Limanowa. Przeszukują internet, w poszukiwaniu nowych źródeł historycznej wiedzy. Starają się również odnaleźć w terenie ślady walk, toczących się w naszym regionie przed stu laty. Bracia Łukasz i Wojtek Kądziołka chcą obalać mity i odkryć na nowo historię Bitwy pod Limanową.
W najbliższych dniach Limanowa powróci do wydarzeń sprzed stulecia – od 11 do 14 grudnia zaplanowano wiele imprez i uroczystości związanych z 100. rocznicą Bitwy pod Limanową. W ramach tegorocznych obchodów odbędą się m.in. konferencje naukowe, uroczystości religijne, wystawy historyczne czy wreszcie rekonstrukcja walk na wzgórzu Jabłoniec.
Bitwa, jako jeden z najważniejszych epizodów jakie miały miejsce na froncie wschodnim w początkowej fazie I wojny światowej, przyciąga nie tylko instytucje, stowarzyszenia czy historyków. Odkrywanie nowych faktów o tym wydarzeniu stało się także pasją wielu osób, takich jak bracia Łukasz i Wojciech Kądziołka.
Łukasz Kądziołka, na portalu znany jako „Zamiejscowy”, dokładnie przed trzema laty opublikował w dziale „Wy tu piszecie...” swój tekst na temat bitwy i potencjału – jego zdaniem niewykorzystanego – który mógłby posłużyć rozwojowi miasta.
Jak dzisiaj wygląda jego zainteresowanie operacją łapanowsko-limanowską? Okazuje się, że pasja coraz bardziej się rozwija: powstał nawet blog poświęcony tym wydarzeniom, a na nim znaleźć można nie tylko opis historycznych faktów, ale i fabularyzowaną powieść publikowaną w odcinkach.
Najciekawsze są jednak wnioski, jakie nasuwają się braciom po przeszukiwaniu m.in. węgierskich stron internetowych, rozmów z samymi Węgrami i „pracy w terenie”, czyli odnajdywaniu śladów bitwy.
- Jestem analitykiem, więc zacząłem szukać, a następnie analizować informacje znajdujące się w internecie. Efekty były imponujące. Aż byłem w szoku, że takie informacje mogą leżeć na widelcu i nikt nimi się nie interesuje w Limanowej. Boli mnie również, że tymi faktami nie interesowali się historycy, skorzy to krytyki każdej inicjatywy, a nie ruszający w temacie najmniejszym palcem w bucie - mówi Łukasz Kądziołka. - Wystarczyło „poprosić” Googla by przeszukał węgierski internet, a bez problemu można dotrzeć do stron z mapami, ilustracjami i zdjęciami spod Limanowej z 1914 roku. Informacje o bitwie dzień po dniu. Zaczęły się pierwsze tłumaczenia translatorem, praca raczej na domysłach, bo translator kiepsko radził sobie z trudnym językiem. Wniosek był jeden: limanowska bitwa to nie punktowe zmagania na Jabłońcu, ale potężna bitwa na obszarze od Łysej Góry do Ostrej, a nawet dalej. Zresztą te fakty już zaczęły wypływać z polskiego tłumaczenie Molnara „Galicja 1914-15”. Niestety zapiski tam zawarte są w takim chaosie, że trudno coś powiązać ze sobą, zwłaszcza pod względem chronologii - zauważa.
Jak mówi pasjonat historii I wojny światowej w naszym regionie, największą satysfakcję daje szukanie w terenie śladów tamtego okresu, odniesienia do poznanych faktów. - Masz pewną wiedzę, opisy historyczne i szukasz odniesienia w terenie. Naprawdę fajnie było znaleźć miejsca., o których pisze np. Molnar, a wymagało to zejścia ze wzgórza cmentarnego. Tak, nasza wiedza i celebra Jabłońca ogranicza się dziś tylko do cmentarza. A trzeba zejść trochę w dół, do lasku poniżej, trzeba przejść cały Golców, wreszcie pójść na Starą Wieś-Leśniówkę. Dużą frajdę sprawiła mi próba ustalenia linii frontu na terenie pod Łysa Górą. Potem nagle wypłynęły materiały z Brzeska, z których okazało się, że właśnie ten odcinek obstawiał bardzo elitarny pułk austriacki bodajże z Salzburga. Co więcej, w znalezionych materiałach węgierskich mamy wiele zdjęć z lat trzydziestych, których autor robił rekonesans po polu bitwy. Te zdjęcia w niczym nie różnią się od stanu dzisiejszego i można z nich równie dobrze poznawać bitwę dziś.
Wiedzę Limanowian o wydarzeniach, które przed stu laty rozgrywały się na tym terenie, ocenia bardzo słabo, bo ogranicza się ona jedynie do walk na samym wzgórzu.
- Wiedza mieszkańców ogranicza się jedynie do znajomości wyczynu Muhra, a terenowo do obszaru cmentarza. Przykłady? Jesteśmy na rekonesansie w Starej Wsi-Leśniówka. Szukamy pojedynczej mogiły, która tam znajduje się w chaszczach. Miejscowi wiedzą i pokazują. Brat pyta: „To mieliście tu bitwę, przechodziły tu wojska”. Słyszy: „nie, bitwa to na Jabłońcu”. I tyle w temacie, chociaż ziemię, którą idziemy, przedeptał 16. Pułk Piechoty Honvedu z Bańskiej Bystrzycy. Podobnie też pod Jabłońcem, miejscowi wskazują tylko wzgórze, a tak naprawdę w bitwie grał cały front, jego lewe i prawe skrzydło - wskazuje Łukasz Kądziołka.
Swoją działalnością, którą starają się pogodzić z codziennymi obowiązkami, bracia zamierzają obalić mity i pokazać bitwę w nowym, prawdziwym świetle.
- Obecnie kult bitwy to tylko Jabłoniec. Musimy wyjść z wiedzą z tego stanu rzeczy. Bitwa to spektakularne działania na terenie od Łysej Góry do Ostrej. Bitwa to również Golców, Stara Wieś, Jeżowa Woda, Zalesie, Tymbark, Jabłoniec i Sałasz - wylicza Łukasz Kądziołka. - Huzarzy to wielcy i główni bohaterowie, ale gdyby nie Piłsudski, a więc Marcinkowice i Pisarzowa, nie byłoby Jabłońca; gdyby nie dowództwo bitwy ze strony austriackiej, nie byłoby Jabłońca - twierdzi. - Należy też obalić mit taktyki Jabłońca. Obecnie wiedza nam mówi: Huzarzy odbili Jabłoniec. Owszem, ale po co? Była druga część planu. Brygada Molnara miała potajemnie przedostać się z Tymbarku do Zalesia i poszukać uderzenia w skrzydło rosyjskie, co się udało i zaskoczyło wroga. I kolejna sprawa: Węgrzy to bohaterowie tych walk, ale bitwa to też Austriacy, zajmujący się taktyką i dowództwem, Polacy, Słowacy z okolic Bańskiej Bystrzycy, ludzie z Bałkanów, Ukraińcy, Niemcy no i Rosjanie. W dodatku praktycznie nic nie wiemy o stronie rosyjskiej, a zwłaszcza o liczbie naszych rodaków, którzy walczyli po tamtej stronie. Źródła węgierskie podają, że podczas bitwy było wielu Rusinów - tak mówiono o Polakach z zaboru rosyjskiego - którzy walczyli przeciwko nam.
Nasz rozmówca zapowiada „prezent” dla mieszkańców miasta, a nawet, jak sam mówi, dla całej polskiej historii. O tym, co przygotowują pasjonaci Bitwy pod Limanową poinformujemy już wkrótce, w kolejnej publikacji.
Zobacz również:
Komentarze (11)
Bracia! Zgłębiajcie temat, bo trzeba... Wszystkiego dobrego.
Zauważyłem, że większą wiedzę jak i większe zainteresowanie wykazują Węgrzy niż my mieszkańcy tych ziem. Można by było z tej bitwy zrobić wielką rozpoznawalną w Polsce i na świecie ciekawostkę turystyczną, szlaki, militaria z tamtego okresu itp, a co idzie za tym promocję tych ziem tak jak np Dunkierka.
Nie wszyscy muszą być przecież historykami.
.
Trochę się w tej 'obecnej' historii zagubiłem!
Czyta się to jak fantastyczny kryminał
Pozdrawiam
Robert