2°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Na co czekają? Na śmierć? (rozmowa)

Opublikowano 07.11.2021 21:11:00 Zaktualizowano 07.11.2021 21:18:39 top

Sterydy wziewne redukują ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 o ponad 90 procent — powiedział w rozmowie z PAP prof. dr hab. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych UM w Łodzi. Dodał, że na świecie są już leki prewencyjne przeciw COVID-19 podawane domięśniowo.

PAP: Na początku epidemii COVID-19 w Polsce wiele osób wskazywało osocze ozdrowieńców, jako na lek mający ratować życie. Osocze wytrzymało próbę czasu
Piotr Kuna: W badaniach kontrolowanych wyszło, że osocze ozdrowieńców jest nieprzydatne. Amerykańska Agencja ds. Leków zakazała jego stosowania.

PAP: Remdesiwir?
P.K.: Jeżeli chodzi o ten lek, to nie wykazano żadnego wpływu na rozwój ciężkiej postaci COVID-19 ani redukcję zgonów. Skraca on jedynie czas hospitalizacji. Biorąc pod uwagę system GRADE, w którym trzeba uwzględniać koszty leczenia i jego efekty, jest to lek nierekomendowany przez WHO.

PAP: Statyny. Co to jesti jak działa?
P.K.: To lek stosowany przede wszystkim u pacjentów z czynnikami ryzyka chorób sercowo-naczyniowych i podwyższonym cholesterolem frakcji LDL. Zaleca się, że u osób zdrowych, które mają nadciśnienie, będące czynnikiem ryzyka, otyłość czy cukrzycę, powinno się utrzymywać poziom LDL poniżej 80. Czekamy teraz na rejestrację jednego leku, który - podany doustnie - ma zapobiegać ciężkiej postaci COVID-19. On nie jest jeszcze zarejestrowany, więc nie chcę budzić nadziei. To lek firmy Pfizer, który ma być jeszcze skuteczniejszy, niż mulnopirawir firmy Merck&Co. On ma redukować ryzyko rozwoju ciężkiej postaci COVID-19 o 89 procent. Ale już mamy przecież sterydy wziewne, które redukują ryzyko rozwoju ciężkiego przebiegu u osób z dodatnim wynikiem na wirus SARS-CoV-2 o ponad 90 procent. Te leki są. I kosztują grosze.

PAP: Przywołajmy więc przykład: są osoby chore na astmę. One bardzo często przyjmują sterydy wziewne. Słyszałem opinię, że u tych osób znacznie rzadziej dochodzi do ciężkiego przebiegu COVID-19. To prawda?
P.K: Mówimy oczywiście tylko o sterydach wziewnych, a nie doustnych. Opinia o tym, że dobrze prowadzone przez lekarzy, głównie alergologów, osoby z astmą, znacznie rzadziej chorują ciężko na COVID-19, to opinia prawdziwa, udowodniona, doskonale nam znana.

PAP: Przejdźmy zatem do osób, które nie korzystają z kortykosteroidów na co dzień. W którym momencie, po wyniku dodatnim w kierunku SARS-CoV-2, pacjent powinien taki lek zacząć przyjmować?
P.K.: Natychmiast. Jeżeli tylko ma dodatni wynik, powinien dostać tego samego dnia te leki i zacząć je brać.

PAP: Rozumiem, że może je brać w domu. To proste w użyciu leki wziewne.
P.K.: Absolutnie. Okres ich podawania powinien wynosić przynajmniej 15 dni.

PAP: Czy jest już na świecie taki lek, który można podać osobie narażonej na kontakt z wirusem SARS-CoV-2 tak, aby po zetknięciu z nim, nie namnożył się w organizmie?
P.K.: Tak. Są takie leki. W Polsce, niestety, nie są one dostępne. Używane są natomiast w USA. To mieszanka przeciwciał monoklonalnych firmy Regeneron i AstraZeneca, które - podane osobie z kontaktu - lekarzowi, pielęgniarce, nauczycielowi czy policjantowi - zabezpieczają je przed zachorowaniem na COVID. Firma Regeneron - ma 6 miesięcy skuteczności jednej dawki domięśniowej, AstraZeneca - rok po podaniu jednej dawki domięśniowo.

PAP: Czemu my ich w Polsce nie mamy?
P.K.: Nie wiem, czemu ich nie mamy. O tych lekach jest cisza. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

PAP: Komu się je podaje w USA?
P.K.: Przedstawicielom ochrony zdrowia, policjantom, żołnierzom, pracownikom rządowym.

PAP: To drogie leki?
P.K.: 800 dolarów kosztuje taki lek. Dla porównania - remdesivir kosztuje ok. 3000 dolarów. I nie działa.

PAP: Nie są więc to kwoty astronomiczne?
P.K.: Nie są. To lek, który ma przede wszystkim działanie prewencyjne. Lek firmy Regeneron ma wyłącznie działanie prewencyjne, a ten od AstraZeneca także działanie terapeutyczne dla osób z dodatnim wynikiem.

PAP: Czyli to, co słyszymy w powszechnym obiegu, że nie mamy skutecznych leków przeciw COVID-19, to półprawda?
P.K.: Powiem inaczej. To nieaktualna prawda. To, co się mówi w tym temacie, nie jest zgodne z najnowszą wiedzą medyczną. W sobotę rano minister zdrowia Adam Niedzielski udzielił wywiadu dla RMF. Byłem zachwycony, bo powiedział w nim dokładnie to, co ja staram się mówić od roku: że, oczywiście, dzieci się zakażają wirusem SARS-CoV-2. I zakażają dziadków oraz osoby starsze. Sama choroba jednak u dzieci jest łagodna. Więc, jeżeli dziadkowie się zaszczepią, i jeśli rodzice się zaszczepią, to dzieci powinny chodzić do szkoły, bo szkody, które im wyrządzamy, gdy do szkoły nie chodzą, są dużo większe.

PAP: Odnoszę wrażenie, że obecna zmiana polityki rządów w walce z epidemią, zmiana podejścia, jest dla pana znacznie bardziej zrozumiała?
P.K.: Uważam, że rzeczywiście państwo polskie od ok. miesiąca prowadzi znacznie bardziej logiczną i racjonalną politykę walki z wirusem, niż wcześniej. Ten wirus z nami zostanie. Trzeba się z tym pogodzić.

PAP: Jedyne więc, co możemy zrobić, to zadbać o najciężej chorych?
P.K. Tak. Nie można natomiast straszyć ludzi. Któryś z ekspertów z Rady Medycznej opowiadał ostatnio, że znów w Polsce będzie tysiąc zgonów dziennie na COVID. Nie będzie. Jeżeli dojdzie do 400, to będzie maksimum - przy obecnym wyszczepieniu. Trzeba też uczciwie mówić, kto obecnie na COVID-19 umiera. Są to osoby schorowane, dla których śmiertelnym zagrożeniem jest zarówno COVID, grypa, jak i wirus RSV. Zastanówmy się więc, co my dla tych, którzy są ciężko chorzy na choroby współistniejące, możemy zrobić? Otóż, musimy ich zaszczepić. Bezwzględnie i w stu procentach. Drugą rzeczą jest podawanie statyn. Jest bowiem ponad tysiąc leków, które hamują namnażanie się wirusa w komórkach. Problem jest jeden: nie można ich podać, gdy ten wirus się już namnoży.

PAP: Chce pan powiedzieć, że polskie społeczeństwo powinno być lepiej zdiagnozowane na wszystkie inne choroby i ten, kto tego potrzebuje, powinien mieć ustawione odpowiednio leki. A ci, którzy tego nie potrzebują, i tak na COVID-19 nie będą umierali?
P.K.: Tak, dokładnie to chcę powiedzieć. To jest największy problem naszej medycyny, że my nie mamy przebadanych pacjentów, nie prowadzimy prewencji na schorzenia, które z powodzeniem można zaopatrzyć lekowo, bądź przez zmianę nawyków życiowych. W Sztokholmie to udowodniono - na przykładzie miliona osób, które podzielono na te, biorące statyny, i te, które ich nie biorą. U tych pierwszych ryzyko śmierci na COVID-19 jest o 13 procent niższe. Wie pan, ile osób udałoby się w Polsce uratować w tej epidemii? Jakieś 10 tysięcy ludzi. No i sterydy wziewne. One działają równie skutecznie, jak szczepionka Pfizera, jeżeli są podane natychmiast po wykryciu wirusa. To jest, być może, opcja dla tych, którzy się nie zaszczepili. Problem z tymi ludźmi jest taki, że oni negują wirusa. Nawet, jak dostają wynik pozytywny, to czekają. Na co czekają? Na śmierć?

Komentarze (6)

Akristofer
2021-11-07 21:34:23
0 8
Piotr Kuna jeden z niewielu lekarzy który zachował zdrowy rozsądek i się nie sprzedał. Wiele wywiadów nim oglądałem i czytałem, i sądzę że jeśli wszyscy lekarze mówili by jak on to już dawno było by po pandemia. A nie te herezje i straszenia innych pseudo profesorów i doktorów.
Odpowiedz
konto usunięte
2021-11-07 21:53:41
0 6
Normalnie, nie wierzę, że limanowa.in upubliczniła rozmowę z człowiekiem o zdrowych zmysłach! Co wam się stało? Czyżby redaktorzy uznali, że czas w końcu odchodzić od propagandy?
Odpowiedz
konto usunięte
2021-11-07 22:43:17
0 5
Dzięki Kuba za ten wywiad. Wreszcie... :) jest tyłu mądrych profesorów i doktorów, którzy mówią innym głosem niż nakazuje odgórny światowy aparthaid, tłamszący inaczej myślących wolnych ludzi.
Odpowiedz
mnimitz
2021-11-08 00:21:55
3 1
świat stanął na głowie...
Piotr Kuna propagator szczepień przeciw covid zachwalany przez anyszczepionkowców
nawet w tym wywiadzie pisze...
" Więc, jeżeli dziadkowie się zaszczepią, i jeśli rodzice się zaszczepią, to dzieci powinny chodzić do szkoły, bo szkody"
Odpowiedz
mnimitz
2021-11-08 00:32:27
4 0
ale prawdziwy smaczek jest w tych trzech zdaniach...
"U tych pierwszych ryzyko śmierci na COVID-19 jest o 13 procent niższe. Wie pan, ile osób udałoby się w Polsce uratować w tej epidemii? Jakieś 10 tysięcy ludzi."

czyli ile Piotr Kuna przewiduje zgonów z powodu covid?
coś koło 80 000

Odpowiedz
mnimitz
2021-11-08 00:47:25
4 0
kiedy kilka miesięcy wstecz tutejszy naczelny prorok powołał się na Piotra Kunę aż przetarłem okulary ponieważ podobnie widzę sprawę epidemii...
podobnie jak P. Kuna nie używam słowa srowid plandemia i tym podobnych ponieważ mam świadomość że to nie jest czas na pajacowanie
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Na co czekają? Na śmierć? (rozmowa)"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]