SignumLupus
Komentarze do artykułów: 285
W sumie o to mi chodzi. Wychodzę z założenia, żeby żyć tak jakby Boga nie było. Skoro i tak sam sobie ze wszystkim muszę poradzić, to równie dobrze może Boga nie być. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że po pierwsze muszę w siebie uwierzyć, żeby coś osiągnąć, nie tracąc czasu na wiarę w opatrzność, a po drugie nie mam na kogo zwalić jak się nie uda. Bo to ja jestem odpowiedzialny za moje decyzje, działania. I to ja ponoszę konsekwencje tego wszystkiego.
Zaintrygowałeś mnie Stachu. Tylko jeszcze wyjaśnij dlaczego kżde słowo jest bez sensu z perspektywy Twojego stwierdzenia.
Petent, z przedostatnim zdaniem zgadzam się, jak najbardziej. Ale tu akurat Bóg nie ma wiele do roboty, ponieważ robisz coś ludziom i później ludzie się odwdzięczają w taki, czy inny sposób. Mieszanie do tego Boga jest zupełnie niepotrzebne. Poza tym nie wiem, w jakiego Ty boga wierzysz, ale musisz żyć w ciągłym strachu, że ukaże Cię za coś. A musi tak być, ponieważ jesteś człowiekiem, a ludzie z założenia są grzesznikami. Dobrze, że ja w takiego boga nie wierzę. Powtórzę jeszcze raz. Bóg mi na pewno nie pomoże. Nawet nie mam zamiaru prosić Go o cokolwiek. Dlaczego? Ponieważ to On mnie stworzył i zaufał mi, wie, że sobie doskonale poradzę w każdej sytuacji. W takiego boga wierzę.
Zastanów się przez chwilę Marysiu, co Ty w ogóle piszesz. Jak można wyprosić u Boga coś ponad to, co już się od niego dostało? Co już się ma? To znaczy, że są ważni i ważniejsi? Że jednych kocha bardziej, innych mniej? Zaś co do łatek, robiłaś to wcześniej, w komentarzach pod tekstami HiKrusha. Jakkolwiek nie chce mi się tego teraz szukać.
Sama jakoś wcześniej Marysiu nie bałaś się przypinać innym łatek. Ale jeśli już miałby ktoś Tobie jakąś przypiąć, jeszcze taką, która Ci się nie podoba, to może lepiej się nie odzywać. To pewnie dlatego, że umknęły mi ze cztery komentarze. Ale nadal to nadinterpretacja, nawet w perspektywie tego, co HiKrush napisał.
Nie musi mi dawać znaków. Poza tym to czy wierzę w istnienie Boga, czy nie, to sprawa zupełnie drugorzędna. Może tak. Nie odrzucam istnienia Boga, ale też nie jest mi ono do szczęścia potrzebne. Tak, powiem pewnie, że nie potrzebuję Twojej modlitwy, aczkolwiek dziękuję za nią. Z tą nadinterpretacją, nie chodziło mi o czyjeś stanowisko, tylko Twoje stwierdzenie Marysiu, że można robić co się chce, etc. Napisałem tylko, że nie grzeszę, co wynika z prostego faktu, że nie uznaję instytucji grzechu. Resztę dopowiedziałaś sobie sama.
Marysiu, nad interpretujesz. Ten tekst jest wyrażeniem mojego zdania, opinii, twierdzenia. Nie jest jego celem narzucenie komuś takiego, a nie innego toku myślenia. Jedyne, co mogłem i co chciałem osiągnąć tym tekstem, to żeby czytelnik przystanął na chwilę, przeczytał i może z tym zrobić co chce. Grzech, jak już kiedyś pisałem, nie istnieje i jest sztucznym tworem, który ma na celu kontrolować wyznawców religii chrześcijańskich. Zaś co do 'hulaj dusza', tak piekła nie ma. Jeśli zaś chodzi o sposób na życie, też to wspomniałem. Nawet okrzyczeli mnie za to. Nie rób innym tego, co nie chcesz żeby zostało zrobione tobie. Jest też coś takiego jak zasada zachowania energii, a także zasada akcji i reakcji. Więc jeśli wiem, że wyrządzona komuś krzywda wróci do mnie i tak czy inaczej będę musiał ponieść konsekwencje tego co zrobiłem, to dziesięć razy zastanowię się przed skrzywdzeniem kogoś, a później i tak tego nie zrobię. Naprawdę Jezus ustanowił sakrament pokuty? A nie zrobili tego później ludzie, którzy Jezusa na oczy nie widzieli?
To może wyjaśnię o co mi chodziło. Ludzie nie polegają na sobie, tylko na wyobrażeniu Boga. Oczekują od Niego, że będzie spełniał ich modlitwy i prośby. Będą pomstowali, gdy coś pójdzie nie tak. Niby wierzą w wolną wolę, ale z niej nie korzystają. Bóg co miał do zrobienia, zrobił. Dał każdemu życie, w którym może się realizować i pozostawił każdemu wolną rękę. Ale jakoś ludzie wolą żyć w przeświadczeniu, że mogą coś wskórać modlitwami, prośbami, błaganiami. Że są tak słabi i nic nie warci, że sami nie mogą nic osiągnąć, że bez Boga ich marzenia się nie ziszczą. O co się modlisz? O siłę? O mądrość? O zdrowie? I Bóg ma to niby zesłać jakoś? Jak potrzeba siły, uwierz w siebie. Potrzeba zdrowia, zadbaj o siebie. Potrzeba mądrości, zaufaj sobie. Bóg, o ile istnieje, ma ważniejsze sprawy na głowie niż spełnianie próśb, błagań, modlitw. Ponieważ to On stworzył ludzi i doskonale wie, że są w stanie poradzić sobie z życiem samemu. Tylko ludzie jakoś w to nie wierzą.
Widzisz, HiKrush porusza mnóstwo ciekawych, wywołujących dyskusje kwestii, tylko, że zapewne jak większość tego nie zauważasz, ponieważ Twoją odpowiedzią jest krytyka, do tego nie poparta niczym, poza 'bo tak'. Nie unoś się też za bardzo, bo odlecisz. Zaś w egoizmie chodziło mi raczej o to, że cokolwiek robisz, masz w tym interes. Nawet jeśli pomagasz, to chcesz, żeby Cię lubił ktoś, aby był wdzięczny, albo żeby zrobić dobry uczynek i przybliżyć sobie niebo, żeby się dowartościować, żeby pokazać jak bardzo jesteś bezinteresowna. Zaś krąg egoistów jest szerszy niż Ci się wydaje.
Po pierwsze, nie bronię, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Po wtóre, on nie robi w okół siebie dużo szumu. Szum robią użytkownicy tacy jak Ty Marysiu. HiKrush pisze, to co uważa za właściwe, a Ty zamiast w sensownej, merytorycznej, popartej argumentami dyskusji wyjaśnić mu, że może jednak się myli, zarzucasz mu egoizm i według Ciebie to wyczerpuje temat. Otóż każdy, absolutnie każdy, bez wyjątków, jest egoistą, więc ten argument jest nijaki. Po trzecie, to nie według mnie jest w centrum uwagi. Poza tym nie bardzo chyba zrozumiałaś o co mi chodziło w komentarzu, gdzie pisałem o byciu w centrum uwagi. Miałem tam na myśli, że HiKrush posiada zdolności, które pozwalają mu istnieć, nie przemijać i świetnie się przy tym bawić. Tego mu każdy zazdrości i o to jest całe to rzucanie się i nazywanie go dzieciakiem i temu podobnymi.
Vercingetorix, za krótko go znasz. Też tak kiedyś myślałem. I są dwa wyjścia. Albo świetnie to ukrywa, albo po prostu to prawda, kiedy mówi mi, że ma wszystko w głębokim poważaniu. Nieraz mnie szlag o to trafia, ale to dlatego, że to ja chcę być w centrum uwagi, a to on jest. I chyba o to właśnie chodzi w tym wszystkim. Każdy chce być w centrum uwagi, ale nie każdy wie jak. HiKrush wie. I tego mu każdy zazdrości.
Indoktrynacja zaczyna się w szkołach. A później wszyscy już cierpią, bo tak trzeba, bo przecież ktoś musi, bo przecież trzeba odkupić winy wszystkich ludzi, narodów, całego świata. Więc będziemy cierpieli, za nich, bo tak trzeba, bo ktoś sobie tak kiedyś w wymyślił, a weź teraz się z tym spróbuj nie zgodzić. Przecież to były czasy ucisku, zaborów, a Mickiewicz wielkim wieszczem był. A ty pewnie siedziałbyś w domu i nie wystawił nosa, gdy twoi koledzy ginęli za ojczyznę. Tak. Dokładnie tak byś robił. Bo nie jesteś patriotą. Bo nie cierpisz. Rzygam tym narodowym cierpiętnictwem, które gdzieś się tam czai w dniu codziennym, nie pozwalając o sobie zapomnieć , by nagle wychynąć z pełną mocą, gdy tylko coś większego się stanie. Żeby nie było, że nie na temat, Kiedyś już HiKrush napisałeś coś w ten deseń. Jak widać na nic się to zdało. Jednakże jestem absolutnie za adwersarzami, bo przecież z kimś trzeba się konfrontować, to dużo uczy o sobie. Ale jeśli jedyną odpowiedzią adwersarza jest 'jesteś głupi, bo tak, ja jestem mądry, a ty się nie znasz', jest to trochę bez sensu.
Pewnie zależy mu na tym samym co każdemu innemu. Żeby miał co zjeść, wypić, z kimś pociupciać, gdzie się wyspać i czym tyłek wytrzeć. Jeśli racja, lub jej przyznanie, pod któreś z tych podchodzi, to zapewne mu na tym zależy. Mi by w każdym razie zależało. Ale kompleksów to on ma niesamowitą ilość. Już ich nie może pod łóżkiem zmieścić i w koszu z brudnymi ciuchami trzyma.