cheffos
Komentarze do artykułów: 583
Rzeczywiście, u nas na rynku wylądowało ufo. Na całym świecie spierają się o przybyszów z kosmosu, czy istnieją, czy nie, a u nas mieliście ich pod nosem i nawet nie sprawdziliście dokładniej! Ach, co za ignorancja. Z kolei określenie parku 'ładnym' oraz cmentarza na Jabłońcu 'zadbanym', daje do myślenia... :)
Przejść obok dorodnych borówek, poziomek i nie zjeść od razu - nie da rady ;)
stokrotka: oczywiście nie pomijam problemu alergii, bo ja po prostu nie mam alergii. A przecież piszę tylko o swoich odczuciach. No i oczywiście zgadzam się, że to miejsce powinno wyglądać w taki sposób, żeby zadowolić jak najwięcej osób, a nie mnie (chociaż ja będę zadowolony i z małej i z dużej trawy).
TOP: oj tam, nie ma za co;) Po prostu nie wszyscy mają na ten temat takie samo zdanie. Ja, gdy ostatnio spacerowałem po bulwarach, pomyślałem sobie, że te trawy fajnie wyglądają. Zrobiło się tam całkiem przytulnie, swojsko i naturalnie... Kiedy indziej szedłem z kolegą i sam od siebie stwierdził, że 'tu' jest ładnie. Może rzeczywiście w mieście w takim miejscu spacerowym trawa powinna być skoszona (rozumiem po części obawy innych), ale ja mówię tylko o estetyce i o przyjemności spacerowania, która jak dla mnie nie jest wcale mniejsza niż była kiedyś. A boisko, owszem, powinno być skoszone bezwzględnie. stokrotka: na czym opiera się elementarna estetyka? Jeśli mnie się podobają wysokie trawy bardziej niż niskie, to mam spaczony gust? Poza tym ja nie mówię, że te trawy mają zostać. Ja tylko mówię, jako użytkownik tego terenu, że jest mi tam całkiem przyjemnie mimo wszystko. Ot co. I nie krytykuję samej interwencji, bo jak się ludziom coś nie podoba, to mają prawo mówić... Byle nie za wszystkich.
Proszę nie mówić za wszystkich, bo mnie i nie tylko mnie wysoka trawa zupełnie nie przeszkadza. Może są tego jakieś minusy, ale pisanie: 'Do przyjemnych spacer tam teraz nie należy' to jakieś głupie uogólnienie, jakby ktoś chciał myśleć za mnie. A wieczorami ludzi całkiem sporo. Ale przynajmniej znany nam wszystkim osobnik może sobie znowu ponarzekać.
Raczej bym nie mieszał Gaudiego do tego projektu w Słopnicach. Po pierwsze zupełnie inna liga (Gaudi był mistrzem) i to że jak krzywe linie, to nie znaczy, że Gaudi; po drugie inne czasy; po trzecie inna kultura i w ogóle długo by mówić. Co do samych Słopnic, to widzę, że można pisać sto razy, a i tak przyjdzie ktoś i będzie lepiej wiedział, co robić z cudzymi pieniędzmi. Chcą ludzie budować, dają na to pieniądze, to niech budują i wuj komu do tego (że się tak wyrażę, jak wyrażać się nie zwykłem). Z tym, że pewnie i tak na daremno moje słowa. Co do projektu... myślę, że w rzeczywistości będzie wyglądał lepiej niż na wizualizacji (dość kiepsko zrobiona). Ale i tak mam mieszane uczucia... Wiadomo, że to nie jest projekt na nasze czasy, ale z drugiej strony ma jakiś charakter w miarę spójny. Nie wiem, nie chcę na razie wyrokować.
meserschmit88, Ty lepiej nie pisz nic, bo internet kosztuje i prąd kosztuje... Pomyśl jak mógłbyś wspomóc bezdomnych za te pieniądze (a widzę, że nie jest Ci obojętny ich los). Ale nie... Tobie lepiej jest zarządzać cudzymi pieniędzmi.
arhama, z tym że Gaudi żył 100 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. To tak przy okazji. zdzisek, pewnie że nie szata zdobi człowieka; można nawet przyjść na własne wesele w piżamie i tak mówić, ale zrobiłbyś tak zdzisku? Jeśli jest taka wola i chęć, by budować kościoły chociażby ze szczerego złota, to czemu nie. Nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś chce ładnie wyglądać, ładnie mieszkać, byleby ta chęć nie przysłaniała innych ważniejszych spraw. A czy w przypadku proboszcza ze Słopnic Dolnych tak jest? Czy przysłania? Raczej nie. Z tego co słyszałem, dobrze tam ludziom z nim.
westerly, pokaż projekt spoza regionu, który wg Ciebie nie jest tandetny i nie jest bezguściem. (Z ciekawości.)
westerly, kościół w Starej Wsi to z nowszych kościołów najlepszy projekt w okolicy, po którym reszta jest daleko w tyle. I z tego co widzę, sytuacja szybko się nie zmieni.
Sporo jest szlaków, które na pewnych odcinkach się pokrywają, więc to niekoniecznie bez sensu. Ten nowy ma prowadzić tam, gdzie żaden inny nie prowadził, chociażby obok jaskini. Czy to dobrze? Ciężko powiedzieć. No bo co, udostępniać takie miejsca, czy nie? W gruncie rzeczy po to one są, żeby cieszyły. Z drugiej strony przez parę osób może przestać cieszyć. Sam nie wiem.
Laki1121, a cóż to za argumenty z 50,60? Widziałeś żebym tak jechał, czy co? Co to ma do rzeczy w ogóle? Jeździć na motorze po lesie nie powinieneś z jednego najważniejszego powodu: hałas. I to hałas okrutny w miejscu, gdzie każdy powinien móc słyszeć tylko ciszę. Po prostu powinniśmy się wzajemnie szanować. Mam nadzieję, że to zrozumiesz i kiedyś przestaniesz jeździć... chociaż Ty... bo to i tak dużo, gdy hałas jednej maszyny roznosi się kilometrami i często jedna osoba wystarczy, by popsuć fajną wycieczkę.
Laki1121, cóż terorist ma rację, bo po górach nie wolno jeździć crossami czy innymi srosami. Niestety nie masz nic na swoją obronę, co zresztą widać po odpowiedziach.
Pasy w samochodzie mnie nie martwią, bo mam taki nawyk, że choćbym 10m jechał, to je zapinam od razu. Nie wpływa to znacząco na komfort jazdy, więc co mi szkodzi. Wracając do kasków, to owszem, służą bezpieczeństwu i wcale nie twierdzę, żeby ich nie zakładać. Ale niech to będzie indywidualna decyzja każdego, kto jeździ na rowerze, bo może za parę lat przeczytamy o wypadku rowerowym 'niestety poszkodowany nie przywdział stalowej zbroi' (oczywiście mocno przejaskrawiam). Ja osobiście jeżdżąc rekreacyjnie, czasem coś więcej jak rekreacyjnie, nie chciałbym mieć na głowie hełmu, bo... po prostu czułbym się... nierekreacyjnie, że tak powiem. A jak byłem dzieckiem, to rower brało się, zostawiało po chwili, gdzieś się szło, znowu jechało, wszystko było tak spontaniczne, że nie wyobrażam sobie, żebym ciągle zakładał i ściągał kask, ani tym bardziej żebym w tym kasku ciągle łaził.
Jaki dowód, ania31? To był nieszczęśliwy wypadek, a nieszczęśliwe wypadki mają to do siebie, że się zdarzają (jak nie takie to inne) i nie przewidzisz ich. Kask na pewno zwiększa bezpieczeństwo na tyle by się go opłacało mieć na głowie, ale z drugiej strony nie można popadać w paranoje. Ja np jeżdżę bez kasku i chyba tak pozostanie (może to głupie, ale na szczęście mam do tego prawo).
Wysłać tego pana do przedszkola i niech od nowa zaczyna edukację.
SignumLupus, najprościej jak się da: jeśli masz ileś tam różnych religii, to znaczy, że maksymalnie jedna może być prawdziwa. Przyjęcie religii to kwestia zrozumienia ale i kwestia uwierzenia (wiary). Powiedzmy, że ktoś przyjmuje tę prawdziwą, więc jaki kłopot ma ten ktoś, gdy wierzy w Prawdę? W jaki sposób Prawda może ograniczać duchowość? Ano nie może.
Wydaje mi się, że u Ciebie wszystko jest zamazane, a Ty w tym wszystkim poruszasz się jak we mgle (z tym że robisz to całkiem świadomie). Wszystko może być niczym, a nic wszystkim w zależności od potrzeb dyskusji. Wygodnie w sumie, z każdych słów można się wycofać. Pewne rzeczy trudno wyjaśnić, zgoda, ale z drugiej strony, jak widać, nie trudno stawiać diagnozy w stylu, że ktoś ma jakiś kłopot. Więc i ja się właśnie pobawiłem, a co.
SignumLupus, chciałem tylko zrozumieć, o co Ci chodzi z tym 'kłopotem', jak się ma ta cała duchowość do wiary. Dlatego o nią zapytałem, czym ona dla Ciebie jest. W każdym razie pierwsza część mojego poprzedniego komentarza chyba ucina 'kłopot'.
SignumLupus, w porządku, wychodzisz z założenia, że wiara i duchowość mają niewiele ze sobą wspólnego. Skoro tak, to znaczy, że przyjęta wiara nie może ograniczać duchowości, ani jej przesłaniać. Zresztą, co rozumiesz pod pojęciem duchowość? Ciąg reakcji chemicznych oraz impulsów elektrycznych w mózgu sprawiający, że coś tam niby odczuwamy na wyższy sposób?