. Nie mam jako sądeczanka zasług na tym polu.

Niemniej włącza się Pani aktywnie w szerzenie idei biblioterapii na Sądecczyźnie. Wczoraj przeprowadzała Pani specjalne warsztaty dla nauczycieli i bibliotekarzy w Nowym Sączu.

Przyjechałam, by mówić o warsztacie biblioterapeuty - jak należy go budować. Bo to długi proces, który nie polega jedynie na kształceniu się w zakresie biblioterapii, ale i gromadzeniu odpowiednich tekstów biblioterapeutycznych, które można wykorzystywać w pracy z konkretnymi grupami. Wskazałam więc źródła, książki, po jakie warto sięgnąć. Poruszyłam również problem stosunków interpersonalnych w klasie. Jak wykorzystać biblioterapię, aby jednać grupę, która w zasadzie żyje ze sobą kilka lat, a tak naprawdę uczniowie nie znają siebie nawzajem, swoich potrzeb. I tak dochodzi do konfliktów, których przez odpowiedni dobór tekstów można uniknąć bądź je załagodzić.

Jakie teksty zalecałaby Pani rodzicom, by czytali swoim dzieciom?

Rodzice najlepiej znają swoje dzieci i wiedzą, z jakimi problemami się zmagają. Pod tym kątem powinni wybierać bajki terapeutyczne, których obecnie na rynku jest masa. Biblioterapię można już zacząć u dziecka 3-4-letniego. Na przykład, gdy ma lęki i boi się zostać samo w ciemnym pokoju, nie myje się, bo boi się szczoteczki do zębów itd.

Poleciłaby Pani jakiegoś autora?

Specjalistką od bajek terapeutycznych jest Maria Molicka. Choć muszę pochwalić się również, że PTB wyszło z propozycją w Skawinie napisania bajek dla skawińskich dzieci. Stworzyliśmy ich 14. Dotyczą m.in. uzależnień od internetu czy telewizji, czyli tych, na które narażone jest dziecko XXI wieku. Książeczka ukaże się pod koniec maja, by każdy uczeń otrzymał ją w Dzień Dziecka.

Biblioterapia nie tylko może wspomóc przełamywanie lęków, ale też jest dobrą formą zachęcenia do czytania.

Jak najbardziej to forma aktywizująca do czytania. Również tych, którzy z uwagi na pewne dysfunkcje, choćby dysleksję, mają z czytaniem problemy i dlatego odrzucają książki. Biblioterapia może wspomóc również pracę logopedów. Poprzez zabawę pokazujemy, ile radości możemy czerpać z czytania.

Tydzień Bibliotek to dobra okazja, żeby zwrócić uwagę na poziom czytelnictwa w ogóle. Statystyki nie są chyba zadowalające?

Wbrew pozorom czytelnictwo trzyma się dobrze. Statystyki nie oddają całej prawdy. Jeżeli opierają się na tym, jak często korzystamy z wypożyczalni, to tym bardziej nie mogą być wiarygodne. Ludzie szukają nowości, a tych z uwagi na brak pieniędzy w bibliotekach nie znajdziemy. Księgarnie, Empiki nie narzekają. Również nie narzekałabym na uczniów, którzy nie czytają lektur. Okazuje się, że czytają inne książki, przede wszystkim fantastyczne. Może należałoby się zastanowić nad dostosowaniem kanonu lektur do potrzeb współczesnego odbiorcy.

Współczesny odbiorca przeniósł się też do internetu.

Trwają dyskusje, czy internetowy czytelnik to prawdziwy czytelnik. Pewnie tak. Jeżeli komuś taka forma czytania odpowiada, dlaczego nie? Ważne, żebyśmy w ogóle czytali.

Rozmawiała (pek)

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ważne, żebyśmy w ogóle czytali"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]