Skarga na burmistrza - powodem psy

Limanowa. Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złożyło skargę na burmistrza ze względu na brak działania ws. kilkudziesięciu psów żyjących w fatalnych warunkach na jednej z posesji w Limanowej. Zgodnie z poleceniem SKO, zasadność zarzutów ma zbadać Rada Miasta, a dokładniej - radni z Komisji Rewizyjnej.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Nowym Sączu przesłało do Rady Miasta Limanowa pismo z poleceniem rozpatrzenia zażalenia złożonego przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Skarga towarzystwa dotyczy niezałatwienia w niezwłocznym terminie przez Burmistrza Miasta Limanowa sprawy niewłaściwych warunków bytowania zwierząt w okolicy nieogrodzonej posesji znajdującej się przy ul. Batorego w Limanowej.

Krakowscy obrońcy praw zwierząt są zdania, że nawet jeśli psy nie są bezpańskie, to władze miasta mając wiedzę o niewłaściwych warunkach w jakich żyją zwierzęta, powinny się nimi zająć, np. do czasu znalezienia im nowych właścicieli.

Z kolei burmistrz Władysław Bieda stoi na stanowisku, że zwierzęta mają swoich właścicieli, którzy wyrazili wolę opiekowania się czworonogami – w styczniu siostra zmarłego mężczyzny miała zapewniać w Urzędzie Miasta, że ona i jej krewni systematycznie porządkują działkę oraz karmią i zajmują się psami.

Jak wskazało nowosądeckie SKO, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego zasadność zarzutów pod adresem burmistrza powinni zbadać radni. Skargę przekazano więc do rozpatrzenia Radzie Miasta Limanowa – ma się tym zająć Komisja Rewizyjna.

Przypomnijmy, w sprawie zwierząt żyjących w fatalnych warunkach Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami interweniowało po raz pierwszy w grudniu ubiegłego roku. Wtedy też kilka szczeniąt, znajdujących się w stanie zagrażającym ich życiu, zabrano do Krakowa, gdzie zapewniono im opiekę weterynaryjną.

W pobliżu posesji nadal przebywa kilkadziesiąt psów. Ich właściciel już nie żyje, a jego bliskich nie stać, by właściwie zaopiekować się czworonogami. Wygłodniałe, nieszczepione i zaniedbane psy rozmnażają się bez jakiejkolwiek kontroli i nawet najbliżsi sąsiedzi nie potrafią powiedzieć, ile ich jest.

Jak mówi Beata Porębska z KTOZ, warunki bytowe zwierząt są tragiczne. Rzeczywiście, psy żyją w naprędce skleconych drewnianych boksach i szopach, wokół których walają się śmieci.

Największym utrapieniem są dla mieszkających w okolicy ludzi – nocami psy głośno ujadają, za dnia zaś wałęsają się po okolicy. Problemem okazuje się również nieprzyjemny zapach unoszący się z działki, na której przebywają zwierzęta.

Pożar busa przy remizie W mieście pojawiły się pierwsze „Nafciaki”