0°   dziś 4°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Wyjazd do Rosji nie wyszedł mu na dobre

Opublikowano 31.12.2015 10:52:09 Zaktualizowano 04.09.2018 14:05:42

Niedawno był jedną z największych piłkarskich nadziei na ziemi sądeckiej. Jego kariera rozwijała się dynamicznie.

Zyskał uznanie w ekstraklasie i podpisał zagraniczny kontrakt z klubem bogatej ligi rosyjskiej. Niestety zagraniczny wyjazd przyniósł rozczarowanie i wyhamowanie sportowego rozwoju. Damian Zbozień stara się odnaleźć dawną dyspozycję i marzy, aby po zakończeniu piłkarskiej kariery wrócić w rodzinne strony.

Świetne chwile w Sandecji

Gdy w 2007 roku 18-letni wówczas Damian Zbozień został piłkarzem Legi Warszawa, wróżono mu dużą piłkarską karierę. Pochodzi z Łącka i w tamtejszym Zyndramie rozpoczynał grę w piłkę nożną. Już w rozgrywkach młodzieżowych został bardzo szybko zauważony przez sztab szkoleniowy Sandecji Nowy Sącz. W drużynie juniorów tego klubu młody obrońca nie pograł zbyt długo, bowiem został ściągnięty przez klub ze stolicy. Był podstawowym zawodnikiem rezerw Legi w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Nie doczekał się na szansę gry w pierwszym zespole. Wiosną 2010 r. został wypożyczony do klubu ze swoich rodzinnych stron - Sandecji Nowy Sącz. Jego były klub przeżywał najlepsze chwile w swojej historii. Jako beniaminek był rewelacją I ligi z realnymi szansami na awans. Przegrał go dopiero w końcówce sezonu. Młody 21-letni obrońca wystąpił zaledwie w dwóch spotkaniach, w tym pamiętnym meczu na szczycie z Górnikiem Zabrze, który Sandecja wygrała 2-1. W kolejnym sezonie Zbozień był już podstawowym piłkarzem sądeckiej drużyny, która znów plasowała się w ścisłej czołówce rozgrywek. Wychowanek Zyndrama wymieniany był w gronie najlepszych obrońców I ligi, trafił także m.in. do reprezentacji Polski do lat 21.

- W Sandecji przeżyłem znakomite chwile – wspomina Damian Zbozień. - Do dzisiaj na bieżąco śledzę jej wyniki. W Sandecji ciągle grają zawodnicy, z którymi wówczas występowałem, na przykład Marek Kozioł, Arkadiusz Aleksander czy Sebastian Szczepański. To dobra postawa w sądeckim zespole otworzyła mi drogę do ekstraklasy.

Legia Warszawa z uwagą śledziła poczynania Zbozienia. Na kolejny sezon postanowiła wypożyczyć go do GKS Bełchatów. W pierwszym sezonie w ekstraklasie obrońca z Łącka rozegrał 14 spotkań i zdobył jednego gola. Kolejne dwa sezony spędził w Piaście Gliwice. Po roku wypożyczenia do tego klubu został wreszcie wykupiony z Legi Warszawa. Występy w Piaście Gliwice to najlepszy okres w piłkarskiej karierze Zbozienia, który wkrótce stał się wyróżniającym defensywnym piłkarzem ekstraklasy. Piast wywalczył m.in. historyczny awans do europejskich pucharów.

Liga rosyjska a polska – kolosalne różnice

Zbozień zapracował na kontrakt z Amkar Perm, w bogatej lidze rosyjskiej. Pobyt w mieście na pograniczu Europy i Azji nie był dla niego udany pod względem sportowym. Zagrał tylko w sześciu spotkaniach swojej nowej drużyny.

- Różnice miedzy ligą rosyjską a polską należałoby rozpatrywać w dwóch kategoriach – podkreśla Damian Zbozień. - Pod względem infrastruktury sportowej to nasz kraj ma przewagę, zwłaszcza patrząc na wygląd polskich stadionów. W Rosji w 2018 r. odbędą się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej i zapewne baza sportowa zostanie rozbudowana. Pod względem czysto sportowego poziomu to liga rosyjska ma znaczącą przewagę i można mówić o dzielącej nas przepaści. Tamtejsze kluby dysponują potężnymi budżetami, mogą ściągać zawodników z najlepszych europejskich lig. Konkurencja w walce o wyjściową jedenastkę jest bardzo duża. Nie grałem tak często jakbym chciał, dlatego postanowiłem wrócić do kraju.

W Amkar Perm spotkał się z dwoma byłymi piłkarzami Legi Warszawa: Jakubem Warzyniakiem (obecnie Lechia Gdańsk, reprezentant Polski) i Januszem Golem (do dzisiaj jest podstawowym zawodnikiem rosyjskiej drużyny). Pobyt w Rosji przypadł na czasy, gdy napięcie polityczne na linii Ukraina – Rosja było bardzo gorące. Polska opowiadała się mocno po stronie ukraińskiej, co mogło powodować niechęć Rosjan do Polaków.

- Kryzys na Ukrainie nie był w Rosji tak bardzo nagłośniony jak w Polsce czy Europie Zachodniej – mówi. - Nie było szumu medialnego, informacje przekazywano w bardzo lakoniczny sposób. W szatni często moi rosyjscy koledzy się podśmiechiwali, że jestem z kraju, który jest przeciwko ich ojczyźnie. Jednak podchodzono do tego na luzie, bez żadnych złośliwości, żartobliwie. Generalnie w takich prywatnych rozmowach ten temat pojawiał się raz na jakiś czas. Trochę się dziwiłem, bo wiedziałem, że cała Europa nieustannie o tym mówi. Rosjanie uważali, że dzieje się rzecz oczywista, że do ich ojczyzny wracają tereny, które im się należą.

Tutaj chciałby mieć dom

Niestety zagraniczny wyjazd to powolny regres formy i Zbozień szybko zaczął myśleć o powrocie do ojczyzny. Amkar wiosną tego roku wypożyczył go do GKS Bełchatów. Znalazł miejsce w podstawowym składzie, ale jego drużyna spadła z ekstraklasy. Zaprezentował się na tyle dobrze, że latem został wykupiony z rosyjskiego klubu przez beniaminka ekstraklasy, Zagłębie Lubin. Niestety w swoim aktualnym klubie jest tylko zawodnikiem rezerwowym. Czy wychowanek Zyndrama Łącko myśli o kolejnych przenosinach?

- Pojawiła się propozycja z innego ekstraklasowego klubu, którego nazwy nie mogę zdradzić – przyznaje Damian Zbozień. - Na razie nie jest to bowiem nic konkretnego. Przede wszystkim mam ciągle ważny kontrakt z Zagłębiem Lubin i bez zgody klubu nie mogę zmienić drużyny. Teraz czeka nas dłuższa przerwa w rozgrywkach i zamierzam porozmawiać z trenerem o mojej przyszłości z Zagłębiu. Jak każdy zawodnik chciałbym dużo grać, a w tym sezonie nie mogę być zadowolony z ilości minut spędzonych na boisku. Nie ukrywam, że nie chciałbym opuszczać Zagłębia Lubin, bo to jest topowa drużyna. Dysponuje znakomitym zapleczem sportowym, jest stabilnym klubem ze sporymi ambicjami na przyszłość. Dlatego jeśli trener da mi szansę powalczenia o wyjściową jedenastkę, to na pewno będę chciał ją wykorzystać. Poza tym jestem zawodnikiem, któremu częste przeprowadzki nie służą. Szukam stabilizacji, bo jak do tej pory tam gdzie grałem dłużej, osiągałem bardzo dobrą formę.

Damian Zbozień to ciągle młody (26 lat) perspektywiczny obrońca. Ma duży sentyment do regionu, z którego pochodzi. – Nie odcinam się od moich rodzinnych stron – podkreśla piłkarz Zagłębia Lubin. – Do Łącka jak zwykle wybieram się na święta Bożego Narodzenia. W każdej dłuższej przerwie od treningów tutaj przyjeżdżam, do swojej rodziny i znajomych. Spotykam się m.in. z zawodnikami, z którym kiedyś grałem w Zyndramie. Wiem, że nie wiedzie im się ostatnio najlepiej. Z tutejszym regionem wiążę swoją przyszłość, tutaj chciałbym mieć swój dom.

***

Damian Zbozień (ur. 25 kwiecień 1989 r.) - wychowanek Zyndrama Łącko, gdzie występował w drużynach młodzieżowych. Kolejne kluby w dotychczasowej karierze piłkarskiej: 2005/2006 do 2006/2007 – juniorzy Sandecji Nowy Sącz, 2007/2008 do 2009/2010 – Legia Warszawa (występy w Młodej Ekstraklasie), 2009/2010 (wiosna) do 2010/2011 – Sandecja Nowy Sącz (I liga), 2011/2012 – GKS Bełchatów, 2012/2013 do 2013/2014 – Piast Gliwice, 2013/2014 (wiosna) do 2014/2015 (jesień) – Amkar Perm (Rosja), 2014/2015 (wiosna) – GKS Bełchatów. Od sezonu 2015/2016 jest zawodnikiem Zagłębia Lubin. W ekstraklasie zagrał do tej pory w 78 spotkaniach i zdobył sześć goli.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wyjazd do Rosji nie wyszedł mu na dobre"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]