PasazerLinii7
Komentarze do artykułów: 726
Spodziewałem się innego zakończenia artykułu, np. takiego: 'Monitorujemy sytuację, ale ta ulica znajduje się w gestii powiatu - mówi zastępca burmistrza Wacław Zoń'.
@namoR: Polskie prawo pracy chyba nie jest twoją mocną stroną.
Co to za przyznanie się do winy, gdy oskarżony twierdzi, że nie pamięta okoliczności zdarzenia i że do 'sytuacji' doszło w wyniku 'niedopatrzenia bądź pośpiechu' - a czyn z art. 286 § 1 k.k. można przecież popełnić WYŁĄCZNIE z winy umyślnej. Sądowi i prokuratorowi gratuluję poziomu wiedzy i zaangażowania w pracę.
'Abyśmy w tym wszystkim nie zatracili najważniejszej rzeczy, jaką jest dziecko' - powiedział wicekurator. A zatem według wicekuratora, dziecko jest rzeczą. Zaczynam już rozumieć tę reformę...
@terorist: Zatrzymywanie się na dowolnie wybranych 'przystankach' wpływa negatywnie na płynność i bezpieczeństwo ruchu i dlatego jest i powinno być zabronione. Uchwała dotyczy natomiast czegoś zupełnie innego - swobody wyboru przystanku końcowego ('pętli'). Jeżeli przewoźnik zatrzymuje się na wynajętym do tego celu placu, poza drogą, to nikogo nie powinno to obchodzić. Jeżeli jest ci ciasno w jakimś busie - nie korzystaj z niego. A jeżeli widzisz przypadki naruszania prawa przez przewoźnika, to zawsze możesz powiadomić ITD, prokuraturę, Interpol, czy kogo tam chcesz.
Przynajmniej pod tym względem Limanowa i Mszana upodobniły się do wielkich metropolii. :)
Nie ma wątpliwości - wojewoda jest uczestnikiem wielkiego spisku przeciwko Biedzie. Podobno przywódca spisku nosi pseudonim 'Znany', a jego macki sięgają nawet szczebla ministerialnego. A poważnie - uchwała o 'Zintegrowanym Węźle' (nazwa tyleż pompatyczna, co - jak widać na zdjęciu żałosna) to zwyczajna kpina, cuchnąca gospodarką nakazowo-rozdzielczą. Jak komuś nie podoba się przystanek końcowy Maxbusa, to niech po prostu nie korzysta z usług tego przewoźnika. Pisałem już kiedyś i powtórzę jeszcze raz - przeciętny pasażer nie potrzebuje na przystanku żadnej kosmicznej infrastruktury z basenem, dyskoteką i klubem go-go. Zresztą także limanowski dworzec PKS trudno uznać za wzorzec komfortu. Natomiast plac Maxbusa na ZA wcale nie odbiega standardem np. od kilku placów o podobnej funkcji, położonych w okolicach Galerii Krakowskiej. Wojenka z przewoźnikami, wszczęta przez burmistrza, jest równie sensowna i potrzebna miastu, co ronda na Targowej 'przyozdobione' kurhanami - grobami mamutów.
Pokaż, że sprzeciwiasz się prymitywnej propagandzie 'ekologii', pod której pozorem jesteśmy okradani podatkami i opłatami 'ekologicznymi', zastępowaniem tanich żarówek drogimi 'ekologicznymi' świetlówkami, niemożnością spokojnego zbudowania drogi czy zakładu bez 'dobrowolnego' haraczu na rzecz 'organizacji ekologicznych', dewastowaniem gospodarki 'limitami emisji CO2'. Pokaż, że nie wierzysz w brednie o 'globalnym ociepleniu' (jaki upalny marzec mamy!), stworzone jedynie po to, żeby banda nierobów mogła kręcić globalne lody. Pokaż, że nie jesteś idiotą-lemingiem. Dziś w godzinach 20:30-21:30 miej włączone światło.
@Julek: Masz manię prześladowczą. Leczyć się trzeba. :)
@west: Twoja propozycja napisu to wyraz skrajnej ignorancji. Pod Monte Cassino Polacy walczyli z Polakami (jednostki Wehrmachtu nawet w ok. 40% składały się z rekrutów ze Śląska). Czy twoim zdaniem to też była 'wojna domowa' o 'wizję Polski'? A wcześniej volksdeutsche też mieli jakąś wizję Polski - na pewno nie gorszą niż ubeckie kanalie, bo w sumie co to za różnica: być kolonią III Rzeszy czy ZSRR? Na marginesie - jak popytasz starszych ludzi z naszych rejonów (ale rodowitych - a nie przybłędów z Kieleckiego), to jako najgorszy etap wojny wskażą ci moment wejścia sowieckich 'wyzwolicieli' i ich przydupasów, których jedyną 'wizją' była Polska SRR, po uprzednim obrabowaniu 'kapitalistów' i 'kułaków' i rozdzieleniu ich mienia między 'towarzyszów' - pospolitych bandytów. A walka WiN czy NSZ z UB/KBW/MO, to nie 'wojna domowa', tylko wojna obronna przeciw okupantowi i jego 'askarisom'.
@Julek: Utocz z siebie jeszcze trochę piany. Miło poczytać. :)
@teraJA: Przeszedłeś kilkadziesiąt rozmów z 'resortowymi' członkami swojej rodziny i ich kumplami? Za okupacji sowieckiej, jak i za hitlerowskiej, istnieli kolaboranci, którym najpierw życzliwie sugerowano zmianę postawy, jeśli to nie pomogło, otrzymywali wychowawczego klapsa, a jeżeli nawet wobec tego byli oporni, to niekiedy stosowano wobec nich bardziej zdecydowane środki. Na nieszczęście, ci kolaboranci dorwali się po wojnie do władzy, sklepów 'za żółtymi firankami' i do pisania podręczników historii, a dzieciom i wnukom przekazali własną wersję zdarzeń o 'krzywdach' jakich rzekomo doznali od 'reakcyjnych band'. Takie jest źródło oszczerstw przeciw podziemiu niepodległościowemu.
@Julek: W takim razie pozostaje ci albo 'wyprać' po pysku samego siebie, albo nie dyskutować ze sobą. :)
@joga: Sam się zakręciłeś, a twój przykład z obozem w Oświęcimiu jest całkowicie bezsensowny. Przeczytaj sobie nagłówek tablicy. Nadal uważasz, że to tylko 'pamięć', a nie 'cześć'? Od pamięci są groby - i tych nikt nie rusza. Czym innym są natomiast napisy na grobach, gloryfikujące zbrodnie pochowanych.
@Julek: Domyślam się, że twoja rodzina nie zna wielu słów - komuna tylko pozornie wyeliminowała analfabetyzm. Niech zgadnę - twoi przodkowie przybyli w nasze rejony gdzieś z Kieleckiego? W takim razie twoja 'biblioteka historyczna' ogranicza się do 'kalendarzy robotniczych' i biuletynów ZBoWiD. W takich publikacjach rzeczywiście nie znajdziesz dowodów na masowe przystępowanie hitlerowskich kolaborantów do służby 'władzy ludowej'.
@joga: Masz pewnie problemy z ukrwieniem górnych partii ciała albo podwyższone stężenie produktów ziemniakopochodnych we krwi - to i nie rozumiesz. Jeżeli tablicę ku czci pewnych bandytów (komunistycznych) uznajemy za pamiątkę historyczną, godną ocalenia, to niby dlaczego nie postąpić tak samo z tablicą ku czci innych bandytów (nazistowskich). Mieliśmy w Limanowej ul. Stalina, mieliśmy też pewnie Adolf-Hitler-Strasse. Może przywrócić te nazwy? W końcu też mają 'wartość historyczną'.
@Julek: Na żałośnie niski poziom twojej 'wiedzy' historycznej wskazuje już to, że nie potrafisz nawet napisać prawidłowo słów 'volksdeutsch' i 'volkslista'. Zamiast błaźnić się na forum, wróć do słuchania Dody i oglądania Kuby Wojewódzkiego. Taką papkę twój mózg jest w stanie przetrawić, natomiast poważniejsze tematy grożą przegrzaniem.
Niedobrze robi się przy lekturze tekstów historycznych ignorantów, bredzących, że nic nie jest czarne ani białe i że tablica ma wartość historyczną. A czy gdyby na w tym samym miejscu ostała się tablica 'Wieczna chwała funkcjonariuszom Gestapo i żołnierzom Wehrmachtu poległym w walce z polskimi bandami', to też bylibyście za jej zachowaniem? W latach, o których mowa na tablicy, do MO i UB garnęły się najgorsze kanalie, często byli volksdeutsche, członkowie - prawdziwych - band rabunkowych i inne typy spod ciemnej gwiazdy, którym przynależność do służb 'władzy ludowej' dawała bezkarność. Obecność tej tablicy ku ich czci w centralnym punkcie cmentarza to ponura kpina i obraza żołnierzy podziemia niepodległościowego. Zresztą tablica nie jest jedynym problemem. Przecież do dziś mamy w Limanowej ul. Berlinga.
@west: Nie chodzi o Chabówkę - tam nikt by przecież nie jeździł. Nie chodzi też o Nowy Sącz, który od reformy administracyjnej Buzka ulega konsekwentnej degradacji i mieszkańcy Limanowej raczej nie mają tam czego szukać. Prawdziwy problem polega na tym, że 'wyłączenie' linii (faktycznie likwidacja - bo nawet jeśli nie rozbierze jej PKP-PLK, to zrobią to złomiarze) oznacza ostateczne unicestwienie szansy na budowę linii Podłęże-Piekiełko. W takim wypadku, o jakichkolwiek perspektywach rozwoju Limanowej możemy zapomnieć - miasto się zwyczajnie udusi, a następny do likwidacji będzie powiat. ksp: Nie trzeba jechać do Wielkiej Brytanii - wystarczy Warszawa, tłumy w SKM/KM i nowe osiedla, budowane w miastach, z których podróż do Warszawy zajmuje nawet więcej czasu, niż zajmowałaby podróż z Limanowej do Krakowa w razie zbudowania linii P-P.
Na naszych oczach Limanowej odbiera się resztki instytucji i infrastruktury komunikacyjnej. Nie obchodzi to chyba Wielkiego Budowniczego na Kredyt o Nazwisku Znaczącym, który skupił się na zdewastowaniu placu koło LDK, zwężeniu przelotowej (podobno) ulicy i budowie bezsensownych rond, po których niedługo nie będzie miał kto jeździć.