Starosta o szpitalu: 'Nie brakuje 'życzliwych', by nagłośnić każdą tragedię'

- Opinię niszczą pojedyncze przypadki, nagłaśniane przez media. Nie brakuje u nas 'życzliwych', którzy zadbają o to, by nagłośnić każdą tragedię - tak o kontrowersyjnych przypadkach z limanowskiego szpitala mówi w „Dzienniku Polskim” Jan Puchała. Starosta chwali zarządzanie placówką przez Marcina Radziętę, ale ma wątpliwości co do pracy jego zastępcy.

„Szpital zaczyna budzić grozę” - to zdanie pochodzi ze wstępu artykułu, który ukazał się na łamach „Dziennika Polskiego”. Gazeta przypomina kilka tragicznych przypadków, jakie miały miejsce w limanowskiej lecznicy, a których okoliczności i przyczyny wyjaśniają prokuratorzy z Limanowej, Nowego Sącza, Zakopanego i Nowego Targu.

Jako pierwsze przywołane zostały wydarzenia z 2012 roku – śmierć bliźniąt i wszczęte w tej sprawie śledztwo. Prokuratura postawiła już zarzuty medykom, którzy mieli dopuścić się błędów. Pomimo tego dwaj z nich - ordynator i jego zastępca, nadal pracują na w szpitalu. Jak przypomina „DP”, zamienili się tylko funkcjami.

Kolejne przypomniane zdarzenia to m.in. śmierć 23-latka, który po upadku z rusztowania trafił do szpitala, gdzie miesiąc leczono go na oddziale intensywnej terapii. Młody mężczyzna zmarł z powodu niedotlenienia mózgu, zaledwie kilka dni po przeniesieniu na inny oddział. Gazeta przypomina też sprawę 41-letniego pacjenta, który zmarł w ośrodku zdrowia w Laskowej po tym, jak dwukrotnie odsyłano go do domu z limanowskiego SOR.

„Dziennik Polski” wskazuje dalej, że to właśnie w Limanowej pracował lekarz z prawomocnym wyrokiem, zakazującym wykonywania zawodu. Wspomniany jest także ostatni kontrowersyjny przypadek, po którym o Szpitalu Powiatowym w Limanowej znów zrobiło się głośno w całym kraju – to śmierć 78-letniej kobiety i ucieczka dwóch medyków, podejrzewanych przez bliskich zmarłej o opiekę nad pacjentami pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.

Z opublikowanej pod artykułem rozmowy ze starostą Janem Puchałą wynika, że szpital działa prawidłowo i zatrudnia najlepszych specjalistów, a jego opinię niszczą „pojedyncze przypadki, nagłaśniane przez media”. Rozmówca starosty zauważa, że takiej kumulacji tragicznych wpadek, jak w Limanowej, nigdzie nie ma. - Sam się dziwię, skąd się to bierze. Widać nie brakuje u nas 'życzliwych', którzy zadbają o to, by nagłośnić każdą tragedię - odpowiada starosta.

Dziennikarz prowadzący wywiad docieka także, czy problemy placówki nie wynikają ze złego zarządzania. - Dyrektor Marcin Radzięta od początku swojej kadencji wprowadza zmiany w szpitalu. Mimo mizerii finansowej dokooptował dodatkowego lekarza do SOR-u, choć NFZ za to nie płaci. Wzmocnił pomoc w nagłych przypadkach, uruchamiając przyszpitalną przychodnię całodobową. Planuje reorganizację oddziału wewnętrznego - wylicza Jan Puchała.

Na koniec pada pytanie, czy starosta nie ma wątpliwości co do tego, że dyrektor szpitala sobie dobrze radzi. - Można się zastanawiać czy nasze oczekiwania spełnia dyrektor ds. medycznych Mariusz Bobula - przyznaje Jan Puchała.

(Na podstawie: 'DP')