2°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Kryzysy społeczne wpływają negatywnie na decyzje prokreacyjne

Opublikowano 28.01.2023 17:48:00 top

Kryzysy społeczne wpływają negatywnie na decyzje prokreacyjne – widzimy to już w spadku urodzeń, jaki nastąpił w Polsce podczas pandemii, a wkrótce przekonamy się, czy podobny wpływ miała wojna w Ukrainie – powiedział PAP demograf prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.

"W sytuacji kryzysów społecznych ludzie wykazują dwie tendencje – unikają podejmowania długookresowych zobowiązań – jak zawarcie małżeństwa czy posiadanie potomstwa – albo przekładają je na czas późniejszy. Wskutek ograniczeń covidowych nagle drastycznie zmniejszyła się liczba nowo zawieranych małżeństw, a więc spodziewaliśmy się, że gdy zostaną one zniesione, to po roku, dwóch, zobaczymy zwiększoną liczbę małżeństw. Tymczasem owszem, patrząc na dane miesięczne z ubiegłego roku, liczby bliskie są tym z 2019 r., ale nie widać, aby nastąpiło odrobienie strat z pandemii" – powiedział PAP prof. Szukalski.

Demograf przeanalizował, jak pandemia COVID-19 wpłynęła na decyzje prokreacyjne Polek i Polaków. Przede wszystkim zwrócił uwagę na duży spadek liczby urodzeń i współczynnika dzietności. Liczba urodzeń żywych spadła z 375 tys. w roku 2019 do 355,3 tys. w roku następnym i 331,5 tys. w 2021 r. Sytuacji nie uratował nawet wzrost urodzeń wydawanych w Polsce przez matki z niepolskim obywatelstwem.

"Już od kilku lat zwiększa się liczba rodzących w Polsce obywatelek Ukrainy. W 2021 r. prawie 3 proc. urodzonych w Polsce dzieci miało matkę mającą niepolskie obywatelstwo, a jeszcze w 2014 r. takich dzieci było 0,5 proc. Chciałbym jednak zaznaczyć, że chociaż w tym roku przyjechało bardzo dużo uchodźczyń w ciąży i wiele takich dzieci się urodziło, to one nie będą włączane do naszych statystyk, gdzie figurują wyłącznie stali mieszkańcy kraju – w przypadku obcokrajowców są to osoby mające prawo stałego pobytu" – dodał.

Zobacz również:

Z kolei współczynnik dzietności – mówiący o średniej liczbie dzieci, jaką wydałaby na świat kobieta w sytuacji długotrwałego utrzymywania się płodności na poziomie obserwowanym w danym roku – obniżył się z 1,419 w 2019 r. do wartości 1,320 w 2021 r. (1,378 w 2020 r.).

"Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jak wojna w Ukrainie wpłynęła na liczbę urodzeń w Polsce, bo skutki jej wpływu – ze względu na 9-miesięczny okres ciąży – możemy obserwować dopiero w ostatnich tygodniach. Jeszcze nie dysponujemy pełnymi danymi za grudzień ubiegłego roku, a dzięki nim będziemy mogli już wstępnie powiedzieć, czy nagle po 24 lutego nastąpiło jakieś tąpnięcie w decyzjach prokreacyjnych" – uważa prof. Szukalski.

Według demografa w okresie PRL tylko 4-6 proc. stanowiły dzieci urodzone w związkach pozamałżeńskich, a od końca lat 80. XX wieku jesteśmy świadkami stałego podwyższania się tego udziału. Również w czasie covidu nieznacznie, ale jednak się on podniósł i to mimo tego, że z macierzyństwa rezygnowały głównie kobiety młode, a to one najczęściej decydują się na wydanie potomstwa bez uprzedniego zawarcia małżeństwa z ojcem dziecka. I tak urodzeń pozamałżeńskich w latach 2019-2021 było odpowiednio: 25,4 proc., 26,4 proc. i 26,7 proc.

Szukalski zauważył, że – z uwagi na niższą aktywność zawodową kobiet mieszkających na wsi oraz większe poczucie bezpieczeństwa, jakie daje życie poza dużymi ośrodkami w warunkach pandemii – mogło by się wydawać, że kryzys demograficzny w mniejszym stopniu dotknie takich środowisk. Tymczasem jest odwrotnie – w przypadku zdecydowanej większości jednorocznych grup wieku mieszkanki wsi charakteryzuje większy spadek płodności niż ich miejskie rówieśniczki, co widać również przy porównaniu zmian współczynnika dzietności. W 2019 r. wyniósł on 1,407 w miastach i 1,427 na wsi, a w 2021 odpowiednio 1,331 i 1,301.

Jak można się zatem spodziewać, z porównania dzietności w poszczególnych powiatach wynika, że w okresie pandemicznym najmniejsze spadki zanotowano w dużych i wielkich miastach, a największe na wiejskich obszarach Polski Wschodniej. Z danych wynika, że bardzo niską gotowość do posiadania potomstwa wykazują mieszkańcy licznych obszarów woj. podlaskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego.

Niezależnie od sytuacji kryzysowych statystyczna Polka rodzi swoje pierwsze dziecko dość późno, bo około 29. roku życia, a największą płodność osiąga w okolicach trzydziestki. W opinii prof. Szukalskiego ten trend się nie zmieni.

"Pamiętajmy, że w porównaniu z pokoleniem matek współczesnych młodych kobiet dokonała się olbrzymia zmiana – średnio o trzy lata wydłużył się czas edukacji. Nie wszyscy idą na studia, dlatego nie mówię o pięciu latach. To zaś oznacza późniejsze wejście na rynek pracy, na którym i tak pierwsze lata związane są często z niepewnością i zmianami pracodawcy. Dojście do momentu, gdy młoda kobieta uznaje, że jest już wystarczająco samodzielna, odracza się o kilka lat" – wyjaśnił.

W opinii badacza nie należy oczekiwać, że uda się zatrzymać proces odraczania decyzji prokreacyjnych Polek, biorąc pod uwagę, że w wielu krajach zachodniej i północnej Europy wiek pierwszej ciąży jest nadal średnio o dwa lata wyższy niż u nas.

Komentarze (11)

kyniu
2023-01-28 18:01:51
2 14
Jeśli ktoś się łudził,że te programy pisiorskie mające na celu zwiększenie dzietności w Polsce,to pisiory zrobili z troski,to jest debilem do potęgi n-tej. To było zrobione tylko dla utrzymania się przy korycie. I nadal jest robione w tym celu. Nie łudźcie się ,że to w innym celu.
Odpowiedz
Hiena
2023-01-28 18:38:11
1 8
Szczury regulują swoją plodność warunkami bytowymi więc nie trzeba być profesorem żeby obliczyć czy ekonomicznie jest się w stanie udzwignąć potrzeby bytowe dziecka. Stąd potrzeba świadomej antykoncepcji i edukacja seksualna w szkołach, żeby żaden czarny katabas czy jakiś stary dewiand nie miał wpływu na zdolności myślenia...
Odpowiedz
kyniu
2023-01-28 20:14:09
1 7
@Hiena- zgadza się. I ludzie też tak robią. Rozdawnictwo socjalne pisiorów w tym nie pomoże. A wręcz przeciwnie. Stworzyli patologię.
Odpowiedz
zabawny
2023-01-28 23:29:50
0 5
NIEPEWNOŚĆ JUTRA TO NAJGORSZY CZYNNIK , za komuny wiele ludzi żyło biednie , a jednak dzieci rodziło się znacznie więcej .

Seks bez prokreacji był czymś strasznym , ale takie rozumowanie dogmatu: odeszło w siną dal . :)
Odpowiedz
kubrik
2023-01-28 23:35:41
0 0
To czemu w stanie wojennym rodziło się więcej dzieci ?
Odpowiedz
kyniu
2023-01-29 08:44:24
1 2
@kubrik- w stanie wojennym często były przerwy w dostawie prądu, niektórzy nie mieli za dużo jedzenia o które było trudniej niż dziś i dlatego ,żeby o tym nie myśleć, zajmowali się prokreacją.
Odpowiedz
Poludnie
2023-01-29 12:27:02
2 1
Może inaczej, może młodzi nie chcą dzieci bo są leniwi i wygodni !!!! Może w tym jest problem, nie szczucie że czasy są ciężkie, no ale limanowa in wie najlepiej !!!!
Odpowiedz
TSilver
2023-01-29 13:27:36
2 2
pragnę przypomnieć , nie tylko za pis był kryzs dzieci, to się zaczęło za rządów po-psl, @kyniu widać masz słabą pamięć ... głównie chodzi od wygodność , bo teraz dużo lepiej się żyje jak 20 lat temu, pamiętam bo byłem dzieckiem... więc to jest czyste pieprzenie o szopenie
Odpowiedz
ojciec
2023-01-29 17:12:33
0 0
Zmuscie te paniusie nowoczesne do rodzenia dzieci. Rosołu dobrze ugotować nie potrafią, szkoda żeby dzieci rodziły.
W szyję dają taka prawda
Odpowiedz
kyniu
2023-01-29 19:54:30
1 0
No właśnie, w szyję dają i dlatego nie rodzą dzieci. Tak powiedział ten jedyny nieomylny.
Odpowiedz
nieufny
2023-01-29 22:14:33
0 0
Brak kompleksowej, stabilnej i przewidywalnej polityki prorodzinnej robi swoje, czyli trudności młodych na rynku pracy, niskie zarobki, brak tanich mieszkań dla młodych, rygorystyczne prawo antyaborcyjne nakazujące rodzić nawet bardzo kalekie dziecko, brak dostatecznej ilości miejsc w samorządowych przedszkolach i żłobkach, a czasem kompletny ich brak, przepełnione klasy szkolne, itp. itd.. Wszystko to każe się zastanowić wielu rodzicom, czy warto w tak niesprzyjających warunkach starać się o nowe życie. No i myśl, że może kiedyś jakiś ........ polityk odbierze temu ukochanemu dziecku wolność, ogłaszając "pandemię", albo popędzi je na wojnę, jak bydlę do rzeźni. Pięćset plus to o wiele za mało, by wzrosła dzietność..
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Kryzysy społeczne wpływają negatywnie na decyzje prokreacyjne"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]