0°   dziś 4°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Często, dużo, tanio - picie po polsku

Opublikowano 27.07.2023 20:03:00 Zaktualizowano 27.07.2023 20:14:57 top

W Polsce problem nadużywania alkoholu staje się coraz bardziej powszechny. Częste spożywanie alkoholu, zbyt duże dawki i niskie ceny alkoholu przyczyniają się do poważnych problemów zdrowotnych i społecznych, nie tylko w wakacje.

„Nie rozumiem tych wczasowiczów. Po co jechać na drugi koniec Polski, jak wódki można napić się w domu?” - taki mem z Janem Himilsbachem krąży po mediach społecznościowych. I rzeczywiście, wypada zadać pytanie, po co wyjeżdżać na wczasy, skoro w trakcie ich trwania się nie trzeźwieje? Picie szkodliwe i picie ryzykowne to wciąż w Polsce olbrzymi problem zdrowotny i społeczny. Ale nie tylko w wakacje. 

Przykłady wyjęte z mediów społecznościowych:

  • Mikołajki, lipiec 2023, pijany niemal do nieprzytomności ojciec rodziny, ledwo co patrzący na oczy, za nim wlecze się dwoje dzieci, a pochód zamyka żona. Nie wygląda na szczęśliwą.
  • Kraków, czerwiec 2023 (tuż przed wprowadzeniem zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w tym mieście): - „Mam nieprzespaną noc z powodu sklepu z alkoholem popularnej sieci, coraz ich więcej, księgarń coraz mniej”.
  • „Po co lecieć na Karaiby, wydać mnóstwo kasy na samolot i wynajęcie jachtu, by potem być dwa tygodnie nawalonym?” – pyta Polak wynajmujący turystom jachty na Karaibach.

Nie potrafią inaczej spędzać czasu? Nie mają więzi z rodziną, nie wiedzą, jak inaczej mogliby spędzać czas poza piciem?

Zobacz również:

- Jest to typowo polski wzorzec picia. Bywa, że polskie all inclusive polega na tym, że jak się za nie zapłaciło, to punktem honoru jest, by się zwróciło. Pije się co najmniej za tyle, ile kosztował pobyt na Karaibach. Dzisiejsi 20, 30, 40 latkowie, którzy piją alkohol, to osoby, które w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych były nasączane blokami reklamowymi w telewizji, bilboardami, absurdalnymi promocjami typu: do 10 butelek czy puszek piwa, 10 gratis. I ta sytuacja nie zmieniła się do dziś. To bardzo nieetyczne działanie, które może zaowocować utrzymaniem się rosnącego trendu rynku konsumentów alkoholu – mówi portalowi Serwis Zdrowie dr Andrzej Silczuk, lekarz psychiatra, edukator/podcaster, wykładowca uniwersytecki, ekspert zdrowia publicznego w dziedzinie uzależnień.

Ale alkohol leje się szerokim strumieniem przez cały rok.

Dane OECD o spożyciu alkoholu w Polsce

  • Z najnowszego raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), uwzględniającego 52 kraje świata, na mieszkańca kraju należącego do UE przypada średnio rocznie 11,3 litra czystego alkoholu.
  • Na jednego mieszkańca Polski rocznie przypada średnio 11,7 litra czystego alkoholu. To ok. 2,4 butelki wina lub 4,5 litra piwa tygodniowo na osobę w wieku 15 lat i więcej.
  • Co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych, a to oznacza, że na jedną „okazję” wypijamy ponad 80 proc. butelki wina lub 1,5 litra piwa.
  • Mężczyźni w naszym kraju spożywają 18,4 litra czystego alkoholu na mieszkańca rocznie, kobiety - 5,6 litra.
  • Wśród kobiet o 62 proc. częściej w miesiącu upijają się te z wyższym wykształceniem.
  • 17 proc. chłopców i 21 proc. dziewcząt w wieku 15 lat co najmniej dwa razy w życiu piło alkohol.

Czym jest dobra zabawa?

Wciąż dla zbyt wielu dobra zabawa oznacza upicie się, niezależnie od tego, czy to wyjazd integracyjny, wesele czy studniówka. A na dziecięcych urodzinach na stół wjeżdża „szampan” bezalkoholowy. Jest też picie dyskretne tzw. wysoko funkcjonujących alkoholików – osób szkodliwie używających alkoholu, ale wciąż bez widocznych szkód w życiu zawodowym czy fizycznym. Tacy na przykład wychylają tzw. małpkę na służbowym parkingu przed rozpoczęciem pracy. Poziom alkoholu we krwi, którego domaga się uzależniony organizm, w ten sposób zostaje zachowany do wieczora.

Poziom akceptacji dla picia pokazują choćby znane polskie związki frazeologiczne: „Alkohol to twój wróg, więc lej go w mordę”, „Chluśniem, bo uśniem”, „A kto nie wypije, tego we dwa kije”, „Pije Kuba do Jakuba, Jakub do Michała”, „Kto nie pije, ten kapuje”, „Ze mną się nie napiszesz?!”. 

Specjaliści od leczenia uzależnień od lat wskazują na powszechną dostępność alkoholu w Polsce.

- W latach 70 XX w. w Warszawie był jeden punkt alkoholowy na 600 mieszkańców, w tym samym czasie w Finlandii punkt przypadł na kilkanaście tysięcy osób. Obecnie w Warszawie jeden punkt przypada na 300 osób, wliczając stacje benzynowe, puby, restauracje, sklepy osiedlowe. W Zakopanem jeden punkt przypada na 35 mieszkańców. Liczba turystów rozwadnia tę statystykę, co nie czyni z tego miejsca ani bezpieczniejszego ani zdrowszego – informuje w podkaście „Niemyte dusze”, w epizodzie pt „Alkohol krzepi” dr Silczuk. 

Na dodatek cena alkoholu nie czyni z niego w Polsce towaru ekskluzywnego - obecnie ceny alkoholu wzrosły o połowę mniej niż ceny żywności. Gdy zaś rośnie akcyza, producenci podnoszą ceny hurtowe produktów. I tak przecież spragniony klient sięgnie po swoją flaszkę.

- Jestem przeciwnikiem używania określenia „kultura picia”, „kultura chlania”. To tak jakby picie alkoholu stanowiło jakąkolwiek kulturę. Nie tworzy pejoratywności z picia, uchlania się, urżnięcia, tylko tworzy z tegoż zwyczaj, który można by tłumaczyć uwarunkowaniami kulturowymi. Samo upicie proste może zdarzyć się po użyciu jednej, dwóch porcji alkoholu, jeśli pijący używa ich bardzo rzadko. Ktoś, kto regularnie używa alkoholu, będzie potrzebował większej liczby porcji, żeby upić się, a następnie picia głębokiego, które kończy się dużą sennością. To właśnie ten opisany ojciec rodziny.  Zjawisko upicia się do nieprzytomności jest często związane nie z incydentalnym użyciem alkoholu - rzadko pijąca osoba nie ma pojęcia, jak alkohol na nią zadziała i nawet nieduża dawka, okazuje się zbyt duża – tłumaczy dr Silczuk.

Ekspert przypomina, że reklama alkoholu jest zła. A w Polsce nawet przy szkołach można zobaczyć billboardy pokazujące młodych i zadowolonych z napojem bezalkoholowym marki tej samej co podobny napój z procentami.

Na szczęście niektóre samorządy ograniczają dostęp do alkoholu w godzinach nocnych. Poznań zakaz detalicznej nocnej sprzedaży alkoholu systematycznie rozciąga na kolejne dzielnice, w lipcu Kraków objął takim zakazem całe miasto – alkohol wciąż można kupić, ale wyłącznie w barach i restauracjach. W Polsce z wprowadzenia „nocnej prohibicji” skorzystało na razie 10 proc. gmin. Zdaniem Krajowego Biura Przeciwdziałania Uzależnieniom w miejscach tych zaobserwowano spadek przestępczości, przede wszystkim wybryków chuligańskich (za wypowiedzią dla PAP dyrektorki Biura Katarzyny Łukowskiej).

Trochę historii

W średniowieczu pito głównie wino - woda była zanieczyszczona, więc ono uchodziło za zdrowsze.  Piwo zarezerwowane było dla niższych klas społecznych, mleko piły dzieci z bogatych domów. Różne kościoły na przestrzeni wieków potępiały jako grzech i przewinę jedynie upijanie się nieumiarkowane.

To szlachta rozpija chłopstwo - szlachcice nie wahali się sięgać po środki przymusu. „W wielu majątkach każdy gospodarz był zobowiązany zakupić co miesiąc określony kontyngent wódki. Za dodatkowe roboty, wykraczające poza wymiar pańszczyzny i daremszczyzn, ziemianie coraz częściej płacili chłopom nie w walucie, ale prywatnymi kwitami. Poza granicami majątku były one zupełnie bezwartościowe. W prywatnym państewku szlacheckim dało się je zaś zrealizować tylko w karczmie, wymieniając świstek papieru na jeden z towarów dostarczanych przez dwór.(…) Panowie z Podola powiększali zobowiązania poddanych. „Co sobotę rozdają na chaty po pół kwarty wódki” – wyjaśniano –za którą znowu trzeba odrobić dzień cały. Do picia nagminnie zmuszano przy okazji rodzinnych uroczystości. Bywało, że pan wydawał pozwolenie na ślub dopiero po tym, jak chłop „wziął w karczmie na wesele kilkanaście, kilkadziesiąt, a czasem i sto garnców wódki”. Podobne narzuty towarzyszyły chrzcinom. Chyba tylko podczas pogrzebów chłop nie zawsze był bezwzględnie zobowiązany do nabycia gorzałki. Winnym picia w obcych karczmach nakazywano kupować dodatkowe kontyngenty we własnym wyszynku. Sankcję taką określano mianem suchej beczki – czytamy na temat metod rozpijania polskich chłopów na stronach internetowych „Wielkiej historii”.

„Alkoholowe dzieje Polski” Jerzego Besali, historyka i publicysty, pokazują, że II Rzeczpospolita i tak długo i z utęsknieniem wyczekiwana wolność znajdowała wyraz „w potężnych dawkach alkoholu, rozkwicie dancingów z grającymi głośno jazz-bandami i zabawy do białego rana w kawiarniach i restauracjach. Tak świętowano i odkrywano na nowo swoją polskość. Nie wszyscy jednak mogli dostąpić tego zaszczytu. Dla niektórych ogrom alkoholu dalej był tylko sposobem na znieczulenie.” 

Jest też o kulturze picia w PRL. Był przymus upijania się, nie piło się dla przyjemności. Wrażenie robi opis powstawania Nowej Huty w Krakowie i opis pijaństwa subkultury budowniczych. 

„Na zdrowie!” Nic bardziej mylnego

Czym jest alkohol? To – o czym mowa była wyżej – powszechnie dostępna substancja psychoaktywna, której używanie charakteryzuje się wysoką akceptacją społeczną. Jedną z najbardziej niebezpiecznych dla człowieka substancji, a jednocześnie tak łatwo dostępną. 

Odsetek osób uzależnionych w Polsce od lat utrzymuje się na tym samym, wysokim poziomie. Ma to określone skutki społeczne, np. połowę zgłoszonych przypadków przemocy domowej w 2022 r. dotyczyło osób będących prawdopodobnie o działanie pod wpływem alkoholu.

Działanie alkoholu w organizmie dzielimy na trzy etapy: wchłanianie, dystrybucja i eliminacja. Po doustnym przyjęciu wchłania się błyskawicznie, elimanacja to 0,1 lub 0,2 promila na godzinę. Czyli upicie się do poziomu 1 promila metabolizuje się do 10 godzin. W moczu alkohol jest wykrywany 12 godzin po użyciu, a w przypadku nadmiarowego picia - do 30 godzin. W wydychanym powietrzu i ślinie może być wykryty przez 12, a nawet 24 godziny, badania toksykologiczne włosów pokazują go  nawet 90 dni po ostatnim użyciu. Gdy śpimy, alkohol metabolizuje się wolniej, jeśli przy piciu jemy, metabolizm jeszcze bardziej spowalnia. Kolejnego dnia nawet w godzinach popołudniowych alkomat wykaże zaskakujący wynik.

Wskutek picia może dojść do tzw. urwanego filmu. Termin medyczny to „palimpsest”, czyli tymczasowa amnezja, specyficzne zaburzenia zapamiętywania. Może on trwać od kilku minut do kilku godzin. Osoby, które tego doświadczają, są bardziej impulsywne niż zwykle. Czasem jest udział w bójce i konsekwencje prawne. Palimpsest może wywołać nawet niewielka ilość alkoholu, wszystko zależy od człowieka. Warto pamiętać, że używanie alkoholu nie stanowi okoliczności łagodzącej w razie kolizji z prawem. 

Są tacy pacjenci, którzy wpadają w ciągi picia (cug, trzydniówka), czyli piją całymi dniami.

No i kac - pojawia się średnio około 10 godzin po wypiciu alkoholu. Może trwać kilka godzin, a nawet dłużej niż dobę. Objawia się zmęczeniem, bólem głowy, nudnościami, zaburzeniami teoriopoznawczymi m.in. upośledzeniem uwagi, pamięci i zdolności psychomotorycznych. Pokłosiem często jest absencja w pracy lub zmniejszona produktywność. W USA koszty nieobecności pracowników z powodu kaca wynoszą blisko 200 milionów dolarów rocznie. Prowadzenie pojazdów na kacu to istotne ryzyko kolizji.

- Czy postrzegamy upicie się jako zatrucie? Intoksykacja to stan chorobowy wywołany działaniem trucizny bądź jadu. W dużych dawkach można mówić o ostrej intoksykacji alkoholowej. Czy jest bezpieczna dawka? Nawet profesorowie ze stopniem profesora belwederskiego powtarzają, że jeden kieliszek czerwonego wina dziennie służy zdrowiu. Media to podchwytują. Tymczasem wszystkie metaanalizy pokazują, że przewlekle używanie alkoholu, używanie dużych dawek i epizody upijania się są czynnikiem rozwoju nadciśnienia tętniczego, a przez to stanowią istotny czynnik zawału mięśnia sercowego i udaru mózgu. Alkohol nie chroni więc serca. Winem nie można żadnej choroby wyleczyć. Nie ma bezpiecznych dawek alkoholu! 4 stycznia 2023 roku WHO wydała komunikat: żadna dawka alkoholu nie jest bezpieczna dla naszego zdrowia. Alkohol od ponad dekady mieści się w grupie największych kancerogenów, czyli substancji wywołujących raka, obok promieniowania, azbestu i tytoniu – informuje w podkaście dr Silczuk.

Alkohol wg WHO uważany jest za przyczynę minimum 200 chorób i urazów. Inne dane: 

  • 3 miliony ludzi rocznie umiera z powodu używania alkoholu,
  • trzy lub więcej porcji alkoholu dziennie (jedna porcja to dawka 10 gr czystego alkoholu i jej ekwiwalenty) zwiększa ryzyko rozwoju cukrzycy o 43 proc, ale też ryzyko śmierci z powodu ostrej niewydolności oddechowej;
  • w USA jeden na trzy przypadki zapalenia trzustki spowodowany jest piciem. W Polsce te dane są blisko dwukrotnie większe;
  • chory na padaczkę, pijąc alkohol, pogarsza przebieg choroby.
  • Alkohol odpowiada za minimum 6 proc. przypadków nowotworów w ogóle: rak wątroby, jeśli wcześniej była marskość; u kobiet ryzyko rozwoju raka piersi zwiększa o blisko 15 proc. Jest odpowiedzialny za raka jelita grubego i odbytnicy, raki głowy i szyi, w tym prawie 1,5 raza częstsze występowanie raka krtani u osób pijących umiarkowanie. Podobnie jest w przypadku raka przełyku - od 1,5 do pięciokrotnie najczęściej u osób regularnie pijących alkohol.

Analizy oczekiwanej długości życia w 52 krajach wskazują, że do 2050 r. średnia długość życia spadnie o 0,9 roku. Największe spadki prognozowane są w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Szacunki pokazują, że w Polsce za następnych 30 lat z powodu chorób i urazów spowodowanych piciem alkoholu średnia długość życia skróci się o 1,6 roku. Prognozy te uwzględniały wypijanie jednego drinka dziennie przez kobiety i ok. 1,5 drinka dziennie przez mężczyzn. Gorzej od nas wypada tylko Litwa, gdzie długość życia skróci się o 1,9 roku i Rosja - 1,7 roku.

Sześć objawów uzależnienia:

  • silne pragnienie lub poczucie przymusu zażywania substancji
  • trudności w kontrolowaniu zachowania związanego z jej przyjmowaniem
  • fizjologiczne objawy stanu odstawienia charakterystyczne dla danej substancji (zespół abstynencyjny) i/lub przyjmowanie tej samej lub podobnej substancji w celu złagodzenia lub uniknięcia objawów abstynencyjnych
  • stwierdzenie objawów tolerancji (aby osiągnąć efekt upojenia, osoba uzależniona potrzebuje coraz większej ilości alkoholu, a ilość alkoholu niebezpieczna dla zdrowia osób bez problemu alkoholowego może być stosunkowo dobrze tolerowana)
  • zaniedbywanie innych źródeł przyjemności lub zainteresowań, zwiększenie ilości czasu koniecznego do zdobycia substancji, jej przyjmowania lub do usuwania skutków jej działania
  • spożywanie alkoholu mimo wyraźnych dowodów szkodliwych następstw.


Komentarze (3)

szaradaa
2023-07-28 00:16:21
0 0
Alkohol to diabelski wytwór, bo kiedy czarownica przegrała zakład z diabłem, ten jako karę dla niej wymyślił, że będzie jej ciekła gorzka woda z nosa.
Jak to czarownica zaczeła oblizywać a zrobiło się jej z tego wesolutko, no to myśli sobie - luzik trzeba to produkcję tego zwiększyć i można będzie zarobić.
A wszyscy co piją niech wiedzą ,że ta z nosa czarownicy kapałka to jest właśnie - GORZAŁKA !!!!!!!!!!!!!
Ludzie piją z nudów za pieniądze na które nie muszą pracować, bo państwo wszystkim plusuje
To jest dramat, że bez procentowego wspomagania jeden z drugim nie potrafi się cieszyć życiem.
To są bardzo nieszczęśliwi ludzie.
Odpowiedz
Manitou
2023-07-28 08:49:26
0 0
to ktoś musi moją porcje wypijać za mnie bo ja nie piję wcale :)
Odpowiedz
bigi18
2023-07-29 14:10:44
0 0
Każdy inaczej potrzebuje odreagować na codzienność. Jedni piją, drudzy idą w hazard, a trzeci w inne używki. Palenie też jest szkodliwe. Nie każdy palacz dostaje raka. Tak samo alkohol działa inaczej na każdego. Ale nie wiem jak wykształcony doktorek, wypowiadający się na temat szkodliwości alkoholu może stwierdzić ze wypicie 1,5 litra piwa na raz to upijanie sie? Skąd takie stwierdzenie? Co on ma na myśli mówiąc upijanie się?
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Często, dużo, tanio - picie po polsku"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]