"Z pewnością nie był to najprzyjemniejszy moment tej kadencji" - komentarze po odwołaniu przewodniczącej

W piątek Rada Powiatu Limanowskiego nieoczekiwanie dokonała odwołania Ewy Filipiak z funkcji przewodniczącej. Zarząd i radni przekonują, że powodem był styl prowadzenia obrad i komentarze, jakie pod adresem oponentów miała wypowiadać była już przewodnicząca; ona sama zaś twierdzi, że prawdziwą przyczyną są „trudne pytania” i krytyka władz za negocjacje i wynikającą z nich umowę na dzierżawę balneologii w Porębie Wielkiej. Zebraliśmy komentarze przedstawicieli zarządu i radnych w tej sprawie.

Sama radna oceniła, że wniosek o jej odwołanie to wynik krytycznych wypowiedzi pod adresem Zarządu Powiatu w kwestii dzierżawy budynku Centrum Rekreacji i Balneologii w Porębie Wielkiej. - Oceniam, że jest to wynikiem moich słów. Powiedziałam na spotkaniu dwa dni przed sesją, że wydzierżawienie Centrum Rekreacji i Balneologii w Porębie Wielkiej w tym momencie i przy takich stawkach, przy poniesieniu tak ogromnych kosztów, nie jest żadnym sukcesem i dziwię się, że obecny zarząd tak bardzo gorliwie przejął na swoje barki wcześniejsze decyzje. Rozumiem, że jest kontynuacja władzy, ale myślę, że nie można traktować tego jako sukces. To była wyłącznie kwestia zlikwidowania kosztów na utrzymanie tego obiektu. Nie byłoby tego problemu, gdyby nie tamten pomysł, gdyby nie wydanie ponad 13 mln zł w poprzedniej kadencji, nie musielibyśmy za niewielkie pieniądze wydzierżawiać tego centrum. Mam prawo do takich stwierdzeń – powiedziała odwołana przewodnicząca – mówiła na sesji Ewa Filipiak. 

Przypomnijmy, że Zarząd Powiatu Limanowskiego podpisał umowę na dzierżawę Centrum Rekreacji i Balneologii w Porębie Wielkiej. Podmiotem, który prowadził negocjacje z władzami powiatu, jest spółka Tatra Termal z siedzibą w Szaflarach. Tworzą ją wspólnicy, którzy prowadzą także kompleks basenów termalnych Gorący Potok w Szaflarach. Obiekt zbudowany za ponad 13,3 mln zł został wydzierżawiony: po 100 zł za pierwsze dwa miesiące, po 5,5 tys. zł przez trzy kolejne lata, a docelowo za kwotę 10,5 tys. zł miesięcznie. Dwa miesiące negocjacji podniosły więc czynsz o... 500 zł. Oznacza to, że w ciągu 29 lat, na jakie powiat wydzierżawił obiekt, samorząd odzyska 25% nakładów na inwestycję, która przez lata przedstawiana była przez włodarzy jako "kura znosząca złote jaja".

Z kolei przedstawiciele Zarządu Powiatu podkreślali, że powodem odwołania jest styl prowadzenia obrad i komentarze, jakie miała wypowiadać Ewa Filipiak w kierunku radnych. - Czarne chmury zbierały się nad panią od dłuższego czasu, kiedyś mówiłem, że już żaden z radnych nie chce pani pochwalić. Z kimkolwiek rozmawiałem, miał już dość. Niech pani przyjmie to z pokorą, my też postaramy się zachować odpowiedzialnie i zostawić dla siebie swoje bóle i żale – mówił w trakcie obrad Wojciech Włodarczyk.

​Zmarł Józef Macko – wieloletni kierownik Służby Rolnej Pismo radnego: "chaos i patologiczne zachowania" w ośrodku

Podczas sesji uzasadnienie do wniosku o odwołanie przedstawiła wicestarosta Agata Zięba. - W ocenie wnioskodawców styl pełnienia tej funkcji nie jest właściwy i nie buduje w opinii publicznej właściwego obrazu oraz autorytetu Rady Powiatu Limanowskiego. Rada powinna być forum wymiany poglądów celem wyboru najlepszych rozwiązań. Właściwe wykonywanie obowiązków przez radnych wymaga, aby przewodniczący zachował do nich szacunek i unikał autorytarnych osądów czy formułowania negatywnych komentarzy do wypowiedzi radnych. W naszej opinii radna Ewa Filipiak tych zasad nie stosowała. Przewodniczący ma być pierwszym spośród równych, a nie uzurpować sobie prawo publicznego recenzowania wypowiedzi czy wręcz osób radnych. Negatywnie należy też ocenić wielokrotne próby ingerowania pani przewodniczącej w prace komisji Rady i Zarządu Powiatu, co według wnioskodawców jest przekroczeniem kompetencji utrwalonych w statucie. Zachodzi konieczność zmiany sposoby kierowania Radą Powiatu, a celu tego nie da się tego osiągnąć bez odwołania Ewy Filipiak z dotychczasowej funkcji – tłumaczyła Agata Zięba. 

O odwołaniu dotychczasowej przewodniczącej po piątkowej sesji rozmawialiśmy ze starostą Mieczysławem Urygą. - Takie zmiany nie są komfortowe. Szanując podpisy 23 radnych na wniosku, który do mnie wpłynął, trudno mi było nie poddać go weryfikacji poprzez zgłoszenie zmian w porządku obrad – powiedział starosta. - Ta sytuacja różnie wybrzmiewała w kwestii współpracy z przewodniczącą. Aczkolwiek zawsze starałem się pracować z Radą Powiatu intensywnie, podnosząc standardy, z szacunkiem podchodząc do wysokich wymagań Ewy Filipiak jako przewodniczącej. Ale nie mogę też lekceważyć nadinterpretacji przepisów określających kompetencje, pewnego dualizmu w prowadzeniu pracy urzędu czy problemów w komunikacji. Atmosfera pracy w Radzie Powiatu też jest bardzo ważna. Niestety, dochodziło do nieporozumień między wieloma osobami. Nie chcę jednak dolewać oliwy do ognia, jako staroście zależy mi na skutecznej i dobrej współpracy – stwierdził w rozmowie z nami Mieczysław Uryga. 

O inicjatywie odwołania Ewy Filipiak, radny z listy Prawa i Sprawiedliwości Stefan Hutek dowiedział się tuż przed rozpoczęciem obrad. - Wniosek był dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo w żaden sposób nie było to wcześniej sygnalizowane. Pod wnioskiem podpisało się 23 radnych, a argumentem było to, że pani Ewa Filipiak, prowadząc sesje stosowała komentowanie wypowiedzi innych, niektórzy radni odbierali to jako formę nacisku, ten stres deprymował i zniechęcał do wypowiedzi. Myślę, że to był główny powód - przyznał radny Stefan Hutek. 

Osobą, która stosunkowo często krytykowała Ewę Filipiak był radny Artur Żaba z komitetu „Działajmy Wspólnie”. - Współpraca na poziomie Rady Powiatu pomiędzy mną a byłą już przewodniczącą nie wyglądała tak, jak powinna. Było wiele uszczypliwości z jej strony w moim kierunku. Myślę, że ta decyzja była pokłosiem właśnie takiego zachowania. Trudno więcej powiedzieć na ten temat. Niewątpliwie, Ewa Filipiak miała duże predyspozycje do bycia przewodnicząca, miała jak najbardziej wysokie kompetencje, ale jej styl i osobowość przeszkadzały w należytym wypełnianiu obowiązków. Taka funkcja wielki zaszczyt, ale i odpowiedzialność. Osoba na tym stanowisku powinna konsolidować Radę Powiatu i dążyć do kompromisu. Oczywiście, można mieć swoje zdanie, ale szacunek do radnych powinien być tutaj wartością nadrzędną - komentuje radny Artur Żaba. - Z pewnością nie był to najprzyjemniejszy moment tej kadencji, ale musimy iść dalej, ponieważ celem Rady Powiatu Limanowskiego jest pracować na rzecz jego mieszkańców. 

Zdziwienia przebiegiem obrad nie kryje Marian Wójtowicz. Radny zauważa, że już wcześniej zwracał uwagę na sposób prowadzenia debat podczas sesji. - Niejednokrotnie zwracałem na to uwagę, że Ewie Filipiak jako przewodniczącej zdarzało się przerywać bądź komentować wypowiedzi innych radnych. Sprawiało to wrażenie pewnej dominacji nad pozostałymi członkami Rady Powiatu, co wydawało się niestosowne. Przecież nie każdy wypowiada się tak swobodnie, nie rozumiem, po co to komentować, to nie jest rola przewodniczącego. Kiedyś już o tym mówiliśmy na sesji, ale niestety nic się nie zmieniło. Skoro taki wniosek pojawił się, to postanowiłem go zaakceptować – mówi nam radny Marian Wójtowicz. - Przebieg dzisiejszych obrad był dla mnie trochę niezrozumiały, bo skoro piastujemy te funkcje z powołania, to zawsze możemy je stracić. Nie podobało mi się to przewlekanie, granie na zwłokę, szukanie informacji od radców prawnych. Nikt nie jest na zawsze przypisany do funkcji, skoro rada powołała przewodniczącą, miała też prawo ją odwołać - dodaje. 

- Co tu komentować? Przykre to – mówi radny z Jodłownika, Stanisław Nieczarowski.