znany
Komentarze do artykułów: 2601
Złośliwcze, jak każdy człek na tym padole, miałem i ja wybór, albo iść z panującym nurtem, albo wyrażać swoje opinie i zrezygnować z profitów jakie niesie za sobą bierne przytakiwanie. Wybrałem to drugie razem jeszcze z jedną czy dwoma osobami, bo uznałem, że coś już tam w życiu osiągnąłem, a Limanowej należy się chociaż odrobina porządnej władzy. Muszę obiektywnie stwierdzić, że jednak robi to nieraz spore wrażenie i mimo wszystko nie byłem tak całkiem 'olewany'. Jednak na osiedlu, które mogli na złość zupełnie zignorować, tym bardziej, że i Jarek poszedł w dużej mierze za mną, zaplanowano i przeznaczono spore środki finansowe. Jeżeli zaś chodzi o drogi, jest to poważny błąd obydwu tych kadencji, a dotyczy całego Miasta, bez wyjątku. Nie potrafiłem, przyznaję! przekonać, że warto zrobić mniej a bardziej solidnie. Cały problem zasadza się na tym, że przyjęto nośność dróg osiedlowych na bodajże na 3 tony /na oś/ i każdy cięższy pojazd, każda gruszka z betonem skutecznie drogę niszczy. Wiadomo, że zwiększenie nośności podraża inwestycję i za te same pieniądze robi się mniej m2, a tu chodziło, by pochwalić się ilością. Druga kwestia, to jakość. Nie jestem drogowcem, ale dużo nauczyłem się jak remontowali ul. Kościuszki, bo rzeczywiście robili to bardzo solidnie i fachowo, a spędziłem tam wiele, wiele gadzin na rozmowach z fachowcami. Taki inspektor nadzoru winien mieć możliwość na bieżąco kontroli nośności podbudowy, jakości masy bitumicznej, sprawdzać grubość kładzionej warstwy. Sprawdzać niwelację poziomą, a szczególnie przy studzienkach i solidność ich posadowienia itd, itp. Tego wszystkiego w Mieście brakowało i z tego powodu, a być może i innych, nie wyegzekwowano, z tego co ja wiem, żadnej reklamacji, co do trwałości i jakości robót.
No i popatrz, dywanik wykonany z destruktu przez MZGKiM na Kochanowskiego, znacznie wcześniej niż nawierzchnia na Walecznych, ma się znacznie lepiej niż to co tutaj widzimy. Coś Ci się pomyliło, ja nie jestem właścicielem, ani pracownikiem Limdrogu, który remontował ul. Walecznych i zresztą większość limanowskich dróg komunalnych. Nie byłem i nie jestem pracownikiem Urzędu - czyli inwestora. Natomiast jako radny zadbałem, by na te wszystkie inwestycje były zapewnione środki finansowe w budżecie Miasta, a wcześniej, by wstawiono te tematy do planu i przygotowano inwestycje. Radni nie organizują przetargów, nie piszą zleceń i nie dokonują odbioru inwestycji, bo nie maja takich prerogatyw. Natomiast gdybyś łaskawie poczytał stenogramy z sesji i komisji Rady Miasta, to byś zauważył, że jako jeden z niewielu domagałem się znaczącej poprawy jakości robót, a przede wszystkim egzekwowania warunków gwarancji.
Jakbym śmiał:-) No ale takie mniemanie o sobie?, żeby zaraz wszyscy pod jeden adres? Gdzie tam odnalazłeś swoją mość, to doprawdy nie wiem. O mnie się nie martw, a jak tak pragniesz wiedzieć, to w ostatnich 4 latach wybudowano basen, 11 km rurociągu wody i kanalizacji na Jabłońcu, położono nawierzchnie bitumiczne na wielu osiedlowych drogach, które do tej pory były drogami gruntowymi, chodniki, oświetlenie dróg. Życzę, by w tej kadencji zrobiono tyle, a będzie naprawdę piękne Miasto i Osiedle. A w/g tego co obecny Burmistrz naobiecywał powinno być jak w bajce, z niecierpliwością czekam na pierwsze duże inwestycje, inwestycje obiecane, że na pewno powstaną!!!
Jak się kończą najczęściej takie jednoosobowe absolutne i autorytarne władztwa, to już wielu na tym padole zdążyło się przekonać. Limanowa ma dosyć różnorakich klanów, układów i układzików!!! A do czego to prowadzi, to widać i czuć!!! Wolałbym, bym mógł wreszcie tutaj przeczytać ile wniosków i jakie złożono o środki zewnętrzne? Co z tego ma szanse na pozytywne załatwienie? A póki co to słychać lament niemocy i marazmu, obleczony nawet dość dobrym wydaniem gawędziarstwa i bajania. Ja natomiast, miast tego marzę wreszcie o konkretach, tak punkt, po punkcie, bo od bajania niczego nie przybędzie, a miało być tak pięknie, a jak na razie jest jak zwykle. Tematy zastępcze można znaleźć zawsze i próbować na tym przejechać całą kadencję, ale mam nadzieję, że już co niektórzy, odrobinę mniej zainteresowani synekurami w Urzędzie, zaczynają zmieniać zdanie, pozostaje Was coraz mniej i dobrze, bo od kadzenia może jedynie zaboleć głowa, zobaczycie!
Warto jednak przeczytać cały ten artykuł. Autor udowadnia, że jest to knot ustawodawczy, ponieważ w ten sposób nie powstanie profesjonalna służba cywilna. Praktycznie dwaj najważniejsi urzędnicy jakimi są skarbnik i sekretarz będą przychodzić i odchodzić razem z głównym włodarzem i daje przykłady co może samorządom grozić. Nie zawsze wybrany wójt, czy burmistrz, to ludzie najwyższych lotów i pozostawienie całej władzy w jednych rękach może mieć fatalne skutki, bowiem wyborcy nie zawsze kierują się przesłankami racjonalnymi, frekwencja jest stosunkowo bardzo niska i w ogóle cierpi na tym demokracja, a radę sprowadzi się do fasady niemocy i bezsilności wobec pełnej, niezagrożonej władzy burmistrza. No ale lobby wójtów, burmistrzów i prezydentów jest na tyle silne, a władza centralna na tyle słaba i byle jaka, że być może ten knot ma szansę powodzenia, chociaż od pewnych uzgodnień, do zmiany ustawy dość daleko, a koniec kadencji już coraz to bliższy, to tyle co się tyczy całego artykułu, z którym trudno się nie zgodzić patrząc na limanowskie realia.
Opanowanie problematyki finansów jednostek samorządu terytorialnego, to nie tylko znajomość konkretnych paragrafów stosownych ustaw, ale również szczegółowych rozstrzygnięć różnorakich sądów, Najwyższego, Administracyjnego, różnych interpretacji RIO, Wydziału Prawnego Wojewody, Urzędów Skarbowych itp. Każdy rozumny włodarz miasta, czy gminy stara się jednak zgłaszać radzie kandydata, który ma stosowne doświadczenie w tej konkretnej dziedzinie, księgowości i finansów. Niezależnie od tego Burmistrz musi podać konkretne merytoryczne powody, a nie wiem czy Pan Bieda zna na tyle te dziedzinę , by mógł rzetelnie oceniać umiejętności, czy kompetencje. Brak zaufania, czy lojalności, to w tym przypadku nie są żadnym argumentem, wręcz przeciwnie, są właśnie argumentem przeciwko zwolnieniu. Skarbnik nie może bezkrytycznie słuchać poleceń burmistrza, musi w pierwszej kolejności ściśle przestrzegać wszelkich procedur i przepisów i działać wyłącznie w/g prawa.
To nie jest tak, że skarbnik ma być zaufanym współpracownikiem burmistrza, wójta, czy prezydenta. To jest jedno z bardzo nielicznych stanowisk, a na pewno, w hierarchii najważniejsze, pozostawione do decyzji radnych!!! Skarbnik jest strażnikiem budżetu, czyli naszych pieniędzy i z natury nie może być uległy burmistrzowi. Burmistrz nie może wydać ani złotówki bez kontrasygnaty właśnie skarbnika. Dlatego też burmistrz nie może zwolnić skarbnika, który nie może być mu w żadnym względzie uległy. Gdyby tak było jak niektórzy piszą, to łatwo mogły by się tworzyć układy mafijne. Jeżeli zaś chodzi o kompetencje pracowników, to również wiek, czy doświadczenie, nie stanowi o ich wartości. Obecnie często się zdarza, że taki stary 'doświadczony' nie zna podstawowych funkcji komputera, nie potrafi obsługiwać niezbędnych w pracy programów. Nie zna prawa administracyjnego, a jedynie bazuje na rutynie i umiejętności nie podejmowania żadnych decyzji i zwodzenia petentów. Wyżej już padło jedno nazwisko, które jest wzorcem właśnie takiego biurokraty. Oczywiście nie wspomnę tutaj o znajomości języków itp umiejętnościach. Zobaczymy jaka będzie polityka kadrowa, teraz, pamiętam, że za czasów starostowania była bardzo kiepska.
Złośliwcze, myślałem, że jesteś choć odrobinkę obeznany z techniką. To co wypisujesz jest żenujące i kompromitujące! Spróbuj rozsypać skruszony asfaltobeton i poprzez walcowanie zrób z niego jednolitą i zespoloną masę. Oczywiście, ale o tym już wcześniej napisałem, nie jest to taka sama wytrzymałość jak nowej masy, ale wielokrotnie tańsza, a patrząc ile wytrzymują nawierzchnie robione z nowej masy, to zastanawiałbym się co jest lepsze. Vide ul. Biedronia, Owocowa i zrobiona w zeszłym roku w jesieni Walecznych. Nie bronię destruktu jako takiego, ale zamiast wysypywać na gruzowiska, nielegalnie, to lepiej wykorzystać ponownie do budowy dróg. Nie znam bowiem sposobu utylizacji tego typu materiałów.
Abhachi, nie rób przecież na siłę z siebie idioty, zakładasz, że tamta droga ma być taka szeroka. Z jakiego to niby powodu, a może jeszcze napisz że akurat tam Miastu jest potrzebny parking, bo auta stawiają byle gdzie i na chodnikach i zakazach, a może tam dla 6 domów potrzebny jest chodnik. Klawiatura wszystko przyjmie, ale głupota też powinna mieć swoje granice. Kilka lat temu ci ludzie nie mieli nic, nie mieli wodociągu, kanalizacji, drogi i oświetlenia. Mieli tylko służebność przejazdu drogą polną od strony bazy PKS. Ale ze wszystkim były piramidalne kłopoty, z wykupem działek pod tą nieszczęsną drogę, z przeprowadzeniem kanalizacji W efekcie jest w drodze, bo nikt się nie zgodził puścić rur po własnym polu i tak samo z wodociągiem. wobec tego wszystkiego ten słup, to jest mały pikuś. Gdyby w całym Mieście tak przebiegały inwestycje, to mielibyśmy tutaj same zawały i pogrzeby.
Widzisz, aferę rozpętali sami mieszkańcy, najpierw nieustannym nękaniem wymusili poszerzenie drogi, potem nie zgodzili się na zmianę przebiegu tej linii, a w konsekwencji na przestawienie słupa, a teraz polecieli do mediów na skargę. Pamiętaj, że to nie pierwsza taka zagrywka, tam tak było przy każdej sprawie, tylko wtedy nie było tak rozwiniętych i dostępnych mediów, jak teraz.
Historia dokładnie taka, jak drzewiej opisałem. Pan Zoń jest optymistą, oby się powiodło! Ale musi wiedzieć, że wielu było już twardzieli, a siwych włosów każdemu, tam właśnie, sporo przybyło.
Złośliwcze, przecież destrukt nie jest, lub nie musi być odpadem, tylko produktem ubocznym w procesie budowy, lub remontu dróg. Podobnie nie jest odpadem żużel wielkopiecowy powstający w procesie wytopu rudy, lub aglomeratu przy produkcji surówki. Pomyliłeś pojęcia odpadu i np. surowca wtórnego. Minister Środowiska miał na myśli składowiska odpadów i co tam wolno, a czego nie wolno składować. Dywanika na drodze nikt nie buduje poprzez wysypywanie zimnego destruktu na drogę, ale najpierw przetwarza, a potem dopiero układa na gorąco.
A powracając do tego nieszczęsnego słupa, to prawdopodobnie, chyba że się tamtejsi mieszkańcy dogadają, w co śmiem wątpić, pozostanie tam dalej jak stał sobie przez wiele poprzednich lat. Nikt nikogo nie zmusi by się zgodził na postawienie,lub przestawienie słupa na swojej posesji. To nie jest kwestia przesunięcia tego jednego słupa o te 2-3 metry, to jest, zgodnie z wydanymi warunkami przebudowa linii na odcinku przynajmniej 3 słupów. Może ktoś nie zdaje sobie sprawy, ale na tych słupach wisi linia energetyczna - przewody elektryczne i przesunięcie jednego słupa pociąga za sobą konieczność przestawienia, przynajmniej sąsiednich. To ma być linia, a zygzak. W takiej sytuacji pozostanie korekta przebiegu tej drogi, tzn w praktyce zwężenie do przepisanej szerokości. Zobaczymy jak będzie.
Podaję jeszcze raz link do tego artykułu. http://edroga.pl/ochrona-srodowiska/wykonawstwo/3081-drogi-z-destruktu
Złośliwiec, opacznie zrozumiałeś ten przepis, a autor tego artykułu nie rozumie zagadnienia. Destruktu i zerwanego w każdy inny sposób asfaltu nie wolno traktować jako np. odpad komunalny, tylko jako niebezpieczny i przed wywozem na wysypisko utylizować. To przecież nie znaczy, że nie wolno użyć go do powtórnego ułożenia którejś z warstw nowego dywanika. Powiedz jaki byłby powód takiego zakazu, przecież on leżał na drodze legalnie. Co innego odpad, a co innego surowiec. Baterii nie wolno wyrzucać do śmieci, ale przecież wolno używać w różnych urządzeniach, prawda?! Proszę poczytać, a przekonasz się, że wykorzystywanie destruktu jako surowca wtórnego ma olbrzymie zalety dla ochrony środowiska i zmniejszenia emisji CO2. Dla przykładu: http://edroga.pl/ochrona-srodowiska/wykonawstwo/3081-drogi-z-destruktu a takich opracowań jest cała moc, np. badania firmy szwajcarskiej AMMAN. Więcej, UE przymierza się do wprowadzenia normy produkcji nowego asfaltu z obowiązkowym wykorzystaniem destruktu.
Ul. Kościuszki - droga krajowa nr 28 - w czasie ostatniego remontu zwężali do przepisowych 7 m, miejscami nawet więcej niż 1 m, bo szersza nic nie daje i nie zwiększa bezpieczeństwa, a wzrastają koszty utrzymania, bieżącego - zamiatanie, mycie, odśnieżanie i okresowego jakim jest remont nawierzchni. Droga komunalna, osiedlowa z tych samych powodów nie może być dowolnie szeroka, bo każda złotówka na utrzymanie, to nie prywatne pieniądze tam mieszkających, którzy tak zaciekle walczą o ten plac przed własnymi posesjami, ani tych którzy taką decyzje podjęli. Brak staranności i gospodarności mieniem komunalnym, też ma swoje paragrafy.
Przeczytaj łaskawie mój wpis nr 59. Ten słup tam stoi zapewne od kilkudziesięciu lat i nikomu nie przeszkadzał, wystarczyło wybudować drogę o przepisanej 5 metrowej szerokości i dalej nikomu by nie wadził. A cała reszta to fragment kulisów tej i pozostałych tam inwestycji. Właśnie cały problem w tym kto i dlaczego zdecydował by tam właśnie droga była tak szeroka?
Tylko z pozoru wydaje się, że każdy jest tutaj anonimowy. Można się bardzo pomylić. Cierpliwość ma swoje granice, a obrażanie na pewno nie popłaca, jeżeli ktoś bardzo pragnie to sprawdzić, to mogę służyć taką pomocą, czemu nie? Andy spróbujemy?
Terorysto, ale tak z sympatii tej jeszcze z forum, bo w innym przypadku na zaczepki najczęściej jestem głuchy. Ogólnie rzecz biorąc czuję się bardzo spełniony, a co się tyczy ostatnich 4 lat, to właśnie wtedy opracowany został projekt i wybudowany basen, osiedle na którym mieszkam otrzymało 11 km sieci wod.-kan. i w 100% możliwość korzystania z wodociągu i za wyjątkiem, ok 30 domostw z kanalizacji. Funkcja jaką pełniłem, to nie etat, żyłem całkiem nieźle przed i jeszcze lepiej i spokojniej teraz. Następcy przecież muszą też mieć jakieś zajęcie, a skoro nie muszą realizować tak drogich inwestycji jak wspomniany basen, powinni wybudować potrzebne kładki i poprawić stan nawierzchni dróg. Myślę, mam nadzieję, że za 4 lata będziemy mogli oglądać efekty ich pracy w nie mniejszym wymiarze niż te, które pozostają już na trwale w pejzażu naszej pięknej Limanowej. Mam nadzieję, że ze słupem też sobie poradzą. Tak na marginesie, drogi krajowe to 7 m szerokości, a komunalne osiedlowe to 5 m razem z odwodnieniem, a reszta to niepotrzebna fanaberia i wyrzucanie pieniędzy, których nie ma.
O kształcie i zakresie inwestycji, w tym i projekcie, decydują ludzie i posiadany zasób gotówki, a nie jakiś nieznany 3 wymiar. Korekta projektu i ew. aktualizacja pozwolenia na budowę to jest działanie czysto biurokratyczne, natomiast poszerzenie zakresu inwestycji, to żywa gotówka z budżetu Miasta. Idiotyzmem i głupotą jest zakładanie, że ktoś pełni jakieś funkcje i pod tą tezę obrażanie. Nikt mnie nie będzie weryfikował ani rozliczał. No ale by to wiedzieć, wystarczyło przeczytać uważnie wszystkie moje posty, a nie nastawiać się na obrażanie. Nie trzeba być pracownikiem UM, by znać szczegóły wielu spraw, wystarczy się interesować i nie słuchać głupot.