7°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

„Wyjście z łóżka oznacza bolesną masakrę”

Opublikowano 26.05.2013 08:09:00 Zaktualizowano 04.09.2018 14:16:04 jaca

Justyna Kowalczyk, utytułowana biegaczka narciarska z Kasiny Wielkiej, na swoim blogu opisuje ciężkie treningi, którym stawia czoła w Hiszpanii. Mimo ogromnego wysiłku, jak się okazuje, Justyna Kowalczyk nie traci dobrego humoru.

W hiszpańskich górach panują zimowe warunki. Jak już informowaliśmy Justyna Kowalczyk trenuje wspólnie z narciarzem biegowym, Maciejem Kreczmerem.

- Na wysokości 2320 m n.p.m. znajduje się centrum sportowe, w którym mam przyjemność zaczynać przygotowania do sezonu – opisuje Justyna Kowalczyk na swoim blogu. - Imponujący obiekt! Mekka wytrzymałościowców, zwłaszcza pływaków i kolarzy. Jestem tu już po raz enty, co wcale nie zmienia faktu, że każde wyjście z łóżka oznacza bolesną masakrę. No bo jeśli nie dopołudniowe okołoprogowe (bardziej po ludzku – zasuwane co sił w nogach, rękach i płucach) zderzenie z asfaltową górą, to popołudniowe treningi siłowe, po których zostaje milion zakwasów i odcisków na dłoniach. Albo przedśniadaniowy rozruch. A i samo przebywanie w łóżku przyjemnością też średnią jest, bo ciało się trzęsie, zasnąć bardzo ciężko, itd...

- Treningi są treściwe, acz stosunkowo krótkie. Maciek jest już na tyle dobry, że bieganie z nim maksymalnych wysiłków graniczy z cudem. Więc dłubie sobie w większości przypadków sama, podziwiając oddalającą się sylwetkę. A podziwiam tylko wtedy, gdy mam siłę podnieść głowę…

- A na koniec wspomnieniowa anegdotka, o tym jak można się tu w Sierra „dojechać”. Zawsze bardzo lubiłam słuchać najróżniejszych opowieści. Trener Wierietielny zaś w odpowiednim nastroju gaworzy przednio. W średniowieczu byłby trubadurem, pewna jestem. Znam wiele treningowych wspomnień. Jedno z nich opowiada o pracy z grupą polskich biathlonistów. Pierwsza robota w Polsce. Chłopaki byli zaangażowani ponad siły. Pewnego dnia po imitacji skakanej jeden z zawodników – Krzysztof Sosna na obiedzie stwierdził: „K..., Trenerze, zupy nie pogryzę”. Dziś to zdanie nabrało nowego znaczenia. Może bym i pogryzła, bo ząbki mam słuszne, ale łyżki udźwignąć nie potrafiłam...

Blog Justyny Kowalczyk: http://justyna-kowalczyk.pl/k...-zupy-nie-pogryze/

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"„Wyjście z łóżka oznacza bolesną masakrę”"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]