"Święty obroni się swoją świętością…”

​Publikujemy felieton naszego Czytelnika pod tytułem "Święty obroni się swoją świętością…”, autorstwa użytkownika Bezpartyjny.

Ze smutkiem i lekkim rozgoryczeniem obserwuję, to co dzieje się ostatnio na kanwie spraw związanych z rzekomym tuszowaniem przez Św. Jana Pawła II pedofilii.

Nie jestem przeciwnikiem tego, aby tę sprawę dogłębnie zbadać, wręcz przeciwnie. Należy dążyć do prawdy, tak jak to uczy kościół. Niemniej jednak postawa niektórych środowisk, które chcą sprawę wykorzystać i osiągnąć swoje, wyrachowane cele mnie bulwersuje. I to chodzi zarówno o osoby krytykujące postawę ówczesnego kard. Wojtyły i późniejszego papieża, jak i te, które go przed tymi atakami bronią. To, co widzimy, to rzecz niespotykana w dziejach, by orężem walczących była świętość człowieka, który, zanim został ogłoszony świętym, przeszedł długą drogę do świętości. 

Być może co niektórym ludziom, szczególnie krytykom uszło uwadze to, że droga do świętości czasem jest usłana różnymi przeszkodami. Czasem grzechem, czasem cierpieniem. Święci, tak jak każdy człowiek mieli swoje wzloty i upadki. Jak chociażby Święty Paweł, którego historię życia doskonale znamy. 

Dlaczego franczyza Żabki to świetny pomysł na biznes w małym mieście? Wypadek autobusu. Droga Limanowa-Bochnia zablokowana

Inną sprawą jest ocenianie innej osoby. Jeżeli kogoś chcemy ocenić, szczególnie kogoś, kto nie może do tej oceny się odnieść, to ocena ta winna być dokonywana przez pryzmat wielu czynników – okresu historycznego, w jakim ta osoba żyła, panującego ustroju, otoczenia, w którym żyła, etc. Krzywdzącym jest dokonywanie ocen na podstawie wybiorczych, niejednokrotnie niepełnych lub niesprawdzonych informacji.

Ale nie wchodząc w polemikę osobami krytykującymi Św. Jana Pawła II, bo mają do tego takie prawo, uwagę swoją skieruję na osoby, które podejmują się „heroicznej” obrony dobrego imienia Świętego Jana Pawła II. Moi drodzy, kiedy w końcu zrozumiecie, że Święty nie potrzebuje, by go ludzie bronili? Święty, obroni się swoją świętością. Módlcie się do Boga. To wystarczy. Nie wojujcie Świętością. Bo „kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”. 

Jestem zażenowany postawą szczególnie polityków, którzy ze sprawy zrobili sobie okazję, do pokazania się przed społeczeństwem (bądź co bądź w większości katolickim), jakimi to są obrońcami Świętego. 

Ludzie, nikt bardziej nie szkodzi Świętemu Janowi Pawłowi II niż Wy! Powtarzam, Święty nie potrzebuje, by go ludzie bronili! Święty, obroni się swoją świętością! Niepotrzebne publiczne nawoływania do obrony Świętego, modlitwy w blasku fleszy, czy podejmowanie uchwał w tej sprawie. To trąci na kilometr obłudą i zakłamaniem. Więcej cichej modlitwy i pokory! Tego wymaga od wierzących Bóg. 

Na koniec zacytuję fragment Ewangelii Św. Mateusza:

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie (…). Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. 

Bezpartyjny