Problemy kadrowe limanowskiego SOR'u

Limanowa. Zewnętrzna firma z Krakowa „wysyła” swoich lekarzy do pracy na limanowskim SORze - to jeden ze sposobów rozwiązania problemów kadrowych. Szpital cały czas szuka internistów, jak jednak twierdzi starosta Jan Puchała, ci nie chcą pracować w Limanowej, bo w Nowym Sączu zarabiają znacznie więcej.

Szpital Powiatowy w Limanowej boryka się z problemami kadrowymi w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym - brakuje lekarzy chętnych do pracy. Temat poruszony został podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Limanowskiego.

- Dyrektor miał taki okres, że przyszedł do Zarządu i pytał, co ma zrobić. Nie ma chętnych do dyżurowania. Jak ma funkcjonować SOR, jak mamy mieć lekarzy? Jeżeli szpital w Nowym Sączu płaci lekarzom po 200 czy 250 złotych, to nikt nie przyjdzie do Limanowej, do Gorlic, do Krynicy, dyżurować za 50 - 70 złotych. Szpital sądecki jest bankrutem i stać go na takie stawki? - nie dowierzał starosta. - Choćby nie wiem co dyrektor Radzięta zrobił, nie jest w stanie zapewnić opieki całodobowej. Mamy w tej chwili lekarzy z Krakowa, mamy firmę która wykonuje nam usługi, bo nie znaleźliśmy chętnych za te pieniądze - tłumaczy Jan Puchała.

Częściowym rozwiązaniem problemu ma być właśnie kontrakt z zewnętrznym podmiotem z Krakowa, który kieruje do pracy na limanowskim SOR swoich specjalistów. Mimo to, Szpital Powiatowy nie przestaje zabiegać o wykwalifikowanych lekarzy. Jak mówi dyrektor szpitala, potrzebni są zwłaszcza interniści.

- Rzeczywiście, cały czas staramy się o lekarzy do pracy na SOR mimo że, mam nadzieję, najtrudniejsze chwile za nami. Szczególnie brakuje internistów. W ostatnim czasie udało nam się znaleźć kilku specjalistów spoza powiatu limanowskiego - mówi Marcin Radzięta, dyrektor Szpitala Powiatowego w Limanowej. - Ponadto, zawarłem umowę z podmiotem zewnętrznym z Krakowa, który w ramach tej umowy wspiera nas, wysyłając swoich lekarzy do świadczenia usług medycznych, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Oprócz tego od miesiąca listopada 2013 roku udało się uregulować palący od dawna problem dostępu do niezbędnych badań radiologicznych na SOR poprzez wydłużenie pracy lekarza radiologa do godziny 19:00 w ramach nowej organizacji Zespołu Pracowni Techniki Obrazowej - dodaje.

- Na pewno nie jest idealnie - mówił starosta o funkcjonowaniu SOR, zwracając się do radnych. - Ale nie raz przyglądałem się temu problemowi, dyrektor cały czas ma pewne pomysły. Faktem jest, że potrzeba wdrażania dodatkowych zmian. Ale to nie sytuacja w szpitalu jest zła, to chory jest system. Dopóki nie będzie zmiany ustawodawstwa o lecznictwie zbiorowym, o ratownictwie medycznym i w ogóle o służbie zdrowia, nie zrobimy nic - twierdzi Jan Puchała. - Nie zrobimy nic, są tak chore procedury - dodaje.

- Problemy kadrowe w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym wynikają przede wszystkim z tego, że jest to bardzo ciężka i stresująca praca - zaznacza Marcin Radzięta. - Nie znam szpitala w Polsce, który przy takim finansowaniu i przy takiej ilości lekarzy funkcjonuje bez problemów. Ciężko jest o chętnych lekarzy do pracy na SOR, nawet za bardzo dobre pieniądze i wydaje się, że to nie jest problem finansów, tylko tego, że praca jest bardzo trudna, stresująca i niewdzięczna - twierdzi dyrektor limanowskiego szpitala. - Także pozostały personel pracujący na SOR ma bardzo trudno - przypomina.

Jak przypomina Marcin Radzięta, ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli wykazał, że 80 proc. osób, które trafiają na SOR, w ogóle nie powinny się tam znaleźć.

Do sprawy powrócimy.

Dziś w Kościele obchodzona jest uroczystość Wszystkich Świętych Podpisano umowę na modernizację ul. Żwirki i Wigury